mały nagrobek

2.2K 174 21
                                    

Zlepek wspomnień szesnastoletniego Jimina.
Cztery lata wcześniej.

Przeszywający ból rozsadzał wewnętrznie młodego Jimina, który w przemoczonym co do jednej nitki ubraniu, siedział na krawężniku przy cholernym klubie, z którego właśnie został wyrzucony. Ciało drżało mu z zimna i wielu okropnych emocji, uderzających w niego z wielką siłą. Alkohol wciąż buzował mu w żyłach, ale nie powodował żadnego ukojenia. Czuł się jeszcze bardziej przybity i opluty przez wszechświat. Nie miał siły, by powstrzymać kapiące z chłodnego noska gorzkie łzy. Spływały jedna po drugiej, mocząc kawałek betonu, nad którym pochylał niemalże bezwładnie wiszącą głowę. Na domiar złego, do odrętwiałych kończyn wciąż nie wracało czucie, przez co nie mógł nawet puścić się w pogoń, nie mógł uciec. Z resztą, doskonale wiedział, że nie miał dokąd. Wkraczając w ten nielegalny świat, wysławiony przez wszystkich jego nowych znajomych, nie myślał, że przyjdzie mu stawiać czoła swoim najgorszym koszmarom, którymi wbrew pozorom nie były lęk wysokości, arachnofobia, czy obrzydzenie na widok dżdżownic pełzających po chodniku. Gwałt zawsze był rzeczą, która wywoływała w nim największy strach i rozpacz, a gdy tylko pomyślał o jego ofiarach i ich dalszym, zapewne traumatycznym życiu, łzy samoistnie pojawiały się w jego oczach.

Naprawdę nie przypuszczał, że jeden dzień, który zapowiadał się wręcz wyśmienicie, poniesie za sobą tak wielkie konsekwencje, przed którymi nawet rodzice go nie przestrzegali. 

~

W swoim pamiętniku, na czarno, zaznaczył dzień, w którym zostały mu odebrane: niewinność, własna wola czy trzeźwy umysł. Bo jak do tej pory zdarzało mu się imprezować, nigdy nie wlewał w siebie odurzającej cieczy pod groźbą wysoko postawionego mężczyzny czy jego wielkiego goryla. 

Nie bez powodu obok przeklętej daty narysował mały nagrobek ze swoim nazwiskiem. Śmiało mógł powiedzieć, że z tym wydarzeniem skończyło się jego życie, które wiódł do tej pory. Od wtedy kradzieże, narkotyki, alkohol i oddawanie się za pieniądze stały się jego okropną rutyną, od której nie mógł się uwolnić, a ilekroć próbował, kończył otumaniony w wilgotnej, pachnącej grzybem piwnicy, bez dostępu do jedzenia, wody czy choćby jednego promyka słońca.

~

Nikt kogo znał do tej pory nie był w stanie mu pomóc. Zwyczajnie odwracali wzrok i ciężko wzdychali, gdy tylko Jimin zdecydował się komuś zwierzyć. Widząc, że jego "przyjaciele" niewiele się tym interesują, przestał to robić, pozwalając przytłaczającym myślom rozdzierać go od środka, łamać na części każdy skrawek jego duszy, pozostawiając ją w rękach swoich właścicieli, dla których młody chłopak był rzeczą, nic nie wartą dziwką z nieziemskim ciałem, która dostarczała im maksymalną rozkosz. 

~

Co wieczór płakał w poduszkę, co wieczór w innym miejscu. 

~

Jak mógł najlepiej zmywał z siebie pozostałości klientów, nie chcąc, by choć subtelna woń ich perfum pozostała na jego ciele. Brzydził się sobą i nie raz miał myśli, że jedynym rozwiązaniem będzie...

~

Wtedy przyszła wiadomość od przyjaciela jego dilera. Mingyu - bo tak miał na imię starszy o trzy lata chłopak, u którego Jimin zaczął regularnie sypiać. Jego mieszkanie szybko stało się azylem, a nieprzyzwyczajony chłopak jeszcze szybciej zaufał nieznajomemu, godząc się na rzeczy, na które nigdy nie powinien.

"Jiminie, słoneczko, stęskniłem się"

"Mam ochotę się z tobą kochać"

"Załatwiłem nową działkę"

"Dziwko, mieliśmy się ruchać"

"Skończysz z poderżniętym gardłem Park"

Desperacko szukał miejsca, w którym mógłby zagrzać dłużej niż dwa wieczory, a sypialnia Mingyu zdawała się być idealna, lecz nie na długo.

Wtedy jeszcze nie wiedział, w jakie bagno się wpakował.

Rozdział wyszedł dość dziwny, ale mi się podoba. Mam nadzieję, że wam też ^^

I jutro prawdopodobnie nic się nie pojawi, bo nie będę miała czasu nic napisać, więc przepraszam z góry.

"MOŻE KAWY?" ☆yoonmin☆ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz