historia nie może się powtórzyć

2.2K 224 91
                                    

- Za długo się zasiedziałem, Yoonie. 

- Ale jest dopiero dwudziesta druga - powiedział markotnie Min, patrząc na stojącego przy jego szafce nocnej chłopaka. - Ale zapomniałem, że dzieci muszą iść wcześniej spać. 

- Nie śmiej się z mojego wieku, emerycie. Jesteś tylko o rok ode mnie starszy. 

- A czuję się czasami, jakbyś wymagał tyle troski co przedszkolak. 

- Jeżeli byłaby to twoja troska, to mogę jej wymagać jeszcze więcej.

Jak ja bym cię chciał pocałować.

Za oknem już od jakiegoś czasu panował mrok, a Minowi naprawdę nie uśmiechało się puszczać Jimina samego do domu. O sto kroć wolał, żeby młodszy został u niego, nawet, jeśli wiązało się to z musem spania na podłodze. Przecież dla niego mógł się poświecić w tej czy innej sprawie. 

Obserwował uważnie każdy ruch blondyna: przez zakładanie jego bluzy, by nie zmarzł, po wsuwanie na stopy butów, czy przeczesywanie włosów, a kiedy ich spojrzenia się zeszły, uśmiechnął się promiennie, bo inaczej na widok Parka po prostu nie potrafił. 

- Napisz mi od razu, jak wrócisz, okej? Nie wymagam, żebyś pisał podczas drogi, bo możesz się zagapić i walnąć w słup albo na przejściu dla pieszych się...

Nie skończył, bo niższy podszedł do niego i przyłożył do jego ciepłego policzka swoje pełne usta, pozostawiając na nim przyjemnie parzący, ale i delikatny pocałunek. Tak subtelny, że Yoongi myślał, iż zaraz się rozpłynie.

- Nie musisz się o mnie tak martwić, słodki - szepnął, po czym od razu zrobił krok w tył. 

- Ej, ej! To ty jesteś słodki w tym... Po prostu, to ty jesteś słodki - dopowiedział już ciszej, rumieniąc się na twarzy. Jeszcze chwila, a palnąłby takie głupstwo, z którego nie umiałby się wytłumaczyć.

- Nie wydaje mi się. - Jimin zaśmiał się perliście i klepnął przyjaciela w ramię. - Pa, Yoonie.

Jimin poczuł ogromny ścisk w żołądku, kiedy po otworzeniu drzwi do mieszkania, zastał tam pełno puszek po piwie, którego smród dało się wyczuć od razu. Przełknął głośno ślinę, mając przed oczami wizje swojego pijanego chłopaka, który w takim stanie był jeszcze bardziej okrutny. Albo przemiły - zależy od dnia. 

Niepewnie wkroczył do kuchni, a tam, ku jego zaskoczeniu, zobaczył znajomych Mingyu, bawiących się w najlepsze przy oglądaniu jakiegoś meczu. 

- Kurwa, stary! Twoja dupa przyszła - wybełkotał jeden z nich, a zaraz pozostała piątka przeniosła wzrok na blondyna, który niczym potulna myszka stanął w rogu salonu, nie wiedząc kompletnie, co ma powiedzieć. 

- Wyjebane i tak do niczego się nie przyda chyba, że przyniesie piwo - zaskrzeczał właściciel mieszkania, nie racząc nowoprzybyłego choćby spojrzeniem. 

- Albo wszystkim nam obciągnie, jak ostatnio!

W pomieszczeniu rozbrzmiały śmiechy, które powodowały odruchy wymiotne u Parka. Obcowanie z jego partnerem było na ogół nieprzyjemne, ale gdy w grę wchodzili jego znajomi, w dodatku pod wpływem, nie wiedział, czego mógł się spodziewać. Tak jak już jeden z nich przypomniał, podczas ostatniej "domówki" robił za najgorszego typu dziwkę, zmuszany do zaspokajania potrzeb każdemu, kto chciał. A jaki pijany w trzy dupy facet odmówiłby onanizowania przez tak wydatne, pełne i miękkie usta Jimina, które w takich sytuacjach były jego największym przekleństwem? Wiedział, że do końca swojego mało wartego życia nie zapomni tego okropnego wieczoru, który znacząco odbił się na jego psychice. 

- Kto ma ochotę na loda? - krzyknął Mingyu i wstał z fotela, podchodząc do swojego chłopaka, zaraz kładąc swoją dużą dłoń na jego jędrnych pośladkach. 

W pomieszczeniu nagle zrobiło się jeszcze bardziej duszno niż przed chwilą. Blondyn wciągnął ciężko powietrze i starał się opanować coraz bardziej trzęsące się nogi. 

Czy naprawdę to się znowu stanie? Zadał sobie pytanie, skanując po kolei twarz faceta, który patrzył na niego z bestialskim pożądaniem. A patrzyli się wszyscy. 

Nie, tym razem nie mógł na to pozwolić. Nie da się znowu wykorzystać i odebrać sobie swoją niewinność, którą jeszcze gdzieś tam skrywał. 

Gdy tylko Mingyu na moment spuścił z niego wzrok, ruszył biegiem do drzwi, mocno nimi trzaskając przy wyjściu. Ze łzami w oczach i mocno bijącym sercem pokonywał kolejne schodki, nie przejmując się tym, że jeszcze chwila, a się wywróci. 

Chciał uciec stamtąd jak najdalej, zapomnieć o wszystkim, wymazać ten obrzydliwy obraz i nie musieć myślami już nigdy do niego wracać. I była tylko jedna osoba, która potrafiła odwrócić jego uwagę od tego koszmaru.

Osoba, w której ramionach czuł się jak mała księżniczka, jak największy skarb, o którego każdy się bił, ale on mógł trwać tylko przy jednym wybrańcu.

Osoba, której zdrobnienie imienia tak uwielbiał wypowiadać. 

Osoba, do której ruszył biegiem, nie patrząc na jadące samochody. 

Min Yoongi, jego Yoonie, był osobą, od której potrzebował ratunku.

"MOŻE KAWY?" ☆yoonmin☆ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz