❝chapter nineteen❞

971 102 30
                                    

°°°·

Deze afbeelding leeft onze inhoudsrichtlijnen niet na. Verwijder de afbeelding of upload een andere om verder te gaan met publiceren.

°°°·.°·..·°¯°·._.·•·._.·°¯°·.·°.·°°°

Tydzień tutaj tkwiłem.

Był wczesny poranek. Za oknem dopiero wschodziło słońce, rozpoczynając kolejny dzień.

Nie spałem całą noc. Wooyoung ciągle do mnie wypisywał i wydzwaniał, jednak ja ignorowałem to, zamartwiając go jeszcze bardziej.

Wiedziałem, że robiłem źle.

Wpatrywałem się tępo w szybę, podziwiając niebo, które przybrało koloru pomarańczowego.

Niespodziewanie do pokoju weszła moja matka. Patrzyłem na nią z lekkim uśmiechem, ciesząc się, że tu jest.

— Jak się czujesz? — spytała cicho, siadając tuż obok mnie. Odgarnęła moje kosmyki za ucho, uśmiechając się.

— Jest okej. — posłałem lekki uśmiech, wstając do siadu. — G-Gdzie jest ojciec?

— Wczoraj trochę się pokłóciliśmy i wyszedł pewnie z kolegami. — spuściła głowę zmartwiona.

— Zrobił ci coś? — spytałem, martwiąc się. Nie wiedziałem co działo się w domu, gdy gniłem tutaj. Mogłem jedynie się domyślać.

— Nie, jest dobrze. Nie martw się. — zaśmiała się, łapiąc mnie za dłoń. — Opowiadaj jak u ciebie i twojego chłopaka.

Uśmiechnąłem się szeroko, czując, że zaczynam się czerwienić, co matka zauważyła, śmiejąc się.

— Jest dobrze. Układa nam się i jesteśmy szczęśliwi. — spojrzałem na nią, a ta dziwnie się zaczęła uśmiechać. — Coś nie tak?

— Doszło do czegoś?

— Mamo! — wywróciłem oczami, chowając twarz w dłoniach. — Mówiłem ci, że do czegoś takiego nie dojdzie.

— Dobra, dobra. Ja wiem swoje. — zaśmiała się, na co sam po chwili dołączyłem. — Może mógłby przyjechać? Poznałabym go lepiej.

— On nawet nie wie, że tu jestem. — mruknąłem pod nosem, sięgając po komórkę.

— To powiedz mu, że tu jesteś i niech przyjedzie. — powiedziała jak gdyby niby nic. Przez chwilę wahałem się, jednak zadzwoniłem do niego i na spokojnie próbowałem mu wszystko wyjaśnić.

Był wściekły. Nie dziwiłem się.

— Och, poczekaj. — powiedziała matka, gdy tylko się rozłączyłem. Wyjęła z swojej torebki komórkę, sprawdzając, kto dzwoni. — Ojciec. — przewróciła oczami, wychodząc z sali, by porozmawiać. Nie było jej z jakieś dwadzieścia minut, a gdy wróciła, była podirytowana. — Od razu było słychać, że się upił.

— Co on chciał?

— Powiedział, że przyjedzie do szpitala, jednak kazałam mu wracać do domu. Miejmy nadzieje, że zrobił to. — mruknęła. — Będę uciekać do pracy, przepraszam. — oznajmiła, szykując się do wyjścia. — Przeproś ode mnie chłopaka.

— Jasne. Idź, bo się spóźnisz. — zaśmiałem się, ostatni raz żegnając się z rodzicielką, która wyszła już po chwili. Teraz wyczekiwałem przyjścia Wooyounga.

Który nie zjawiał się od paru godzin.

Zbliżał się wieczór, a po nim ani śladu. Zaczynałem się martwić. Dzwoniłem i pisałem, jednak nie dostawałem żadnej odpowiedzi.

Czyżby coś było nie tak?

a/n: dodaje jeszcze jeden!💞 Zbliżamy się do końca🥺

↳ 𝐈'𝐦 𝐬𝐨𝐫𝐫𝐲  [ 𝖼.𝗌𝗇 𝗑 𝗃.𝗐𝗒 ] Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu