❝chapter twenty❞

997 99 35
                                    

°°°·

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

°°°·.°·..·°¯°·._.·•·._.·°¯°·.·°.·°°°

Lekarze pozwolili opuścić mi szpital wcześniej, żebym mógł nacieszyć się czasem, jaki jeszcze mi został.

Pocieszające.

Do domu wróciłem razem z matką, która miała wolne, tylko po to, żeby móc spędzić ze mną trochę czasu.

— Ojciec w domu? — spytałem, spoglądając na nią.

— Właśnie nie. — powiedziała, przez co byłem zaskoczony. — Gdy tylko po pracy wróciłam, go nadal nie było. — mruknęła, stając, by przepuścić pieszych.

— Nie wiesz gdzie może być? — spytałem, dalej drążąc temat.

— Nie mam pojęcia. Zawsze wraca do domu. — oznajmiała, zatrzymującą się pod domem. — Ah, twój chłopak był? — spytała, zmieniając temat. Widać, że była bardzo ciekawa, jeśli chodzi o Wooyounga.

— Nie, nie było go. Nie odbierał już potem ode mnie telefonów. — mruknąłem zmartwiony. — Martwię się, że coś mu się stało. — oznajmiłem, spoglądając na kobietę.

Ta cicho westchnęła, pocieszając mnie, że wszystko będzie okej. W ciszy udaliśmy się do mieszkania, w którym również panowała cisza. Od razu udałem się do pokoju, rzucając się na łóżko. Chwyciłem urządzenie, przeglądając setki wiadomości, które wysłałem do Wooyounga, jednak ten ich nie odczytał.

Czas szybko zleciał, a ja nic do tej pory nie zrobiłem. Nie mogłem siedzieć bezczynnie w domu, nie wiedząc, co dzieje się z młodszym, dlatego udałem się do niego. Pierwszy raz tak bardzo się spieszyłem do jego domu.

Stojąc pod drzwiami, zapukałem, a moim oczom ukazał się Yeosang. Zaczął rozglądać się dookoła, przez co sam zacząłem to robić, nie widząc w tym nawet sensu. Zatrzymał w końcu na mnie wzrok, który nie wyrażał żadnych emocji.

— W-Wooyounga nie ma z tobą? — spytał, a ja pokręciłem głową. Coś musiało się stać, skoro nie było go w domu. — Nie widziałeś go nigdzie?

— Yeosang, co się dzieje? — zapytałem, a ten nie odzywając się, wpuścił mnie jedynie do środka, zaraz zamykając za sobą drzwi. — Czemu Woo nie odbiera moich telefonów? — spytałem, bojąc się, że to ja coś zrobiłem, przez co jest wściekły.

— Skąd mam wiedzieć? Wooyounga nie ma odkąd do niego zadzwoniłeś z szpitala. — powiedział, zaczynając z nerwów przeczesywać kosmyki włosów. — Nie można w ogóle się do niego dodzwonić.

Teraz spanikowałem.

— M-Musimy coś zrobić. — powiedziałem, będąc przerażony. — Musimy go poszukać!

— A myślisz, że tego nie robiłem?! — wrzasnął, zaraz przepraszając, że się uniósł. Rozumiałem go, też bym tak zareagował. — Szukałem w każdym miejscu, w jakim mógłby być, ale nie było go.

Przez godzinę siedzieliśmy i rozmawialiśmy na temat Wooyounga, zastanawiając się, co się z nim dzieje. Do głów przychodziły nam różne myśli na przykład to, że ktoś go okradł i teraz nie może się z nami w ogóle skontaktować, że go gdzieś wywieźli...

Nie chciałem o tym myśleć.

W pewnym momencie, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie, szybko wstając z miejsca i podbiegając do drzwi z myślą, że Wooyoung wrócił. Ucieszyłem się, jednak po zobaczeniu policji, uśmiech zniknął.

— Dzień dobry. Pan Kang? — zapytał jeden, a Yeosang lekko przytaknął. — Chcemy z Panem porozmawiać.

a/n: ktoś ma jakąś teorie co się stało?

↳ 𝐈'𝐦 𝐬𝐨𝐫𝐫𝐲  [ 𝖼.𝗌𝗇 𝗑 𝗃.𝗐𝗒 ] Where stories live. Discover now