❝chapter twenty-two❞

1K 103 45
                                    

°°°·

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

°°°·.°·..·°¯°·._.·•·._.·°¯°·.·°.·°°°

Pogoda jaka dzisiaj była, w stu procentach odzwierciedlała mnie. Pochmurno, bez żadnego promyka słońca, które ukrywało się gdzieś za szarymi chmurami. Jeszcze brakowało tylko deszczu, który spływał by po naszych ciałach i drogich ubraniach.

Trzy dni później, po tym wydarzeniu, odbył się pogrzeb chłopaka. Nie mogłem uwierzyć, że już więcej go nie zobaczę, nie pocałuje i nie przytulę, zamiast tego będę patrzył jak jego trumna schodzi nisko pod ziemie.

Na ceremonii pojawiło się wiele osób, zapewne rodzina chłopaka. Przez cały ten czas, próbowałem nie płakać, jednak też nie próbowałem walczyć z emocjami. Dużo osób wokół mnie również się nie powstrzymywało, co chwilę wymieniając chusteczki na nowe.

Przyszedł ten czas.

Wyszliśmy z kościoła, by zaraz skierować się na cmentarz. Szedłem z spuszczoną głową, chowając przed ludźmi twarz, zalaną słonymi łzami smutku. Jedyne co chciałem zrobić to uciec z stąd, jednak nie chciałem jeszcze zostawiać młodszego.

Ludzie zebrali się przy głębokiej dziurze, przez co ja stałem dalej za nimi, nie widząc za wiele. Zaczęła się mowa, jak to bardzo kochali chłopaka i z każdym słowem, próbowałem nie wybuchnąć płaczem.

Czas się skończył.

Czwórka, dobrze zbudowanych mężczyzn, zaczęła ostrożnie spuszczać trumnę z ciałem chłopaka. Ludzie płakali nawzajem w ramiona, patrząc jak trumna już po chwili zostaje zakopana dużą ilością ziemi, która z kolei została pokryta bukietami kwiatów. 

Miałem ochotę wybuchnąć płaczem i powstrzymać ich przed tym, ale jedyne co było mi dane to tylko patrzeć.

Wszyscy zaczęli odchodzić.

Zostałem ja, matka i Yeosang, klęczący przy grobie. Dałem znak kobiecie, że dołączę do niej później, a ta w ciszy odeszła, zostawiając naszą dwójkę. Klęknąłem przy zapłakanym chłopaku, obejmując go ramieniem. Od razu przybliżył się do mnie, zaczynając płakać w koszulę.

Sam również zacząłem.

— P-Przepraszam. — szepnąłem, będąc w stanie tylko tyle powiedzieć. Yeosang nie odzywał się przez chwilę, jedynie posłał lekki uśmiech, by po chwili mruknąć, że to nie jest moja wina. Po chwili również też odszedł, przez co zostałem sam. — Przepraszam, Woo. — wyszlochałem, wstając na równe nogi i układając dłoń na tabliczce z jego imieniem. — P-Przepraszam, aniołku, ż-że w taki s-sposób.

Nie chciałem odchodzić, ale widząc moją matkę, która patrzyła na mnie, będąc w tym samym stanie co ja, byłem zmuszony odejść od niego.

W głębi duszy wiedziałem jednak, że cząstka jego jest we mnie.

a/n: Pisząc ten rozdział, przypomniał mi się pogrzeb ważnej dla mnie osoby, przez co łzy poleciały. Mam jednak nadzieję, że nie spotkało to was!

↳ 𝐈'𝐦 𝐬𝐨𝐫𝐫𝐲  [ 𝖼.𝗌𝗇 𝗑 𝗃.𝗐𝗒 ] Where stories live. Discover now