Rozdział 27

5.6K 176 13
                                    

Godzinę i całą płytę Depeche Mode później, nadal nie jesteśmy na miejscu. Dobrze, że mama Mateo kazała mu wyjechać wcześniej, bo inaczej nigdy nie dotarlibyśmy na czas. Szkoda jedynie, że nie wiedziałam, że tyle to potrwa, bo wtedy kupiłabym więcej żelków.
Spoglądam rozanielona na pustą już paczkę i myślę, że to była moja najlepsza porcja słodyczy. Jednak jedyna, którą dostałam od Mateo.

- Zmienisz w końcu tę płytę? - pyta brunet po chwili i w tym samym momencie sięga i wyłącza radio.

- Co ci przeszkadza? - odpowiada pytaniem na pytanie Isaak.

- No, że wszystkie piosenki są jednakowe - wzdycha pasażer.

Wychylam się do nich i sięgam pomiędzy nimi włączając radio.

- Rozejm - mówię. - Teraz będzie lecieć radio, a potem jak będziemy wracać znów włączymy Depechów.

Chłopcy się zgadzają, a w momencie, gdy ustawia się pierwsza lepsza stacja, słyszę znajome takty.
Czuję ucisk w żołądku i napotykam spojrzenie Mateo w lusterku. Uśmiecha się znacząco. Odpowiadam tym samym i wtedy czuję jak klatki filmu wskakują do mojej głowy. Przypomina mi się mój taniec na stole, później fakt wpadnięcia w krzaki i wszystkie słowa, które wymieniliśmy ze sobą.

- Ale lubię tę piosenkę - mówi po chwili Isaak i podkręca głośność.

Słyszę jak piosenka roznosi tylne głośniki w samochodzie. System nagłośnienia chłopak zamontował tutaj niesamowity.

- Jennifer też ją lubi - dodaje Mateo zanim wokalista zacznie drugi refren.

- Ty też ją lubisz - odpowiadam mu i nachylam się do przodu.

Zaczynam śpiewać w duecie z blondynem.

- I wanna love you but I better not touch. - Praktycznie wrzeszczymy, a gdy padają słowa o nie dotykaniu, na złość wbijam Mateo palce w bok.

Z początku wydaje się być zirytowany. Wykrzywia się tak abym nie mogła go dosięgnąć, bo bardzo go to łaskocze. Ja jednak daję mu spokój i w końcu on zaczyna nucić razem z nami.
Mam nadzieję, że rozumie aluzje. Gdy tylko o tym myślę, wiem, że rozumie, bo mimo zgrywania głupiego, jest niesamowicie inteligentny. Nagle odwraca głowę w moją stronę i nasze spojrzenia się spotykają. Patrzę na niego i przed oczami mam obrazy z tamtej nocy. Jego spojrzenie koloru gorzkiej czekolady, które roztapia mnie za każdym razem.

Pod koniec utworu Isaak prowadzi spokojnie samochód, mimo że czasem nadal śpiewa. Chwilę skupiam się na jego ruchach, ale niestety nie pomaga mi to w wyłączeniu myśli. Wszystkie jak na złość uciekają w kierunku Mateo. A on siedzi już prawie nieruchomo, wpatrzony w ekran telefonu, zupełnie nieświadom wojen dziejących się w mojej głowie.

- Ale zamilkliście - stwierdza kierowca kilka minut później, gdy z radia lecą już spokojne rytmy ballady z lat dziewięćdziesiąt.

Sięga po telefon przyjaciela i bezceremonialnie wyrywa mu go z ręki. Ten zupełnie się tego nie spodziewając, po prostu go puszcza.

- Co do diabła? - Podnosi głos i próbuje sięgnąć po swoje, ale Isaak od razu wkłada telefon do bocznej kieszeni.

- Jesteście strasznie nietowarzyscy - oznajmia.

- A gdy gadam to Mateo mówi, że ma mnie dość! - oburzam się i wychylam tak, żeby spojrzeć na chłopaka.

- Jesteście beznadziejni - mówi.

Mateo na mnie spogląda i w jednym momencie wzruszamy ramionami, a później on posyła mi swój uśmiech. Na który odpowiadam tym samym.

Isaak zaczyna opowiadać o Laurze, a my, choć dość niechętnie podtrzymujemy te rozmowę.
Może po kolejnych trzydziestu minutach docieramy na miejsce. Isaak zatrzymuje się na żwirowym podjeździe pod ładnym starym domem, w którym jak nam wyjaśniał, mieszka jego wujostwo. Ich wnuk właśnie dzisiaj ma chrzciny.

Wysiadamy z samochodu, gdy mama Isaaka wychodzi przez frontowe drzwi i rusza w naszą stronę.

- Dziękuję, że go przywieźliście - mówi do nas i chwyta Isaaka za ramię.

Czuję się dość niepewnie, bo mama Mateo jest piękną kobietą, a w tym momencie lustruje mój bardzo niewyjściowy strój i brak makijażu. Jedyne co może mi teraz dodać uroku, to uśmiech. Dlatego staram się utrzymać rozpromieniony wyraz twarzy, tak długo, jak z nami rozmawia.
Po chwili wraca do domu i każe synowi jak najszybciej do niej dołączyć.

Brunet podchodzi do Isaaka i się żegnają.

- Dzięki stary - mówi. - Ale nie dostaniesz pieniędzy za tę beznadziejną muzykę.

Blondyn prycha.

- Sukinsyn - odpowiada i wykrzywia twarz.

Mateo spogląda na mnie, a ja na niego i wtedy niepewnie rozkłada ramiona. Ochoczo go obejmuję i owiewa mnie zapach jego perfum. Trzymam go kilka sekund dłużej rozkoszując się tym zapachem. Gdy później odchodzi w stronę domu, dalej się roztapiam. Słyszę chrzest żwiru, gdy podchodzi Isaac.

- Mamy do pogadania, Jenny - mówi i poklepuje mnie po ramieniu.

Odwracam się do niego i już wiem, czego będzie dotyczyć ta rozmowa.

A raczej kogo.

// 

Ogromne podziękowania dla dumnej cioci mojego opowiadania <3 Kompletnie nie wiem jak mam oznaczyć tutaj innego wattpadowicza, ale mam nadzieję, że będziesz wiedziała <3 Dziękuję za pilnowanie, żebym dodała rozdział i wszystkie niesamowicie pozytywne słowa!

Przeżyłam pierwszy tydzień studiów, teraz będzie tylko gorzej XD

Buziaczki!

Wasza Jenny

DON'T TOUCH  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz