Rozdział 50

5.1K 164 3
                                    

#jennifer

Mateo na mnie dziwnie patrzy. Nie żeby to była jakaś nowość. Ale dzisiaj częściej przyłapuję go na spojrzeniach, których znaczenia nie mogę rozszyfrować. Między nami pojawia się dystans, który potęguje fakt, że ciągle u mojego boku znajduje się Jack.

Gdy docieramy nad jezioro, czuję się bardzo nieswojo. Co innego było się spotykać z Jackiem sam na sam, a co innego ciągnąć go na wyjazd z najbliższymi mi ludźmi.

Zanim zajmiemy miejsce nad jeziorem, idziemy wzdłuż jego brzegu. Isaak opowiada, jak spędzał tu wakacje, gdy był mały.

- Skacząc z tych skał mój kuzyn Lucas złamał nogę - oznajmia wskazując na niewysokie skały znajdujące się na skraju lasu. - Do dziś nie wiem jak to możliwe. - Po tych słowach, jakby chcąc nam udowodnić, że to faktycznie dziwna sytuacja, podbiega do kamieni i w kilku susach wskakuje na nie, a następnie zeskakuje równie lekko.

- Ale dla małego chłopca może faktycznie to było trudne - mówi Rebbeca i rusza za Isaakiem, by też wspiąć się na skały.

- Miał wtedy czternaście lat i nogi dłuższe od moich teraz - parska śmiechem blondyn.

- No to jakiś przegryw z niego - podsumowuje Mateo na co wszyscy wybuchamy śmiechem.

Chłopak jednak nic sobie z tego nie robi, wzrusza ramionami i idzie dalej.

- Co on taki markotny? - Pyta Jack po chwili i wskakuje głową na Mateo, który wyprzedził nas wszystkich o kilka kroków.

- Nie mam pojęcia - odpowiadam. - Ale chyba powinnam się dowiedzieć - dodaję i przepraszająco uśmiecham się do Jacka. Wymijam go i sprawdzam kątem oka, czy przypadkiem nie chce iść za mną, ale na szczęście chłopak próbuje nawiązać jakąś rozmowę z idącą obok Alice.

- Mateo! - wołam przeciągając samogłoski. - Zaczekaj, idę do ciebie!

Brunet odwraca się i wydaje się być zaskoczony, że wyprzedziłam resztę paczki idąc za nim.

- Czas to pieniądz, więc musisz się pospieszyć, bo ja czekać nie będę - mówiąc to nawet nie zwolnił.

Przyspieszyłam kroku i podbiegłam ostatnie kilka dzielących nas metrów, na co chłopak mruknął ni to ze śmiechem, ni z dezaprobatą.

- Wiesz, że mam krótkie nogi - prycham z niezadowolenia.

- To twój problem - odpowiada i zrównujemy się krokiem.

Obserwuję jego nieprzenikniony profil. Nic nie mogę wyczytać z jego twarzy. Skupia wzrok gdzieś daleko przed sobą, kompletnie nie zwracając na mnie uwagi. Po dłuższej chwili milczenia, gdy byliśmy już w połowie drogi, przemówił.

- Twój kochaś nie miał problemu, z tym że zostawiłaś go samego? - jego ton jest zgryźliwy i nawet mówiąc do mnie, nie patrzy w moją stronę.

- Przestań - wzdycham. - Wszyscy traktujecie go z rezerwą, to nie dziw się, że woli gadać tylko ze mną - odpowiadam.

Mateo tylko kręci głową.

- A tobie co jest? - zagaduję go o to, co mnie przywiodło do niego.

- A co ma być? - spogląda na mnie, ale bez figlarnego błysku w oku.

- Jesteś jakiś dziwny - mówię. - Chamski dla Isaaka.

- Ja zawsze jestem chamski dla wszystkich, a ty najlepiej o tym wiesz - odpowiada i patrzy na mnie tak intensywnie, że aż odwracam wzrok.

- Nigdy w taki sposób - mówię zgodnie z prawdą. Unoszę brodę, by jeszcze raz spojrzeć w jego przymrużone ciemne oczy.

- Jaki? - warczy na mnie co jest do niego niepodobne. Mierzymy się na spojrzenia i nawet nie zauważam, że wstrzymuję oddech. Przerywa nam dopiero wołający Isaak, do którego mimowolnie się odwracamy.

- Ej! Zawracamy, zanim ktoś zajebie nam nasze plecaki!

Gdy znów spoglądamy na siebie, zanim zdążę się odezwać i odpowiedzieć na pytanie chłopaka, ten mnie wyprzedza i znika pośród grupy. Jestem zbyt zszokowana, by jakkolwiek zareagować.
Nim jednak zdążę się obejrzeć, pojawia się obok Jack. Jednak nie słucham ani jednego jego słowa, zbyt zajęta wpatrywaniem się w plecy Mateo i rozmyślaniem co do cholery dzieje się w jego głowie.



//

Tęskniłam. Bardzo.

Za Wami, za nimi, za samym pisaniem. Nie będzie teraz regularności. Bo nie jestem w stanie nic obiecać, prócz tego, że przez najbliższe pięć dni wleci pięć rozdziałów.
Zbliżamy się do końca pierwszej części. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wielki finał nastąpi zanim pójdę na uczelnię.

Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest!

Mam drugą nadzieję, że u Was jest wszystko dobrze.

Całuję

Wasza Jennifer.


DON'T TOUCH  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz