Rozdział 64

5.4K 167 4
                                    

#mateo

Kolejna impreza u Petera. Jeszcze nie zaszło słońce, a ja mam już ochotę się stąd wyrwać. Jest zbyt głośno, zbyt duszno, a perfumy Jennifer czuję wszędzie dookoła, mimo że nie ma jej obok mnie od dobrej godziny. Postanawiam wyrwać się, choć na chwilę i iść na dwór.

Siadam na schodkach i wpatruję się w ogród. Miejsce, gdzie dwa miesiące temu upadła Jennifer wypełniły nowe róże, ale czuję ucisk w żołądku, przywołując w głowie wspomnienia tamtej nocy.
Gdy przymknę oczy, widzę jej intensywne spojrzenie. Po chwili dochodzi do tego zapach jej perfum i gdy myślę, że oszalałem, czuję dotyk na ramieniu.

- Mateo - odzywa się głos za mną, przy czym muska moje ramię. - Co robisz tak samotnie?

Wzruszam ramionami.

- Nie chce mi się dzisiaj tu siedzieć - odpowiadam po chwili namysłu.

Siada obok mnie na schodach, utrzymując między nami niewielki dystans. Opiera łokcie o kolana i podpiera brodę, patrząc na ogród. Kątem oka obserwuję jej twarz. Jej oczy pomalowane na bardzo ciemny kolor. I różową szminkę na pełnych ustach.

- Tym razem wydaje mi się ładniejszy.

- Zasadzili nowe kwiaty na miejsce tamtych, które zniszczyłaś - śmieję się i pokazuję jej to miejsce palcem.

- Mogłabym się sprzeczać, że to w tamtym miejscu - odpowiada i palcem zatacza krąg. - Prawie nic nie pamiętam, choć strasznie często o tym myślę - przyznaje i siada do mnie bokiem, tak że jej kolana wbijają się w moje udo.

Patrzy mi w oczy, a potem spuszcza wzrok na moje ręce.

- Pamiętam tylko twoje spojrzenie, gdy tu siedzieliśmy. I to jak potem trzymałeś mnie za nadgarstki.

Chwyta mnie w identyczny sposób, ale robi to bardzo ostrożnie.

- Z całej nocy pamiętam tylko ciebie i to jak się wtedy czułam.

- Pijana? - silę się na żart, choć jest mi wyjątkowo słabo.

- Nie - kręci głową. - To było coś mocniejszego.

Chwytam ją też za nadgarstki, tak że trzymamy się w dziwnym uścisku. W głowie kotłują mi się jej słowa i słowa, które sam chciałbym powiedzieć.

- I powrót, gdy powiedziałeś, że zatańczymy, a potem mnie objąłeś.

- A ty zaczęłaś gadać o ślubie - mówię prześmiewczo, choć w moim słowach nie ma krzty żartu.

Jennifer przygryza wargę speszona i puszcza moje ręce. A ja robię pierwsze, co przychodzi mi na myśl. Przejeżdżam palcem po jej skórze. Czuję falę elektryczności pomiędzy nami, a gdy spogląda na mnie znów w ten intensywny i oddany sposób, zabieram ręce.

Jej wzrok się zmienia. Śmieszne jak można z niej wszystko wyczytać.

- Mateo? - pyta.

- Jennifer - odpowiadam.

- Mateo? - znów słyszę głos, ale to nie dziewczyna siedząca obok mnie mówi. Podchodzi Isaak, a Jennifer odsuwa się, wracając do dystansu, który utrzymywaliśmy wcześniej.

- Co? - odpowiadam mrukliwie, na co chłopak podnosi ręce w geście kapitulacji.

- Papierosik? - Wyciąga w moją stronę paczkę, a ja próbuję na niego nie warczeć. Biorę papierosa.

- To ja idę do środka, może znajdę dziewczyny - odzywa się Jennifer i wstaje.

Odprowadzam ją wzrokiem, a gdy zniknie w domu, jestem gotów zbesztać Isaaka za brak wyczucia czasu.

Gdy wracamy do środka, dłuższą chwilę później, nie wierzę, w to co widzę.

Jennifer siedzi na krześle okrakiem i śpiewa "Baby... One more time".

Kurwa.

Isaak znika w kuchni, uśmiechając się do mnie przebiegle.

Nie wiem, czy bardziej chcę to widzieć, czy właśnie nie. Bo z jednej strony czuję prąd przeszywający moje ciało, a z drugiej już ma jakieś grono słuchaczy. Co mnie wkurwia niemiłosiernie.

Poznaję po jej błyszczących oczach, że już trochę wypiła. Zresztą, nie oszukujmy się, trzeźwa by nie tańczyła do Britney Spears przed grupą chłopaków. Na pewno nie w taki sposób.
Opieram się o blat po drugiej stronie pokoju i zaczynam ją obserwować. Co prawda jestem spóźniony i nie śledzę show od początku, ale przecież doskonale wiem, co będzie dalej. Nawet nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, jak dobrze znam jej ruchy. Sposób, w jaki dotyka językiem zębów i przewraca oczami. Z odległości pokoju widzę to wszystko. I czuję każdy jej ruch w moich żyłach, gdzie krew przyspiesza do niebotycznych prędkości.

Isaak przynosi mi piwo w momencie, gdy piosenka się kończy. Becca i Alice podchodzą do Jennifer i śmiejąc się do łez, idą wypić kolejkę.

Po tym przychodzą do nas. Kiwamy sobie głową na powitanie, ale mój wzrok i tak skupia się tylko na Jennifer.

- Niezły występ - mówię do niej i wskazuję głową w stronę, gdzie przed chwilą siedziała.

- Prawda? - Unosi brew i przygryza wargę.

Dziewczyny parskają śmiechem. Jennifer nie jest jednak aż tak pijana, jak przed chwilą mi się zdawało, bo jeszcze nie ma etapu, żeby się do wszystkich przytulać. Może to i dobrze.
Trzy przyjaciółki namawiają nas na kilka shotów. Myślę, że przeżycie tego wieczoru będzie trudniejsze niż się spodziewałem, dlatego od razu się zgadzam. Idę do kuchni za Jennifer, a moje oczy błądzą po jej ciele opiętym srebrną sukienką.

Widzę wszystkie krzywizny jej ciała. Przełykam ciężko ślinę.

Alkohol zaczyna krążyć w moich żyłach, a wraz z nim pożądanie, które odczuwam, ilekroć znajduję się blisko niej.

Wyciągam Isaaka na papierosa, kręci mi się w głowie, potrzebuję powietrza. Potrzebuję... jej.

Wychodzę na świeże powietrze, blondyn zatrzymuje się obok mnie. Odpalamy Marlboro, ale nie zaciągam się, bo wiem, że to tylko pogorszy moje samopoczucie.

Piętnaście minut później czuję się jak nowo narodzony. Gotów znów spędzić trochę czasu w jej otoczeniu.

Ale dzieje się coś dziwnego. Ściany domu wibrują, a ja niemal od razu rozpoznaję gitarowy riff, który rozpoczyna piosenkę. Jak w amoku rzucam papierosa na ziemię, ale nawet go nie rozdeptuję. Po prostu wchodzę do domu.

I widzę ją.



///

Napięcie rośnie.

Trzymajcie się ciepło.

Wasza Jenny

DON'T TOUCH  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz