Rozdział 53

4.9K 160 4
                                    

#jennifer

Ręce Jacka stają się coraz bardziej natarczywe. Przez to muszę ubrać bluzkę, bo zaczyna to być cholernie niekomfortowe. Tym bardziej że chłopak stanowczo jest już pijany. Jeśli wcześniej miałam wątpliwości, to teraz mam już całkowitą pewność. Jack chce ode mnie czegoś więcej. Gdy uderzyła we mnie ta myśl, zaczęłam się coraz bardziej od niego odsuwać.

Na szczęście chyba Isaak to wyczuł, bo teraz proponuje mu, żeby z nim i Mateo poskakał ze skał.
Obawiam się, że pijany chłopak sobie coś zrobi, ale nie zatrzymuję go, bo potrzebuję chwili spokoju.

- Już nie mam wątpliwości, że go nie lubię - odzywa się Alice, gdy tylko chłopcy odchodzą trochę dalej.

- Ja też - przytakuje Becca. - Jest tak nijaki. Tylko by na tobie leżał.

Kiwam głową, bo na dobrą sprawę zgadzam się, że to bardzo żenujące. Spoglądam teraz na trzy sylwetki stojące na skale. A patrzę tylko na jedną.

- Co z wami będzie? - pyta Alice, a ja przechwytuję jej wzrok tylko na chwilę. Nie potrafię nie wgapiać się w Mateo, który teraz ociekający wodą wspina się z powrotem na skałę.

- Nic nie będzie - odpowiadam po chwili i poprawiam się na kocu, na którym wszystkie trzy siedzimy.

- A co dziś jest Mateo? - zagaduje Becca, a na moment w moim żołądku znów zaczyna gościć zazdrość, którą poczułam, gdy zobaczyłam ich śmiejących się razem.

- Tego nikt nie wie - odpowiadam. - Był strasznie chamski, gdy go o to zapytałam.

- Jak zawsze - parska blondynka i poprawia włosy. - Wasza relacja to coś pięknego.

Odkręcam butelkę Mountain Dew i upijam łyka.

- Dlatego nic nie będzie ze mnie i Jacka - mówię im po chwili i znów zaczynam obserwować bruneta skaczącego do wody.

Dziewczyny spoglądają na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem. Uśmiecham się pobłażliwie. Czuję, że gdzieś wewnątrz mnie rodzi się właśnie pewna myśl, która zdaje się być tak ważna, że mam w tym momencie ochotę ogłosić ją całemu światu.

Biorę głęboki oddech i czuję, jak zaczynają płonąć mi policzki, gdy słowa opuszczają moje usta.

- Nie mogę nic więcej zaoferować Jackowi - mówię i mam wrażenie, że mój głos się łamie na każdej kolejnej sylabie. - Z prostej przyczyny - dodaję, wciąż niegotowa, by to wypowiedzieć, ale pewna, że jest to prawda. Biorę ostatni głęboki oddech i spoglądam na chłopaków, którzy zbliżają się do nas. A raczej na jednego. - Nie poczuję do niego nic więcej, bo jestem najzwyczajniej na świecie zakochana w Mateo.

Dziewczyny nieruchomieją, ale później na ich twarzach wykwitają uśmiechy.

- Zakładałyśmy się, kiedy zdasz sobie z tego sprawę! - piszczy Becca.

- W ogóle was to nie dziwi?! - Zaskoczona, wciąż z rozpalonymi policzkami ledwo jestem w stanie się odezwać.

- Ty jeszcze nie wiedziałaś, a my byłyśmy pewne, bo z ciebie można czytać, jak z otwartej księgi - dodaje Alice i wstaje po kolejne piwa, z których jedno podaje Rebecce.

- Wypijmy za zakochanych! - powiedziała, za głośno brunetka, bo chłopcy stali tuż obok nas.

- Kto się zakochał? - zapytał Isaak i położył dłoń na ramieniu Alice.

- Nikt - odpowiedziałam momentalnie, ale moje czerwone policzki i tak przykuły ich uwagę.

Jack się wyszczerzył, na co miałam ochotę przewrócić oczami. Ale dostrzegłam, że właśnie to zrobił Mateo. Potem odszedł. A ja miałam ochotę krzyknąć, że to nie tak. Jednak w jednej chwili znalazł się obok mnie Jack i jego lepkie ręce objęły mnie w pasie.

Czując jego dotyk, niemal się zerwałam. Nie wiedziałam co zrobić, więc poszłam do wody po kolejną butelkę jakiegoś napoju gazowanego. Całą drogę czułam na sobie czyjeś spojrzenie. I w duchu prosiłam Boga, żeby to Mateo na mnie patrzył.


//

Kolejny raz ta sama piosenka XD No wybaczcie, pisałam te wszystkie rozdziały właśnie przy niej, dlatego jakby ktoś z Was pominął ją przy 51 rozdziale, to miał szansę później i chyba jeszcze z dwa rozdziały będę ją wstawiać.
Jutro jadę w góry, dlatego modląc się o zasięg będę próbować coś dodać.
Ale przyznam, że będę na mega wydupiu.

Całuję

Wasza Jenny

DON'T TOUCH  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz