Rozdział 36

5.3K 165 32
                                    

#jenny

Budzę się około południa. Spoglądam na telefon i pierwsze co widzę to wiadomości od Jacka. Momentalnie spina mi się brzuch, bo czuję bardzo mieszane uczucia wobec tego spotkania.

Zarazem, gdy się zgadzałam, chciałam iść, ale teraz już sama nie wiem.

Na pewno nie pomogła temu reakcja moich przyjaciół. Gdy o tym myślę, wciąż czuję rozgoryczenie.
To, że dziewczyny tak zareagowały, to zrozumiałe, ale najbardziej wkurzam się o komentarze Mateo.
Drażni mnie, że zapytał o powrót do Jacka. Potraktował jak idiotkę, która wróciłaby do chłopaka, który ją wcześniej upokorzył.

Wychodzę z pokoju i zastaję rodziców w salonie. To dziwne, że zawsze ich spotykam gdzieś razem.

- Wychodzimy zaraz do kościoła - oznajmiają, gdy staję w progu.

- Okej - odpowiadam, ale połowę mojej wypowiedzi zagłusza ziewnięcie.

- Fajnie było? - pyta mama.

Kiwam głową.

- Bardzo - odpowiadam. Nie dodaję, że wieczór skończył się raczej beznadziejnie.

Po prostu ruszam do kuchni, gdzie nalewam sobie herbaty i wracam do salonu.

- Coś robisz dzisiaj? - pyta tata. Robi to codziennie.

- Idę z Jackiem na spacer - odpowiadam nieco niepewnie.

- Jakim Jackiem?

- Tym Jackiem? - pytają równocześnie, ale tylko spoglądam na mamę, która pamięta moją historię, jakże nieudaną historię, z Jackiem Russellem.

- Tak, dokładnie tym samym - odpowiadam i widzę, że tata nie łączy faktów, ale to może nawet lepiej, bo jeszcze by mi zakazał dzisiaj wychodzić z domu.

Mama się nie odzywa, więc uznaję, że rozmowa zakończona. A przynajmniej odłożona na moment, gdy taty nie będzie w okolicy.

Już czuję burę w powietrzu.

Do spotkania zostało mi kilka godzin, więc idę wziąć prysznic. Moje włosy nadal tak śmierdzą dymem, że muszę je kilkukrotnie myć szamponem. Stanowczo największa wada ognisk.
Gdy odświeżona wracam do pokoju, owinięta w ręcznik, zastaję w nim mamę. Mogłam się tego spodziewać.

- Tak wiem, to głupi pomysł - mówię zanim zdąży się odezwać.

- Przecież wiesz, jak ostatnio się skończyło! - unosi głos.

- Tak wiem, wielkim wstydem, złamanym sercem i kłótnią z dziewczynami - odpowiadam i przewracam oczami. - Ale teraz jestem mądrzejsza. Idę z nim, tylko żeby nie czuć wiecznej złości.
To kompletnie nic nie znaczy - dodaję i poprawiam wiązanie ręcznika.

Mama odbiera ten sygnał należycie i wstaje z łóżka, kierując się do wyjścia.

- Ale masz pewność, że on ma takie same zamiary? - pyta stojąc w progu. - Nie czuje przypadkiem do ciebie jakiejś mięty przez rumianek?

Wybucham śmiechem i spoglądam na nią pobłażliwie. Uwielbiam jej teksty.

- Nawet jeśli to już tylko jego problem - odpowiadam, na co ona się uśmiecha.

- I tak trzymaj - mówi mi, a chwilę później zamyka za sobą drzwi.

Odpowiadam Jackowi na wiadomości, w których okazuje się, że będzie trochę wcześniej. Przez to muszę się pospieszyć. Włączam składankę piosenek i w ich rytmie tuszuję rzęsy i maluję usta. Postanawiam nawet zaszaleć z bronzerem i rozświetlaczem.

Zakładam do tego zwiewną sukienkę do połowy łydki. Dość wysoko zabudowaną, żeby nikt nie powiedział mi, że próbuję go uwieść dekoltem.

Pakuję najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i finalnie jestem gotowa na dwadzieścia minut przed jego przyjazdem.

Gdy otrzymuję sms-a, że już na mnie czeka pod drzwiami, spoglądam na siebie w lustrze i zastanawiam się, czy spodobałabym się Mateo.

A potem myślę, że nie, bo to Mateo i ani ja jemu, ani on mi się nie podoba.

//

Ale chodzą mi śmieszne piosenki po głowie. W ogóle jakoś tak dzisiaj jeden z najszczęśliwszych dni.

Mam nadzieję, że wam też wszystko się udaje.

Ściskam!

Wasza Jenny

PS. W mediach piosenka przy której lubię brać prysznic XD

PS2. Dodaję ponownie, bo wcześniej coś było nie tak i nie było widać :(

DON'T TOUCH  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz