8.

4.2K 219 13
                                    

Zimne stalowe oczy wpatrywały się w nią intensywnie analizując każdy ruch. Czuła spojrzenie, które niemal paliło żywym ogniem. W głowie prawie słyszała brzęczenie jego myśli, jakby chciał przebić się do jej umysłu i wyczytać z niego jej zamiary. Miała pewność, że Draco był raczej kiepski w Legilimencji.

- Szach mat, Malfoy. - Powiedziała z triumfalnym uśmieszkiem.

- Co?! Ale jak to?! - Chłopak wydawał się zdezorientowany.

- Znowu wygrałam!. - Jej głos wprost ociekał samozadowoleniem.

Siedzieli przy nowoczesnym szklanym stoliku i grali w magiczne szachy powoli sącząc alkohol. Oboje kompletnie stracili poczucie czasu - ich godzina upłynęła już jakieś pięć godzin temu.

- Albo jesteś fatalnym szachistą albo specjalnie dajesz mi wygrać. - Zachichotała zakładając zbłąkany lok za ucho. Tym razem postanowiła przyjść w rozpuszczonych włosach, które po umyciu i porządnym rozczesaniu nie prezentowały się wcale tak źle.

Blondyn tylko parsknął, puknął się w czoło i mruknął coś w stylu: "nigdy w życiu".

Hermiona była pewna, że chłopak nie chciał jej zapraszać do siebie, to wpływ alkoholu spowodował, że wysunął wtedy taką propozycję. Niezależnie od tego, jak bardzo nie miała ochoty na spotkania z nim, nie mogła pozwolić, żeby ludzie się za nimi oglądali na ulicy. Bo ona przy nim wyglądała jak kopciuch i po raz pierwszy od dawna odrobinę się wstydziła swojego wyglądu. Dlatego też ogarnęła trochę burzę, którą miała na głowie i teraz po jej plecach spływały kaskady kasztanowych loków. Na siebie zarzuciła czerwoną bluzeczkę, która fatalnie podkreślała bladość jej skóry i chudość ciała. Na tyłek wciągnęła mugolskie jeansy - niezbyt fortunny wybór, bo smętnie zwisały na jej biodrach podtrzymywane grubym paskiem Harry'ego. Na górę narzuciła delikatny czarny sweterek, który rękawami miał ukryć zaognione przedramiona.

Jej twarz była bardzo blada, cera niemal przezroczysta. Oczy odcinały się od reszty swoim przygaszonym, ale wciąż pięknym orzechowym kolorem. Jej pełne usta miały delikatny różowy kolor i gdyby tylko zechciały się uśmiechnąć - byłaby nawet ładna.

Za to Malfoy wyglądał jak... No cholernie dobrze wyglądał. Gdy przybyła na miejsce i zobaczyła, że na nią czekał - elegancki, w koszuli i ciemnych jeansach, spokojnie palący papierosa, poczuła się wybitnie nie na miejscu. Dobrze, że chociaż trochę się postarała. Nie chciała dawać mu powodów do drwin, ale i tak była niemal pewna, że będzie z niej szydził przez całą godzinę.

Na jej widok nie powiedział nic, skinął tylko głową na powitanie i poprowadził ją do windy, którą wjechali na ostatnie piętro. Na górze czekała na nich wymuskana blond czarownica w obcisłej czarnej sukience i nogach do nieba. Hermiona poczuła na sobie jej niedowierzające spojrzenie. W odpowiedzi zacisnęła tylko usta i ruszyła za chłopakiem z ciekawością rozglądając się po luksusowym wnętrzu.

Draco Malfoy nie odmawiał sobie niczego. Miał złoto i nie wahał się go wydawać. Nie lubił na sobie oszczędzać i na szczęście nie musiał - rodowy majątek zdawał się nie mieć limitu.

Jego apartament był ogromny i dwu piętrowy, urządzony w jasnych barwach i pełen światła. Wyglądał jak typowe kawalerskie nowoczesne mieszkanie - szkło, wszechobecna biel, szarość i drewno.

W dużym holu wisiały piękne obrazy, same pejzaże w srebrnych ramach. Podłoga wyścielona była jasnym dywanem, a sufit musiał być magiczny- cała powierzchnia świeciła delikatnie, a intensywność światła była zależna od pory dnia.

Zaraz za holem znajdował się przestronny salon, którego centrum stanowił olbrzymi kominek zaprojektowany na modernistyczną modłę. Naprzeciw niego stała designerska biała sofa, fotele i mały szklany stolik kawowy. Cała północna ściana była zrobiona ze szkła, a za nią rozpościerał się niesamowity widok na panoramę Londynu.

Terapia // DramioneWhere stories live. Discover now