To był ciepły wrzesień, jeden z gorętszych w ciągu ostatnich lat. Słońce świeciło pełnym blaskiem, a temperatura sięgała dwudziestu kilku stopni, co oznaczało, że mogli większą ekipą wybrać się nad morze. Była to trudna wyprawa, bo mając małe dziecko za towarzysza podróży, zmuszeni byli zrezygnować z aportacji czy świstoklików w efekcie lądując w pociągu.
- Daleko jeszcze? - Niezadowolony głos Pansy rozległ się w przedziale.
James spał spokojnie w jej ramionach, a Harry drzemał tuż obok. Hermiona z Blaisem i Abby grali na pieniądze w magiczną grę karcianą.
- Parkinson, jeżeli się w końcu nie zamkniesz, to cię przeklnę. - Zabini odparł znudzonym tonem, na co reszta zaśmiała się cicho nie chcąc obudzić dziecka.
- James to mały klocek, nawet nie wiesz ile on już waży. - Mruknęła czując jak jej ramiona zesztywniały od trzymania dziecięcego ciałka.
- Ja mogę go wziąć, jeśli jesteś zmęczona. - Hermiona zgłosiła się na ochotnika i odebrała jej chłopca wtulając się w niego z czułością.
Pansy poczuła ból w sercu na myśl, że jej kasztanowłosa przyjaciółka nie mogła mieć własnych dzieci, bo miała do nich rękę i podejście. James uwielbiał swoją ciocię jak nikogo na świecie.
- Jeżeli chcecie, możecie się aportować na miejsce, a ja z nim dojadę za kilka godzin. - Rzuciła cicho.
- Myślę, że to dobry pomysł. - Blaise przytaknął ochoczo. - Zostanę z Granger, a wy sobie idźcie, bo nie mogę was już znieść.
Pansy szybko obudziła swojego faceta zmuszając jego i Abby do teleportacji. Doskonale wiedziała, że jej ciemnoskóry przyjaciel chciał mieć czas na rozmowę z byłą Gryfonką. Powiedział jej o powrocie Malfoya.
- Hermiono... - Powiedział ostrożnie i przyjrzał jej się uważnie. Była zrelaksowana i szczęśliwa mając w objęciach dziecko.
- Hm? - Zapytała i posłała mu spojrzenie spod półprzymkniętych powiek. - Chcesz mi coś powiedzieć Blaise, prawda?
Zamarł. Czasem zupełnie jej nie doceniał, a przecież była tak cholernie inteligentna i mądra.
- Nie wiem, czy jesteś na to gotowa... - Mruknął cicho i wgapił się w migający obraz za oknem.
- Widziałeś się z Malfoyem. - Wyszeptała nagle zdając sobie sprawę z jego powagi.
- To prawda. - Przytaknął i obserwował jej twarz, która cały czas była beznamiętna. Tylko jej dłonie objęły mocniej Jamesa pokazując, jak bardzo zrobiła się spięta.
- Jak on się ma?
To pytanie kompletnie zbiło go z pantałyku. Wpatrywał się w nią ze zdziwieniem oczekując zgoła innej reakcji. Spodziewał się gniewu, smutku, rozpaczy, czy czegokolwiek innego. Ale nie... Troski.
- Niezbyt dobrze. - Odparł szczerze, obiecując sobie w duchu nigdy jej nie okłamać. Zbyt bardzo ją szanował i lubił, żeby się na to zdobyć. - Chciałby się z tobą zobaczyć.
Dziewczyna zagryzła wargę czując w ustach posmak krwi i pokręciła gwałtownie głową.
- Nie dam rady. - Powiedziała cicho. - Nie pozwól mu na to. - Spojrzała na niego błagalnie.
- Mówiłem mu, że to nie takie proste.
Nagle synek Harry'ego zaczął cicho skomleć pokazując, że się obudził, więc pogłaskała go po główce i spojrzała z czułością w jego piękne oczy.
- Co tam, kochany? - Zaszczebiotała, na co w odpowiedzi złapał ją za lok i pociągnął mocno. - Au, James! To boli, ty mały gnomie. - Wyjęła swoje włosy z jego piąstki i posłała zlęknione spojrzenie byłemu Ślizgonowi.
YOU ARE READING
Terapia // Dramione
FanfictionMinęło sporo czasu od Bitwy o Hogwart, a jego byli uczniowe próbowali odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jednak dwójce z nich niezbyt dobrze szło ogarnięcie swojego życia - ani Hermiona Granger, ani Draco Malfoy nie byli gotowi ruszyć dalej. Spryt...