26.

4.4K 224 52
                                    

Hermiona bardzo pragnęła znaleźć się w ramionach Malfoya, albo leżeć u jego boku czując ciepło jego ciała.

Zamiast tego siedziała w Norze przy wielkim stole pełnym ludzi, a atmosfera była... Skomplikowana? Tak, to chyba dobre słowo.

Harry i Ginny unikali się jak ognia.

Ron i Hanna z kolei unikali jej.

Luna i Neville ogłosili swoje zaręczyny.

Pani Weasley była chyba na jakiś silnych eliksirach, bo uśmiechała się jak wariatka i wpychała we wszystkich dyniowe paszteciki.

Pan Weasley był osowiały.

George bez jednego ucha wyglądał makabrycznie, ale nie tak bardzo jak Bill i jego pokiereszowana twarz. Przypominał młodszą wersję Moody'ego.

Fleur była w siódmym miesiącu ciąży.

Percy przyprowadził Penelopę Clearwater, a Charlie chłopaka o imieniu Tommy.

Hermiona naprawdę tęskniła za swoim facetem, a nie wiedziała, w jakim nastroju go zastanie po wizycie u rodziców. Chociaż z drugiej strony wolała Draco i jego humory niż to wariatkowo, które zastała w Norze.

- Czy to prawda, że Hermiona ma chłopaka? - Zapytała nagle Penelopa swoim przemądrzałym głosem.

Większość osób, zwłaszcza ta, która wiedziała o związku dziewczyny zamarła przy stole.

- To chyba nie twoja sprawa. - Kasztanowłosa zmierzyła ją chłodnym spojrzeniem.

- Naprawdę? - Zainteresowała się Pani Weasley. - A któż to taki, Hermiono?

Ginny kręciła głową jak opętana pragnąc przekazać przyjaciółce, żeby nie ważyła się tego powiedzieć. Na nieszczęście Hanna Abbott miała zbyt długi jęzor i nim Ron zdążył ją powstrzymać powiedziała tak, aby wszyscy usłyszeli:

- To przecież Draco Malfoy.

Cisza, która potem nastała należała do najgorszych w jej życiu.

Pani Weasley zapowietrzyła się, jej twarz nabrała brzydkiego koloru dojrzałej śliwki i patrząc wprost na Hermionę wysyczała:

- Wynoś się.

Pan Weasley poderwał się na równe nogi i starał się uspokoić żonę, która wpadła w histerię i wykrzykiwała naprawdę przykre rzeczy.

- Pójdę już. - Dziewczyna wyszła z domu szybkim krokiem zapominając o kurtce i dobrych manierach. Aportowała się pod wysoki budynek i skinąwszy na powitanie recepcjoniście, który miał świąteczny dyżur, ruszyła do windy. Całą sobą powstrzymywała napływające łzy, ale gdy tylko przekroczyła próg mieszkania, rozpłakała się na dobre.

W tym samym czasie Draco poczuł jak nagle pojawia się w nim nieokreślony ciężar. Wiedział, że to zaklęcie dawało o sobie znać.

- Muszę już iść. - Pożegnał się szybko z rodzicami i wkroczył do kominka, chwilę później wychodząc w swoim salonie.

Skierował kroki do ich wspólnej sypialni, ale nie znalazł jej tam. Dopiero gdy przechodził koło zamkniętych drzwi biblioteki, do jego uszu dobiegł cichy szloch.

Wszedł do pomieszczenia z mocno bijącym sercem, ale na szczęście nie dojrzał żadnej krwi. Hermiona siedziała na fotelu z nogami podciągniętymi pod brodę i z twarzą schowaną w kolanach płakała spazmatycznie.

- Hej, jestem tu. - Powiedział cicho dając znać o swojej obecności.

Podniosła głowę i spojrzała na niego czerwonymi, załzawionymi oczami.

Terapia // DramioneWhere stories live. Discover now