20.

4.2K 234 26
                                    

Obudził się czując na sobie delikatny ciężar. Otworzył oczy i ujrzał burzę kasztanowych loków gdzieś w okolicach swojej szyi, na skórze czuł jej oddech. Cholera, musiał zasnąć razem z nią! Starał się nie ruszać, nie bardzo wiedząc, jak się zachować.

Dłonie Hermiony kurczowo zamknięte były na materiale jego koszulki, usta delikatnie muskały jego obojczyk. Spała spokojnym snem, wolnym od koszmarów i lęków.

Chłopak uśmiechnął się pod nosem i stwierdził, że mógłby się do tego przyzwyczaić. Do ciepła kobiecego ciała, do bliskości i do czułych gestów. Zawsze sobie tego odmawiał - zaczynał i kończył na krótkich przygodach, nie chciał z nikim się związać. Nie pozwalał sobie na zaangażowanie i na to by mu zależało. Uczucia bywały niebezpieczne i destrukcyjne.

Jednak kasztanowłosa dziewczyna wywoływała w nim dziwne reakcje, tak bardzo mu obce i niewygodne. Nie był do tego przyzwyczajony - do troski o drugą osobę, czy poświęcenia. Tak bardzo chciał zwalić to na karb zaklęcia, które na nich rzucił, ale Snape skutecznie wybił mu z głowy takie insynuacje. To nie była magia, na pewno nie w dosłownej formie.

Nagle jego spokojne rozmyślania przerwał trzask aportacji. W sypialni pojawił się lekko zmieszany Liwiusz.

- Paniczu Draco... - Powiedział udręczonym głosem spoglądając na swojego pana z niepokojem.

- O co chodzi?- Malfoy nie krył irytacji. Wkraczanie do sypialni bez zapowiedzi było niedopuszczalne.

- Najmocniej przepraszam, sir, ale w salonie oczekuje na pana pańska matka.

Chłopak poderwał się jak oparzony, zupełnie zapominając o śpiącej dziewczynie.

- Cosięstało? - Hermiona wybełkotała nieprzytomnie podnosząc głowę.

Na raz dotarło do niej kilka rzeczy: leżała z Malfoyem w jednym łóżku, w swojej sypialni. Znajdował się tu także skrzat domowy, który wpatrywał się w nich z nieodgadnioną miną.

- Granger. - Głos chłopaka zdawał się być poważny i lekko zaniepokojony. - Za nic nie wychodź z tego pokoju, dobrze? Chyba, że chcesz poznać moją matkę.

- Znam twoją matkę. - Powiedziała chłodno na wspomnienie wydarzeń w Malfoy Manor.

- Dlatego siedź tu i nie wychylaj nosa, rozumiesz? - Przeczesał palcami włosy starając się trochę je ogarnąć.

Kiwnęła głową i narzuciła na siebie kołdrę chcąc wrócić do krainy Morfeusza. Narcyza Malfoy? Phi! Wolała się wyspać.

Draco niemal się roześmiał na to jawne lekceważenie problemu przez dziewczynę. Zachowywała się jakby miała kompletnie gdzieś to, że jego matka mogłaby ich nakryć w dwuznacznej sytuacji.

Blondyn jednak musiał zmierzyć się z wyzwaniem i mimo chęci powrotu do łóżka, wyszedł na spotkanie swojej rodzicielce...

***

- Nie wiem, co się stało, ale zachowuje się tak od czasu wizyty swojej matki. - Hermiona mruknęła z nad olbrzymiego kubka kakao.

Siedziała razem z wysokim, ciemnowłosym chłopakiem w przytulnej kawiarni mieszczącej się na skraju Ulicy Pokątnej. Lubiła to miejsce - podawali naprawdę wyśmienite afrykańskie kakao.

- Hm... - Zabini zamyślił się. - Mówisz, że jest zły?

- Zły? On jest wściekły, Blaise! Ostatnio czas wrzeszczy i jest potwornie niemiły, większość czasu siedzi u siebie w gabinecie. Myślisz, że go przeklęła? - Zapytała niepewnie i upiła łyk słodkiego napoju.

Terapia // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz