Hermiona czuła się źle. Może to z powodu tajemnicy, którą wyhodowała zupełnie przypadkiem, a może z powodu towarzystwa przystojnego faceta, który siedział obok wpatrując się uważnie w leżące przed nim dokumenty. Nie lubiła zatajać przed Malfoyem czegokolwiek, ale jakoś tak wyszło, że nie miała okazji mu powiedzieć o poszukiwaniu rodziców. Był zbyt zajęty. A przynajmniej tak sobie wmawiała.
- Potrzebujesz jeszcze jakiś informacji, Robercie? - Zapytała cicho nalewając mu wina do kieliszka. Modliła się w duchu, żeby Draco musiał zostać dłużej w klubie. Nie wiedziała, czy potrafiłaby się wybronić, gdyby zastał ją z obcym facetem w swoim mieszkaniu, jedzących kolację.
- Na razie chyba nie... - Mruknął lustrując wzrokiem mugolskie fotografie. - Mam jakiś punkt zaczepienia.
Zaprosiła go do domu, wiedząc, że mieszkanie, które dzieliła z Draconem było neutralną strefą. Gdyby wyszła z nim do knajpy, albo gdziekolwiek indziej, miałaby przerąbane.
- Jestem ci bardzo wdzięczna, że przyjąłęś tą sprawę... - Mruknęła i posłała mu delikatny uśmiech znad kieliszka.
- Nie ma problemu. - Uśmiechnął się rozbrajająco i utkwił w niej intensywne spojrzenie. - Postaram ci się pomóc, Hermiono... - Złapał ją delikatnie za dłoń i uścisnął pokrzepiająco.
Ten właśnie moment oczywiście wybrał Draco by pojawić się w domu. Wszedł do kuchni pewnym krokiem i przystanął gwałtownie widząc swoją dziewczynę w towarzystwie jakiegoś typa. Nie wierzył własnym oczom. W jego kuchni, przy jego blacie, na jego pieprzonym stołku siedział gość, który wpatrywał się w JEGO kobietę maślanym wzrokiem. I jeszcze śmiał ją dotykać.
Hermiona zamarła i wysunęła palce z uścisku mężczyzny. W duchu przeklinała siebie, swoją głupotę i Bobby'ego, który wyglądał zbyt dobrze by Draco mógł to lekko przełknąć.
- Robercie, to mój narzeczony, Dracon Malfoy. - Powiedziała licząc na arystokratyczne wychowanie chłopaka i jego maniery. Na szczęście, nie przeliczyła się.
Blondyn przywołał na twarz beznamiętną maskę i obdarzył gościa obojętnym uśmiechem podając mu rękę.
- Miło mi cię poznać. - Wysyczał zachowując powagę. Hermiona wiedziała, że miała kłopoty i to duże.
- Wzajemnie. - Bob obdarzył blondyna uprzejmym uśmiechem. - W zasadzie już kończymy, prawda Hermiono?
Dziewczyna kiwnęła sztywno głową unikając starannie wzroku Malfoya.
Good dopił trunek i posyłając jej nieodgadnione spojrzenie, powiedział:
- Myślę, że to mi wystarczy. Dam ci znać, gdybym potrzebował czegoś jeszcze. Najwyżej spotkamy się w biurze. - Powiedział ciepłym głosem i ruszył ku wyjściu. Odprowadziła go do drzwi, a gdy tylko pojawiła się z powrotem Draco podszedł do niej pewnym krokiem zmuszając ją by na niego spojrzała.
- Musimy porozmawiać, Granger. Możesz zacząć od tego, kto to kurwa był. - Warknął wściekły do granic możliwości i utkwił wzrok w jej czerwonych ustach. Rzadko kiedy decydowała się na ten kolor szminki.
- To długa historia, Draco... - Mruknęła, ale pod wpływem spożytego wina pozwoliła sobie zapuścić się dłońmi po jego umięśnionym brzuchu ignorując jego mordercze spojrzenie.
Jego oddech trochę przyspieszył.
- Opowiedz mi o tym, Granger. - Wydyszał, ale przytrzymał jej ręce w silnym uścisku. O nie, nie wybrnie z tego tak łatwo. - I najlepiej zacznij od tego, kim był ten facet i co masz z nim wspólnego.
Hermiona przygryzła wargę i posłała mu niepewne spojrzenie. On jednak był nieugięty i wpatrywał się w nią zimnym wzrokiem.
- To Robert Good, Auror. Poprosiłam go o pomoc. - Wyznała zrezygnowana i usiadła na wysokim stołku sięgając po alkohol.
- O pomoc? - Zapytał niepewnie wyczarowując szklankę wypełnioną ognistą whisky. Pociągnął solidny łyk czując jak alkohol powoli ogrzewa jego ciało.
- Tak, pomaga mi znaleźć rodziców. - Odparła głucho i zapatrzyła się w przestrzeń.
Draco poczuł iskierkę irytacji, ale odetchnął głęboko próbując się uspokoić i zapytał cicho:
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
Wzruszyła ramionami i zwilżyła usta winem. Czuła lekki szum w głowie.
- Jesteś naprawdę zajęty. Nie chciałam ci zawracać głowy...
Nagle odstawił szklankę na blat z głośnym brzękiem i podszedł do niej. Znów zalała go wściekłość.
- Kurwa, masz zostać moją żoną. - Jęknął zrezygnowany. - Nie możesz ukrywać przede mną takich rzeczy. - Przejechał dłonią po włosach czując frustrację.
Obdarzyła go skruszonym spojrzeniem wyglądając jak mała dziewczynka, która właśnie dostała burę.
- Przepraszam, nie powinnam była ukrywać tego przed tobą... - Przyznała szczerze. - Proszę, nie gniewaj się. - Poprosiła, a on w odpowiedzi przyciągnął ją do siebie i położył brodę na jej głowie wzdychając ciężko. Była taka niska i drobna, że bez problemu mógł zamknąć ją w swoich objęciach.
Poczuł znajomy zapach, tak bardzo dla niej charakterystyczny - mieszankę słodkich perfum i wina. Uwielbiał go.
- Przy tobie jestem zupełnie bezbronny. - Wyznał nagle cichym głosem. - Wystarczy, że spojrzysz na mnie tymi swoimi oczami i kurwa nie mam siły się z tobą kłócić.
Hermiona zaśmiała się cicho.
- Kocham cię, Malfoy. - Powiedziała i złożyła delikatny pocałunek na jego szyi.
- Ja ciebie też, Granger. Ja ciebie też.
CZYTASZ
Terapia // Dramione
FanfictionMinęło sporo czasu od Bitwy o Hogwart, a jego byli uczniowe próbowali odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jednak dwójce z nich niezbyt dobrze szło ogarnięcie swojego życia - ani Hermiona Granger, ani Draco Malfoy nie byli gotowi ruszyć dalej. Spryt...