- Co Pani robiła przez ostatnie miesiące, Panno Granger? - Cichy, ale charyzmatyczny głos dobiegł do jej uszu powodując, że poczuła się trochę głupio.
- Dlaczego jesteś taki oficjalny, Kingsley? - Uśmiechnęła się widząc minę Ministra Magii.
- To oficjalna rozmowa, Hermiono i jest protokołowana. - Posłał jej ciepły uśmiech.
- Och, rozumiem. No dobrze, ministrze, przez ostatnie miesiące odbywałam terapię w Klinice Świętego Munga u Moose'a Tanglera.
Siedziała w ministerialnym gabinecie i spoglądała na byłego aurora z uśmiechem. Należało mu się to stanowisko - miał doświadczenie, był bardzo mądry i niezbyt żądny władzy w porównaniu do Korneliusza Knota.
W tym momencie miał zdecydować, czy znajdzie się dla niej jakaś posada.
- Ocena z Munga jest zadowalająca, wyniki OWUTEMów również. Czym chciałabyś się zajmować?
- Prawem Czarodziejów, panie ministrze. Myślę, że mogłabym się w tym odnaleźć. Ewentualnie rozważałam pracę w Departamencie Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami.
Kingsley Shacklebolt przyglądał jej się z uwagą. Bardzo się zmieniła od czasów szkoły, wydoroślała, spoważniała i zdawała się być zdystansowana. Bardzo też wypiękniała. Jej blada skóra mocno kontrastowała z kasztanowymi lokami, ale dzięki temu jej duże orzechowe oczy skupiały na sobie całą uwagę. Smukłe ciało okryte było dopasowaną spódnicą i białą koszulową bluzką, a na nogach miała niewysokie szpilki. Była dorosła i profesjonalna.
- Nie chcesz pracować jako Auror?
- Nie. To zupełnie nie dla mnie. - Odparła stanowczo i na chwilę zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
- Czytałem opinię o tobie wystawioną przez Minerwę McGonagall. Jesteś uważana za najmądrzejszą czarownicę od czasów Roweny Ravenclaw.
Hermiona miała na tyle skromności, żeby zarumienić się ogniście.
- Mając to na uwadze... - Minister lekko zwiesił głos, a ona zastygła w oczekiwaniu. - Chciałbym, żebyś zajęła się przestrzeganiem prawa czarodziejów, a po pewnym czasie zasiadła w Wizengamocie.
Zatkało ją na tyle, że nie była w stanie wydusić z siebie słowa. To, co oferował jej Kingsley, nie mieściło się w głowie! Mogła zostać najmłodszym członkiem sądu czarodziejskiej społeczności w historii! I w dodatku nie była czystej krwi. Tego chyba jeszcze nie było.
- To bardzo poważna oferta, panie ministrze. - Wydyszała czując ogarniającą ją radość.
- Myślę, że podołasz zadaniu. Najpierw jednak czeka cię pół roku pracy u Seamusa Finnigana. Jest szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów.
- Naprawdę?! - Była zszokowana. Pamiętała Seamusa ze szkoły jako niezbyt ogarniętego, wysadzającego wszystko w powietrze pół-Irlandczyka.
- Jest świetny w tym, co robi. Zdziwiłabyś się. - Puścił do niej oczko widząc, że samonotujące pióro przestało skrobać zawzięcie po pergaminie. - Zaraz go zawołamy...
Minister stuknął różdżką w papierowy samolocik, który po chwili uniósł się w powietrze i skierował się ku zielonym płomieniom wesoło skaczących w kominku. Parę minut później w gabinecie pojawił się lekko zziajany młody mężczyzna.
- Wzywał mnie pan, ministrze... - Seamus wydyszał jakby przebiegł co najmniej maraton. I chyba jej nie zauważył.
- Panie Finnigan, przedstawiam pańską nową podwładną. A raczej pana zastępcę.
W końcu spojrzenie chłopaka spoczęło na jej osobie.
- Hermiona?! - Oczy byłego Gryfona rozszerzyły się w ogromnym zdziwieniu. - Do licha, to ty?!
Zaśmiała się cicho tonąc w jego uścisku.
- Tak, to ja. - Odparła chichocząc.
- No tego to się nie spodziewałem. - Przyłożył rękę do serca w teatralnym geście. - Przysięgam!
- No dobrze, dobrze. Finnigan, od jutra Hermiona jest członkiem twojej ekipy. Masz ją wprowadzić. A teraz musicie mi wybaczyć, obowiązki ministra wzywają.
Pożegnali się z nim ciepło i opuścili gabinet w wyśmienitych nastrojach. Gdy byli już za drzwiami, chłopak zaśmiał się wesoło i powiedział:
- Na Merlina, nie sądziłem, że do tego dojdzie! Że najmądrzejsza dziewczyna w szkole będzie ze mną pracować! Pewnie szybko mnie wygryziesz. - Posłał jej psotne spojrzenie, ale po chwili lustrując przy tym jej sylwetkę, spoważniał.
- Słyszałem, że rozstałaś się z Ronem?
Uniosła brwi zaskoczona.
- Tak. Skąd wiesz?
- Od Neville'a. Wiem, że mamy ze sobą pracować, ale gdybyś chciała wyskoczyć kiedyś na drinka czy coś...
- Och. - Uśmiechnęła się do niego przepraszająco. - Jestem zajęta, Seamus.
- No wiem, ale jakbyś znalazła chwilę...
- Nie zrozumiałeś mnie. - Pokręciła głową. - Jestem z kimś.
A ten ktoś opierał się o ścianę niedaleko nich i spoglądał na nich badawczym spojrzeniem. Usta miał lekko zaciśnięte.
- Okej. - Chłopak chyba nie zauważył zabijającego go wzrokiem Malfoya. - W takim razie, do jutra? - Posłał jej miły uśmiech.
- Do jutra, Seamus. - Odwzajemniła uśmiech patrząc jak jej kolega ze szkoły odchodzi.
Ona go zauważyła. To zawsze było tak jakby jego osoba elektryzowała powietrze wokół niej. Potrafiła wyczuć, że jest z nią w jednym pomieszczeniu, nawet z zamkniętymi oczami.
Podeszła do niego kusząco kołysząc biodrami na co on delikatnie uniósł brwi w zdziwieniu.
- Panie Malfoy, a czy pan da się zaprosić na drinka?- Zapytała przygryzając wargę. Wiedziała, że ten gest go doprowadzał do szału.
Draco milczał całym sobą powstrzymując się od przyciągnięcia jej do siebie. - Wiesz, że Finnigan chce cię przelecieć?- Jego ton był chłodny i pełen... Zazdrości.
- Na szczęście ja nie chcę przelecieć jego, więc skończ . - Spojrzała na niego kpiąco i rozpięła guzik koszuli, ten pod samą szyją.
Jego usta zadrżały w uśmiechu.
- Pójdziemy coś zjeść? Znam świetną knajpkę niedaleko stąd. - Powiedział starając się zignorować to, jak dobrze jej tyłek wyglądał w tej spódnicy.
- Obiecałam Harry'emu, że do niego zajrzę. - Spojrzała na niego ze skruchą. - Masz to zezwolenie?
Pomachał jej pergaminem przed oczami.
- Zwykła formalność. Zobaczymy się wieczorem w domu, tak? - Jego wzrok był wygłodniały, poczuła jak zasycha jej w gardle pod wpływem tego stalowego spojrzenia.
- Jasne. Wtedy będę cała twoja. - Szepnęła i odeszła, wiedząc, że gdy tylko będzie miał okazję, ukarze ją za to.
YOU ARE READING
Terapia // Dramione
FanfictionMinęło sporo czasu od Bitwy o Hogwart, a jego byli uczniowe próbowali odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jednak dwójce z nich niezbyt dobrze szło ogarnięcie swojego życia - ani Hermiona Granger, ani Draco Malfoy nie byli gotowi ruszyć dalej. Spryt...