- Nie wierzę, że to już koniec. - Stalowy głos blondwłosego chłopaka rozległ się w ponurym salonie oświetlonym jedynie ogniem kominka.
- Co teraz zamierzasz? - Severus Snape wpatrywał się w swojego chrześniaka oceniającym spojrzeniem.
- Nie wiem... - Odparł tamten wlewając do gardła całą zawartość szklanki wypełnionej jego ulubionym trunkiem.
Draco Malfoy nie wyglądał najlepiej. Bardzo schudł, a jego włosy od dawna potrzebowały porządnego strzyżenia. Oczy zapadły mu się trochę w czaszkę powodując, że jego twarz wyglądała na o wiele starszą niż w rzeczywistości.
Stał wpatrując się w płomienie wesoło skaczące w palenisku, a jego sylwetka była przygarbiona, jakby nosił na sobie niesamowity ciężar.
- Nic wam już nie grozi. - Cichy głos starszego mężczyzny dobiegł do jego uszu, na co sapnął z irytacją.
- I co z tego? Już nigdy nic nie będzie takie jak przedtem. - Mruknął mając przed oczami obraz kasztanowłosej dziewczyny przyjmującej pocałunek od wysokiego barczystego faceta.
Westchnął czując w sobie wyjątkowe pokłady bólu i złości. Ubiegły rok był dla niego prawdziwym koszmarem. Rozpaczliwie próbował rozwiązać zagadkę Notta i jego wiadomości, co pochłonęło go do reszty. Gdyby nie Severus Snape, nadal błądziłby w rzeczywistości pełnej niewiadomych.
Długo im zajęło rozwiązanie zagadki, a zastawienie pułapki na Theodora Notta graniczyło niemal z cudem. Snape był jednak przebiegłym sukinsynem i nie na darmo nazywano go kiedyś prawą ręką Czarnego Pana. Dysponował niesamowitymi umiejętnościami magicznymi, ogromną wiedzą i był bezwzględny.
Był też uznawany za zmarłego, co w ich sytuacji było bardzo wygodne, bo różdżka starszego mężczyzny została wykasowana z rejestru ministerstwa czyniąc ją kompletnie niewykrywalną.
Draco zaśmiał się gorzko w duchu na horendalność sytuacji, w której się znalazł. Tak naprawdę od samego początku nie chodziło o niego, tylko o Hermionę. To ona była celem osoby, która śmiała im zagrozić. Nott miał go zmusić do rozstania z dziewczyną, co zważywszy na jej traumatyczną historię finalnie miało doprowadzić do jej samobójstwa.
Na myśl o człowieku, który chciał jej śmierci, zrobiło mu się niedobrze.
Okazało się, że zagrożeniem dla nich był nikomu nieznany facet o nazwisku Foley, który był wyjątkowo głęboko zakochanym w Veli kretynem. Na wieść o skazaniu swojej ukochanej na kilka lat w Azkabanie, postanowił się zemścić.
Dopadli go w końcu razem ze Snapem - starszy czarodziej kompletnie pozbawił go magii, pamięci i umieścił w mugolskim szpitalu dla psychicznie chorych. Notta potraktował nieco lepiej, bo po prostu skutecznie wyczyścił mu wspomnienia.
- Zamierzasz o nią walczyć? - Ciemnowłosy mężczyzna zadał pytanie, nad którym on usilnie starał się nie myśleć.
Nie wiedział, czy może jej to zrobić, wrócić do jej życia i wywrócić je do góry nogami.
Przypomniał sobie nagle, gdy zobaczył ją kiedyś spacerującą po parku z wózkiem i jego serce zadrżało z bólu. Tak cholernie za nią tęsknił, że czasem nie mógł oddychać.
- Nie wiem co zrobię. - Odparł sucho gładząc palcami tatuaż na przedramieniu, który ostatnimi czasy rozrósł się i teraz niemal cała ręka chłopaka upstrzona była różnokolorowymi znakami i symbolami współgrającymi idealnie z wizerunkiem smoka.
- Draco, nie możesz odpuszczać. - Usłyszał tylko i nagle odnalazł w sobie resztki odwagi by podjąć decyzję.
***
- No kurwa nie wierzę... - Blaise Zabini stał jak wryty w swoim salonie spoglądając na przyjaciela, którego widział po raz pierwszy od ponad roku. Szybko jednak otrząsnął się z szoku i podszedł do niego by po sekundzie zdzielić go z całej siły prosto w twarz łamiąc mu przy tym nos i naruszając szczękę.
Draco złapał się odruchowo za twarz mając łzy w oczach. Krew spływała mu po brodzie kapiąc na białą koszulkę.
- Też cię miło widzieć, Zabini. - Wyjęczał w odpowiedzi, ale nie sięgnął po różdżkę by się uleczyć. Cierpienie ponoć uszlachetniało.
Czarnoskóry chłopak mierzył nieproszonego gościa zimnym spojrzeniem. Zalała go fala wściekłości i nie zamierzał zbyt szybko odpuścić.
- Co tu kurwa robisz, Malfoy? - Warknął i sięgnął po papierosa. Zaczął palić dokładnie rok temu zaraz po tym, gdy Hermiona niemal się nie zabiła.
- Wpadłem z towarzyską wizytą, nie cieszysz się? - Próbował kpić, ale mówienie sprawiało mu zbyt duży ból.
- Bądź poważny Draco albo wypierdalaj.
Blond włosy chłopak spoglądał z uznaniem na swojego kumpla po raz pierwszy w życiu widząc go tak wściekłego i poważnego. Chyba Blaise Zabini w końcu dorósł.
- Nadszedł w końcu czas, żebym ci powiedział, co się stało... - Mruknął cicho i jednak postanowił się uleczyć. Inaczej nie byłby w stanie przeprowadzić tej rozmowy.
- Zamieniam się w słuch. - Blaise usiadł w fotelu nie spuszczając oczu z Malfoya, który wyglądał niemal tak źle jak na to zasługiwał.
To była długa noc, pełna wyznań, gorzkich słów i żali. Draco za zgodą Snape'a wyrzucił z siebie wszystko od samego początku, czując się jak na spowiedzi. A im więcej mówił, tym bardziej zaciętą minę miał Zabini. Gdy dotarł do końca zapadła głęboka cisza przerywana tylko odgłosem strzelających w kominku płomieni.
- Kurwa, jakie to popieprzone. - Czarnoskóry chłopak przejechał dłonią po włosach czując się bardzo zmęczony. W końcu zaczynało już świtać.
- Mi to mówisz? - Draco zwilżył usta alkoholem i zapatrzył się w ogień.
- To był naprawdę pojebany rok, Malfoy. Jeszcze nigdy nie musiałem się zmierzyć z czymś takim.
- Chodzi ci o Hermionę? - Zapytał cicho.
- Kurwa, jasne, że chodzi mi o Granger. Udało mi się ją uratować trzy razy, a potem zamknąć w Mungu. Nie chcę tego nigdy więcej przechodzić. - Blaise wzdrygnął się na wspomnienie tych wszystkich okropnych razów, gdy jego przyjaciółka była o krok od śmierci.
Draco zacisnął pięści i siłą powstrzymywał ogarniającą go rozpacz i napływające do oczu łzy. Był cholernie zmęczony, przytłoczony i zniszczony od środka tymi wszystkimi negatywnymi emocjami, które nie opuszczały go od wielu miesięcy.
- Co teraz zamierzasz? - Zabini patrzył na kumpla nieodgadnionym wzrokiem.
- Pomyślałem, że mógłbym spróbować jej wytłumaczyć i pozwolić zdecydować, co chce zrobić z tą wiedzą. - Odpowiedział cicho wpatrując się w swoją szklankę.
- Musisz być delikatny, Draco... Ona wciąż cię kocha i to tak, że nie jestem pewien czy kiedykolwiek mogłaby przestać. - Padło z ust Zabiniego, na co blondyn podniósł głowę w zdziwieniu.
- Dlaczego mi o tym mówisz?
- Bo pomimo tego jak bardzo jesteś chujowy, jesteś też moim przyjacielem i chcę dla ciebie kurwa jak najlepiej. - Wyrzucił z siebie czując, że robi się ckliwy. - No i jakoś nie trawię tego typa, który zaczął się wokół niej kręcić.
Malfoy westchnął cicho próbując ukryć irytację.
- Pomogę ci. - Głos ciemnowłosego chłopaka przebił się do jego świadomości.
- Proszę?
- Pomogę ci z Hermioną. Ostatnio nasze relacje są naprawdę bardzo dobre i wydaję mi się, że jestem w stanie trochę ją przygotować na twoją obecność w jej życiu. Mam tylko nadzieję, że mnie przez to nie znienawidzi...
- Jesteś dobrym kumplem, Blaise. Nie wiem czym sobie na ciebie zasłużyłem.
- Merlinie, Malfoy, bo się rozpłaczę. - To był pierwszy raz tej nocy, kiedy Zabini obdarzył go czymś na kształt uśmiechu.
CZYTASZ
Terapia // Dramione
FanfictionMinęło sporo czasu od Bitwy o Hogwart, a jego byli uczniowe próbowali odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jednak dwójce z nich niezbyt dobrze szło ogarnięcie swojego życia - ani Hermiona Granger, ani Draco Malfoy nie byli gotowi ruszyć dalej. Spryt...