40.

3.3K 183 2
                                    

- Pansy, rusz tyłek! - Niecierpliwy głos kasztanowłosej dziewczyny rozległ się w salonie.

Parkinson jęknęła opadając z plaśnięciem na ziemię.

- Granger, kurwa, wykończysz mnie... - Była Ślizgonka rozciągnęła się na podłodze czując jak pot spływa jej po plecach. - Dlaczego nie wciągniesz w to Weasley? Przecież to ona jest twoją przyjaciółką.

- Ginny jest w Hogwarcie, kretynko. Nie może ze mną ćwiczyć.

Pansy zastanawiała się intensywnie, jak do tego doszło, że zaczęła się kumplować z Gryfonami. Chyba kompletnie upadła na głowę.

- Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego w ogóle to robimy? - Zapytała wyciągając nogę przed siebie sapiąc przy tym jak lokomotywa.

- Dlatego, że nie mamy kondycji, nie możemy być grube i dobre rozciąganie przydaje się potem w łóżku. - Hermiona wyliczała na palcach próbując sięgnąć do swojej stopy.

- Tych argumentów nie jestem w stanie odrzucić. - Ciemnowłosa dziewczyna mruknęła pod nosem, ale po chwili postanowiła dać sobie spokój i położyła się patrząc w sufit.

- Co ty robisz? Pansy, nie rób mi tego. Muszę wyglądać idealnie, a samej mi się nie chce ćwiczyć... - Była Gryfonka wpatrywała się w koleżankę z błaganiem w oczach.

- Nie mam już siły, Granger. Nie możemy po prostu napić się wina, jak normalni ludzie?

Hermiona westchnęła głośno i wstała z podłogi otrzepując tyłek, który w obcisłych leginsach wyglądał całkiem nieźle. Podniosła ręce do góry rozciągając kończyny odsłaniając przy tym płaski brzuch.

- Po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że wino brzmi super. - Roześmiała się widząc minę Pansy i skierowała swoje kroki ku barkowi z alkoholem.

Dwie albo trzy butelki wina później leżały na podłodze śmiejąc się jak wariatki i machając nogami. W takim stanie zastał je Draco, który wkroczył do salonu ciągnąc za sobą walizkę. Właśnie wrócił z Paryża i marzył o tym, żeby wziąć kąpiel i iść spać.

- Oho, wielmożny pan wrócił do domu. - Hermiona mruknęła do Pansy o wiele głośniej niż zamierzała.

- Cichoo, może nas nie zauważy. - Głos byłej Ślizgonki był ewidentnie przepity.

Zaśmiały się i obie zamknęły oczy niczym dzieci udające, że nikt nie może ich zobaczyć.

Chłopak parsknął śmiechem i postanowił kompletnie je zignorować. Rzucił kurtkę na oparcie kanapy i rozluźnił kołnierzyk koszuli spoglądając na kasztanowłosą dziewczynę rozciagniętą na dywanie.

Miała rumieńce, jak zawsze, gdy przeholowała z alkoholem. Krótka koszulka podwinęła się odsłaniając gładką skórę brzucha. Proste tym razem włosy związała w kucyk na czubku głowy.

- Pansy, czy on wciąż tu jest? - Zapytała cicho bojąc się uchylić powieki.

Parkinson otworzyła jedno oko i napotkała jego stalowe spojrzenie.

- Mhm. - Odpowiedziała. - Granger, myślisz, że możemy jakoś ściągnąć tu Harry'ego? Chyba nie wrócę sama do domu.

- Możesz zostać u nas. - Głos Hermiony brzmiał trochę bardziej przytomnie. - Tu jest mnóstwo miejsca. Dla ciebie, dla mnie, dla Harry'ego...

- A dla Malfoya?

- Nie, on może spać na tarasie. - Odparła naburmuszona, na co w odpowiedzi roześmiał się głośno i ruszył do sypialni, zostawiając je same sobie.

Postawił walizkę w kącie i zaczął powoli ściągać z siebie ubrania kierując swoje kroki ku łazience. Stanął przed lustrem i spojrzał w nie przelotnie myjąc zęby i czując się zmęczony.

Ostatni czas był intensywny nawet jak dla niego - dużo pracy, mało snu, zbyt dużo papierosów i alkoholu. I zdecydowanie za mało jej. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz zasypiał obok niej, czy budził się w jej obecności. Mijali się w szaleńczym tempie pracy, nie mając nawet czasu by zjeść razem śniadanie.

Westchnął ciężko i wyzbywając się garderoby do końca wszedł pod prysznic i mruknął czując gorącą wodę na sfatygowanych plecach i obolałych mięśniach. Oparł się dłońmi o ścianę pozwalając by strumienie spływały po jego ciele. Nagle dotarł do niego chłód wpadającego do środka powietrza i po chwili poczuł drobne dłonie na swojej skórze.

Była tu, w końcu tu była. Weszła pod prysznic w ubraniu, kompletnie nie przejmując się tak przyziemną czynnością jak rozebranie się.

- Cześć, Granger. - Wychrypiał odwracając się do niej i patrząc jak woda moczy jej koszulkę powodując, że stapiała się z nią niczym druga skóra.

- Cześć, Malfoy. - Uśmiechnęła się uroczo i stanęła na palcach całując go w kącik ust. - Czy mógłbyś, proszę, mnie przelecieć? - Zapytała niewinnie, a jemu krew zaczęła szybciej krążyć. Wystarczyło jedno jej słowo, żeby go pobudzić.

Złapał ją za pośladki i podniósł do góry opierając o ścianę, a ona jak zawsze owinęła nogi wokół jego bioder.

- Nawet nie wiesz, jak się za tobą stęskniłem... - Wydyszał całując ją szaleńczo. W odpowiedzi przylgnęła do niego mocniej wplatając palce w jego mokre włosy i przyciągając jego twarz do swojej.

- Jak bardzo? - Zapytała kokieteryjnie i jęknęła czując jego usta na swojej szyi.

- Bardzo... - Postawił ją na ziemi i szybko zaczął ściągać z niej przemoczone legginsy i majtki by potem sięgnąć po koszulkę i biustonosz.

Stała przed nim taka piękna, kusząca jak zawsze, z wodą spływającą po smukłym ciele. Wpatrywała się w niego z głodem w oczach i rumieńcem podniecenia na policzkach. Pochylił się i sięgnął ustami do jej piersi powodując, że jęczała cicho pod wpływem jego dotyku. Nie mógł jednak tego przedłużać, potrzebował jej, rozpaczliwie musiał ją posiąść. Natychmiast. Gwałtownie odwrócił ją tyłem do siebie i po chwili ich biodra odnalazły wspólny rytm. Jak zawsze pasowali do siebie idealnie jakby ich ciała zostały stworzone z tej samej gliny.

- Och Draco.... Och tak!- Wykrzyczała w końcu osiągając szczyt i oparła się o ścianę próbując zapanować nad drżeniem nóg.

Po chwili przyciągnął ją do siebie i zapytał z uśmiechem:

- Pomożesz mi się umyć?

Kiwnęła głową, zarumieniona po przeżytym orgaźmie i sięgnęła po gąbkę.

- Co zrobiłaś z Pansy? - Zapytał przypominając sobie nagle o byłej Ślizgonce.

- Śpi na kanapie. - Odparła chichocząc. - Strasznie się upiła.

Poczuł jej pewne dłonie na swoim ciele, gdy skrupulatnie czyściła jego skórę.

- Wszystko poszło dobrze w Paryżu? - Spytała sięgając do jego twarzy patrząc prosto w stalowe tęczówki. - Nawet nie wiesz, jak cholernie za tobą tęskniłam, Draco.

Jego serce zalało ciepło, więc przyciągnął ją do siebie z czułością i oparł brodę na jej głowie.

- Już powinno być spokojniej. Wszystko dopiąłem na ostatni guzik, będę miał teraz więcej czasu.

- To dobrze, bo bez ciebie przychodzą mi do głowy głupie pomysły.

Zesztywniał na jej słowa i spojrzał chłodno w jej orzechowe oczy.

- Co to znaczy, Granger?

A ona tylko roześmiała się histerycznie i powiedziała:

- Zanim upiłyśmy się z Pansy, ćwiczyłyśmy pilates.

Parsknął śmiechem i poczuł, że w końcu jest w domu.

Terapia // DramioneWhere stories live. Discover now