16.

4.1K 226 36
                                    

Wnętrze uroczej knajpki o nazwie Mufflington Palace było bardzo przyjemne i przytulne - całe w brązach, czerwieni i kremowych odcieniach. Sama restauracja nie była duża i mieściła w środku około dziesięciu stolików, ale za to znajdowała się w świetnej lokalizacji w centrum Hogsmeade i rzadko kiedy mieli wolne miejsca - trzeba było robić rezerwację. Za barem pracowała wysoka, ładna dziewczyna, która w tej chwili zajmowała się czyszczeniem szklanek. Wolała nie używać do tego magii, gdy robiła to ręcznie czas szybciej jej płynął. W sumie nie potrzebowała tej pracy, ale rodzice zagrozili, że jeżeli nie zacznie robić czegoś produktywnego, odetną jej środki.

Nagle drzwi uchyliły się i do środka weszły cztery postacie. Barmanka, która na imię miała Astoria Greengrass i była Ślizgonką (teraz już byłą) niemal upuściła szkło na widok tej dziwnej grupy. Nigdy, w najśmielszych nawet snach, nie pomyślałaby, że ci ludzie mogą znaleźć się w jednym pomieszczeniu i się nie pozabijać.

- Siemasz, Ast! - Czarnoskóry chłopak pomachał do niej wesoło i podszedł bliżej. - Mamy rezerwację na cztery osoby.

- Cześć, Blaise. - Odpowiedziała lekko osłupiała, ale szybko się zreflektowała i wskazała mu wolny stolik pod oknem. Jej badawczy wzrok wędrował od Draco Malfoya do Hermiony Granger, którzy wyglądali jakby mieli się ku sobie. Świat zwariował, doprawdy!

- Greengrass. - Blondyn kiwnął jej głową na powitanie, a ona lekko się zarumieniła. Zawsze wzbudzał w niej to dziwne uczucie, od którego było jej gorąco.

- Cześć. - Hermiona i Ginny rzuciły krótko i wróciły do rozmowy idąc do stolika. Dawno się nie widziały i chciały nadrobić każdą straconą chwilę.

Wszyscy rozsiedli się wygodnie na miękkich kanapach, dziewczyny po jednej, a faceci po drugiej stronie wielkiego stołu.

- Ależ jestem głodna. - Kasztanowłosa mruknęła pod nosem i sięgnęła po kartę.

Ginny z przyjemnością zauważyła, że jej przyjaciółka wyglądała o wiele lepiej niż wcześniej - jej cera się poprawiła, włosy nabrały lekkiego blasku i chyba trochę wróciło jej ciała, bo kości przestały jej straszliwie wystawać z każdej strony.

Rzuciła przelotne spojrzenie w kierunku Blaisa, który uśmiechał się pod nosem i mrugnął do niej rozbrajająco, gdy ich oczy się spotkały. Młoda Weasleyówna poczuła coś na kształt motylków w brzuchu, za które krytycznie się zganiła. W końcu była w związku.

Malfoy z kolei nie mógł oderwać wzroku od starszej dziewczyny, co starał się skrzętnie ukrywać. Cały czas obwiniał działanie tego przeklętego zaklęcia za to, że Granger niemal zamieszkała w jego umyśle i że miał niesamowitą ochotę skosztować jej ładnie wykrojonych ust. Bo przecież to wina magii, no nie?

Absolutnie nie miał z tym nic wspólnego fakt, że ostatnio niemal cały wolny czas spędzali ze sobą - rozmawiając, grając w szachy, pijąc alkohol i nawet czytając książki. Jakoś lepiej się czuli, gdy drugie było obok, choć starannie starali się tego nie okazywać. I oboje zwalali swoje zachowanie na karb udawania przed Tanglerem, który nie kwapił się by dać im glejt.

Zawsze, gdy zbliżali się do sytuacji, w której on mógłby pozwolić jej odejść, nagle znajdował się jakiś niesamowicie interesujący temat do dyskusji, kłótni, czy też bezsensownego wrzeszczenia na siebie mającego na celu przeforsowanie swojej racji. Musieli być razem, nieważne jakim kosztem. Ona jednak w końcu wracała do siebie, do pustego nieprzyjaznego wielkiego domu. Zawsze ją odprowadzał pod same drzwi i czasem zostawał z nią, zajmując gościnną sypialnię. Nie potrafiła na siłę go wyrzucić. Lubiła, gdy był obok...

W momencie, gdy skończyli jeść i popijali kawę w sennej atmosferze wywołanej pełnymi żołądkami niespodziewanie do restauracji weszła osoba, której ani Draco, ani tym bardziej Blaise nie chcieli oglądać. To oczywiście był...

- Harry! - Ginny poderwała się z radością i z wielkim entuzjazmem rzuciła się swojemu chłopakowi w ramiona.

- Cześć Gin. - Wymruczał jej do ucha, lekko zdenerwowany.

Dziewczyna poprowadziła go do stolika, gdzie Hermiona powitała go z uśmiechem, a dwaj byli Ślizgoni mimo dobrze skrywanej niechęci podali mu ręce.

- Coś ci podać, Potter?- Astoria zmaterializowała się przy nich z obojętną miną. W głębi duszy doznała jeszcze większego szoku niż wcześniej.

- Poproszę herbatę. - Odpowiedział i objął rudowłosą ramieniem. Pachniała tak ślicznie i kusząco... Supeł w jego żołądku zacieśnił się jeszcze bardziej.

- Nie wiedziałam, że tu będziesz. - Ginny powiedziała z uśmiechem tak szerokim, że Draco miał ochotę zwymiotować.

- Tja, ja też nie. - Blaise mruknął pod nosem nagle tracąc resztki dobrego humoru. Hermiona przyglądała mu się z zaciekawieniem. Polubiła Zabiniego i od razu rozszyfrowała jego uczucia względem Ginny. Nie zamierzała się w to mieszać - wiedziała, że jej przyjaciółka jest bardzo poważnie zadurzona w Harrym, który... Chyba miał coś na sumieniu, bo zawsze na jego twarzy gościł taki wyraz, gdy coś przeskrobał. Hermiona znała go jak własną kieszeń. Nie podobało jej się to i miała złe przeczucia.

- Malfoy, Zabini, myślę, że czas na nas. - Powiedziała głośno łapiąc kontakt wzrokowy z blondynem. Poczuła jak robi jej się gorąco na widok spojrzenia, które jej posłał. Doprawdy, nie wiedziała co się z nią dzieje. Hormony nagle zaczęły jej buzować, czy co?

Ginny ucieszyła się, że jej przyjaciółka jest taka domyślna. Bardzo chciała spędzić trochę czasu tylko ze swoim facetem.

- No to narazie. - Draco bez skrupułów rzucił w ich kierunku i zwinął się ciągnąc za sobą kumpla. Czarnoskóry bez słowa skierował się do wyjścia, a Malfoy poczekał aż Hermiona ucałuje swoich przyjaciół i pomacha im na pożegnanie czując cały czas pewien niepokój.

Nie wiedziała, że nie tylko miała rację, ale również nie miała pojęcia o tym, że niedługo będzie mogła się dowiedzieć z magazynu Czarownica, że Złota Para - którą kiedyś ochrzczono Harrego i Ginny - rozstała się brutalnie w jednej z Hogsmeadzkich knajp...

***

"Wyobraź sobie Hermiono, że ten tępak, pieprzony Wybraniec, gnojek do kwadratu, miał czelność mnie ZDRADZIĆ!!! Nawet nie wiesz, jaka jestem wściekła! Jak on śmiał?! Jak on mógł?! Przyszedł wtedy do nas i jak gdyby nigdy nic miał śmiałość powiedzieć mi o tym w miejscu publicznym! Widziałaś ten przeklęty artykuł, który nasmarowała ta wredna Skeeter? Nienawidzę tej wstrętnej baby! Zrobiła z niego jakiegoś lowelasa a ze mnie uwiedzioną i skrzywdzoną dziewczynę. Ja jej dam! Ja im pokażę! Mam w sobie tyle furii, że iskry lecą z mojej różdżki zupełnie bez kontroli i niedawno przez przypadek podpaliłam swoją szatę. Nawet Mistrz Carter przestał zrzędzić i próbował mnie pocieszyć. Ech, taka jestem wściekła, że nawet nie chce mi się płakać. NIENAWIDZĘ HARRY'EGO POTTERA!!! I nie mam poza tym nic do powiedzenia. Z ucałowaniami, Gin."

Hermiona czując się trochę jak wyrodna przyjaciółka względem Harry'ego, skopiowała treść listu od Ginny na czysty pergamin i dopisała parę słów pod spodem: "Zrób z tego użytek Zabini, drugiej takiej okazji może nie być. H." i wysłała do niego sowę z tymi radosnymi nowinami.

Terapia // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz