5. Urozmaicenie czasu

5.6K 282 173
                                    

— Ładna buźka to nie wszystko — powiedziała Crissie podczas przerwy obiadowej po tym, jak Genna sprzedała nam świeże informacje na temat rzekomego rozpadu związku Ines i Sawyera.

— Czego więcej trzeba? Ładnego kutasa? — odparła Parrish, spoglądając to na Ines, to na Sawyera. Wyjątkowo nie siedzieli przy tym samym stoliku.

Podobno rozstawali się już kilkukrotnie, jednakowoż wczorajsza kłótnia na szkolnym korytarzu była znacznie poważniejsza i nie wyglądało na to, żeby zamierzali się zejść. Normalnie ich niesnaski podobno łagodziły się samoistnie w kilka godzin.

— Dzisiejsze nastolatki, jak tylko zobaczą przystojnego faceta, od razu zlatują się do niego jak muchy do gówna.

— Ty też jesteś nastolatką, Parrish.

— A widziałaś, żebym kiedykolwiek latała za facetem? — Odpowiedziało jej milczenie. — No właśnie.

— Bo jesteś jak ta wiedźma z mojego przedstawienia.

— Mówisz o pani Ainsworth? — drażniła się Parrish.

Postępowanie Parrish nie było do końca bezpieczne, ponieważ Crissie z łatwością ulegała emocjom. Pierwszy z brzegu popis dała przecież w Tantrum, kiedy po walce Parrish i dziwkarskiej Audrey rzuciła się na tę drugą z pazurami.

Crissie wzięła głęboki wdech.

— Mówię o roli — wycedziła.

— Kiedy wystawiacie to przedstawienie? — przerwałam ich wywód.

— Tego samego dnia, kiedy jest mecz halloweenowy i bal — oznajmiła Genna. — Tyle że przedstawienie będzie w czasie zajęć.

Parrish się rozweseliła.

— Może akurat przepadnie mi test z angielskiego u tej wiedźmy.

Crissie zrewanżowała się, rzucając w nią podręcznikiem. Przeleciał ponad stołem i trafił prosto w głowę Parrish, nie zdążyła bowiem zareagować.

Plotki na temat najpopularniejszej szkolnej pary rozniosły się błyskawicznie. Doszło do tego, że kiedy po południu maszerowałam przez hol, aby jak najprędzej dostać się na wuef, wokół ogromnej dyni zrobiło się zbiegowisko. O przyczynie dowiedziałam się przed treningiem piłkarskim — usłyszałam szepty dziewcząt z drużyny. Mówiły, że owa dynia posłużyła za swoistą ścianę plotek. Ktoś wypisał markerem obraźliwą wiązankę słowną dotyczącą rozpustnego trybu życia Sawyera, a także Ines, która była marionetką w jego rękach.

Do przebieralni weszła Ines i wszystkie dziewczyny natychmiast zamilkły. Marchewkowe słowy naszej kapitanki upięte były w ciasnego kucyka, miała perfekcyjnie nałożony makijaż, łącznie z kreską stworzoną eyelinerem. Nie była jednak w stanie pozbyć się marsowej miny ani ukryć przekrwionych oczu, które wyzierały spomiędzy gęstych kępek rzęs. Ines nic nie mówiła. Wyłącznie patrzyła, tym samym potęgując napiętą atmosferę.

Przebrawszy się, wyszła z pomieszczenia w towarzystwie swej zastępczyni Payton oraz wyglądającej niczym wróżka Leah. Poczekałam na Susan, a potem z resztą dziewczyn dołączyłyśmy do przedstawicielek na boisku.

Rozgrzewka upłynęła w ciszy. Nawet z reguły gadatliwe Jo z diastemą i mierząca ponad sześć stóp Blair zasznurowały usta. Wybawił nas pan Durham, przywołując do siebie gwizdkiem. Co poniektóre przetruchtały z piłkami, inne porzuciły je na murawie.

Po motywującej gadce i opisaniu przebiegu dzisiejszego treningu, nauczyciel wyszedł z nami w boisko, ażeby instruować, pomagać i wyciskać z nas siódme poty. Oczywiście na rezerwowych zawodniczkach nie skupiał się w równej mierze co na pierwszym składzie, ale tak czy siak po półtoragodzinnym wysiłku przełyk palił mnie od nadmiernego chwytania w płuca rwącego powietrza, mózg natomiast wysłał jasny sygnał do kończyn, że zaraz odmówią posłuszeństwa. Koszulka ćwiczebna z numerem jedenastym, którą miałam na sobie, przesiąknięta była potem. Na znak członkostwa w reprezentacji ja, Susan i Harriet dostałyśmy po dwie — jedną z naszytym numerem, na treningi, drugą zaś na mecze, z numerem i nazwiskiem.

Do utraty tchuजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें