18. Namacalny konflikt

4.6K 279 56
                                    

Po powrocie do parku nie rwałam się do tłumaczeń ze swojej dłuższej nieobecności, więc napisałam Inayi i Parrish wiadomość, obwieszczając moje złe samopoczucie i związane z tym przeczekanie w furgonetce do końca ogniska. Z nieprzejednanym smakiem Rylana na ustach przysnęłam, oparłszy się o kierownicę.

Obudziło mnie dopiero denerwujące stukanie, poderwałam się do siadu. Parrish kpiąco spoglądała na mnie przez boczną szybę. Przeszła na drugą stronę auta i otworzyła dla siebie drzwiczki, zaś na tylne siedzenie wskoczyła Inaya. Po odpaleniu silnika radio włączyło się automatycznie, przy okazji wyświetlając godzinę pierwszą.

— Nie miało trwać do rana? — wymamrotałam na wpół przytomnie, powstrzymując ziewnięcie.

— Jest zbyt zimno, żeby siedzieć tam dłużej — odpowiedziała Parrish bez krztyny sarkazmu. Chyba dobrnęłyśmy do momentu, kiedy była zbyt zmęczona, żeby w pełni wykorzystać potencjał swojego charakterku.

Gdy opustoszałymi ulicami wróciłyśmy do domostwa Barkerów, od razu padłam na łóżko, nawet nie ściągając z siebie ubrań.

Niedzielę spędziłam na zabieganiu o skoncentrowanie się na czymkolwiek innym aniżeli wspomnieniu roznamiętniającego dotyku Rylana. Jedynym, czego pragnęłam w warsztacie, było kontynuowanie zbliżenia, lecz zapobiegła temu nagła świadomość o możliwie zainstalowanych kamerach. Teraz żałowałam posłuchania resztek odwagi, tym bardziej że Inaya zwerbowała mnie jako marną towarzyszkę na koncert Reckless, ponieważ Bernie jak zwykle nie chciała przystać na propozycję, by piętnastolatka udała się tam bez opieki. W tym samym czasie odbywały się walki w Outlaws i, żeby Enzo nie nabrał podejrzeń, musiałam je sobie odpuścić.

Z tą myślą jeszcze tego samego wieczoru standardowo założyłam dopasowane dżinsy i kremowy golfik, nic wyszukanego, a po wtranżoleniu się do pubu zajęłam miejsce przy barze, podczas gdy podekscytowana piętnastolatka przeniosła się bliżej sceny.

Parę dni temu właściciel Genesis wyhaczył chłopaków i zaproponował im próbny koncert. Najbliższe dwie godziny miały zatem zaważyć na tym, czy zostaną zatwierdzeni jako stała grupa występowa, która miała performować aż trzy razy w tygodniu. Dlatego też wszyscy czterej promieniowali chęcią pokazania swych możliwości. Ze sceny wręcz wylewała się ekscytacja, którą zarażał się tłum, natomiast zdarty głos Roya wprowadził atmosferę oczarowania.

Obserwowałam sytuację na parkiecie, sącząc mrożoną lemoniadę i stukając palcami o ladę w rytm pobudzających kawałków. W tenże sposób spędziłam przeszło godzinę, borykając się w międzyczasie z chęcią zajrzenia do Outlaws. Odpisałam też na esemesa od Rylana. Przyjdziesz do mnie po walkach?, zapytał. Z goryczą wystukałam wiadomość, że zgarnięto mnie na występ Reckless bez mojej aprobaty. Sprawdzałam powiadomienia co kilka chwil, ale nie doczekałam się odpowiedzi.

Ani się obejrzałam, koncert miał się ku końcowi. Genesis zamykano o drugiej nad ranem, lecz już teraz widownia zaczęła się uszczuplać, gdyż żaden zespół po Reckless nie czekał w kolejce do urozmaicenia zabawy.

Tak więc po dwudziestej trzeciej, gdy chłopcy sfinalizowali piosenką z przytupem, większość osób się ulotniła, pozostali przenieśli się bliżej baru, okupując zapracowanego bartendera. Inaya popędziła na scenę, prosto do Sabataya.

Zapłaciwszy rachunek, podniosłam się ze stołka i dołączyłam do znajomych. Enzo oraz Roy żywo gawędzili o godnych zapamiętania momentach zakończonego niedawno występu, Sabatay natomiast nie odrywał wzroku od uśmiechniętej Inayi. Podeszłam zatem do Nasha, który na własną rękę trudził się z poplątanymi kablami.

— Jeszcze nigdy nie widziałam koncertu, na którym ludzie tak bardzo domagaliby się jeszcze jednej piosenki. Ten właściciel będzie was całował po stopach.

Do utraty tchuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz