VIII

8.8K 681 271
                                    

Kiedy pół godziny później wrócił do sypialni, Harry'ego nie było za przepierzeniem. Draco ubrał się najszybciej, jak mu na to pozwalała pulsująca bólem głowa i stanął w wąskim przejściu, wzrokiem przeczesując wczorajsze pobojowisko. Jednak i w tej części pokoju nie było Harry'ego.

Blondwłosego zdjął strach. „Gdzie on się podział?" Raczej nie miał potrzeby wychodzić z pokoju, no chyba, że on, Draco, zbyt długo zajmował łazienkę... Co, jeśli Potter dał mu kosza i wrócił do siebie?

Autentyczny niepokój znikł, gdy szarooki usłyszał ciche kichnięcie zza fotela. Okrążył go powoli i znalazł Pottera, skulonego i z kolanami podciągniętymi pod brodę. Ich oczy spotkały się, ale żaden nie przemówił. Krępującą ciszę przerwało dopiero pojawienie się skrzata.

- Eliksiry na ból głowy, jak panicz sobie życzył – zaskrzeczał Szpetek, podsuwając Malfoy'owi pod nos tacę z dwiema fiolkami.

Draco porwał natychmiast lekarstwa i jedno wepchnął Harry'emu, uważając, aby go przy tym nie dotknąć. Drugą fiolkę odkorkował i od razu wypił, przymykając zmęczone powieki. Po kilku sekundach poczuł się lepiej. Na tyle dobrze, żeby się odwrócić i wciąż z zamkniętymi oczami usiąść w fotelu.

- Łazienka jest twoja – zwrócił się do Pottera. – Zaraz przygotuję ci ciuchy, żebyś miał się w co ubrać, kiedy skończysz.

Usłyszał, jak Harry zamyka się w łazience i odkręca wodę pod prysznicem, a potem odpłynął. Nic mu się nie śniło, ale czarna pustka napełniała go dziwnym i niezrozumiałym uczuciem. Jakby stracił coś ważnego.

Ocknął się, nim Harry zdążył wyjść z łazienki. Niechętnie powlókł się za przepierzenie i otworzył przepastną szafę, zastanawiając się, co wybrać. Większość ubrań dopasowana była do osób o jasnej karnacji i niebieskich oczach, czyli do niego, ale przecież musiał mieć coś, w czym Potter dobrze by wyglądał! Całe szczęście, że byli podobnego wzrostu i budowy.

Przesuwał kolejne wieszaki, aż w końcu znalazł: sweter z dekoltem w serek koloru indygo. Do tego czarne spodnie i jasny podkoszulek. Zadowolony z siebie rzucił to wszystko na materac i wrócił na fotel, wspaniałomyślnie darowując swemu gościowi odrobinę prywatności.

Zaśmiał się bezgłośnie, słysząc cichy jęk Pottera, kiedy ten zobaczył przygotowane ubrania. Pięć minut później drobny, czarnowłosy chłopak pojawił się w olśniewających i drogich materiałach.

- Potter, tobie nie pomogą nawet markowe ciuchy – powiedział z rozbawieniem Draco, choć w głębi ducha przyznał, że wygląda fascynująco. – Chociaż... nie ruszaj się.

Wstał i jednym susem zbliżył się do Harry'ego, który spiął wszystkie mięśnie i lekko odchylił, kiedy uznał, że twarz blondyna znajduje się zbyt blisko.

- Nie bądź dzieckiem, Potter!

Malfoy ściągnął Harry'emu okulary z nosa, zupełnie go oślepiając. Zielonooki zamrugał, zdezorientowany, a Draco zachichotał i wyciągnął różdżkę.

- Oddaj mi okulary! – oburzył się Harry, nie mając pojęcia, co najlepszego planuje Draco.

- Bez nich bardziej mi się podobasz – upierał się Draco.

Dopiero kiedy słowa przebrzmiały, Draco zdał sobie sprawę, że to był komplement. Potter najwyraźniej pomyślał to samo, ponieważ jego policzki pokryły się szkarłatem. Draco wykorzystał moment dekoncentracji przeciwnika i wypowiedział zaklęcie, kierując różdżkę na Pottera.

Ten zamknął oczy, potem je otworzył i jeszcze raz zamknął, przecierając palcami. Widział! Nie miał założonych okularów, a mimo wszystko widział wyraźnie...

- Co mi zrobiłeś!

- Nie podziękujesz? Wiesz, w końcu nie co dzień ma się możliwość pozbycia okularów.

Potter wydął dolną wargę i odwrócił się na pięcie.

- Dokąd idziesz? – zawołał za nim Draco, przerażony, że uraził go i wkrótce zostanie sam w Malfoy's Manor.

Harry nie odpowiedział, więc, chcąc nie chcąc, Draco podążył za nim. Okazało się, że Harry najzwyczajniej w świecie zagląda pod jego łóżko.

- Czego szukasz?

- Mojej różdżki. Miałem ją w kieszeni spodni.

W końcu znalazł ją pod poduszką. Przez cały ten czas Draco po prostu stał i patrzył, gdy w środku kotłowały się różne uczucia, które przybrały na sile, kiedy Potter odwrócił się do niego z szerokim i złośliwym uśmiechem na twarzy.

- Ja też coś zmienię – oznajmił mu mściwym tonem.

- Może poczekasz z tym aż zjemy śniadanie?

- A zejdziemy do jadalni?

Draco potwierdził.

- W takim razie może być po śniadaniu – powiedział Harry i wyminął Dracona, swoim zachowaniem zbijając go z tropu.

- Tak właściwie, to co zamierzasz? – spytał, podążając za nim na korytarz.

- Zamienię twoje życie w piekło – zachichotał.

- Potter, idziesz w złą stronę – powiedział Draco bezbarwnym głosem i ruszył przodem.

Accio Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz