XV

7.5K 554 600
                                    

Draco był w trakcie kreślenia ustami ścieżki od ust Harry'ego aż do jego lewego sutka, kiedy Gryfon spiął wszystkie mięśnie i oderwał dłonie od pleców blondyna. Zanim szarooki zdążył się połapać w sytuacji, za jego plecami rozległo się ciche chrząknięcie. Natychmiast oderwał się od swojego kochanka i stanął obok, rumieniąc się i unikając wzroku rodziców. Harry znalazł się u jego boku, równie czerwony na twarzy i skulony ze strachu. Draco tylko mógł się domyślać, co czuł sławny Harry Potter, przyłapany na całowaniu się z nim, i to jeszcze przez jego rodziców!

Lucjusz z dezaprobatą wpatrywał się w swojego syna, zaś Narcyza lustrowała nagie klatki piersiowe obydwu chłopców. Dracona przeszedł dreszcz. Co teraz? Wiedział, że rodzice nie będą zachwyceni, ale zamierzał stopniowo przyzwyczaić ich do tego, że spotyka się z Potterem. Teraz nie miał jak obronić ich związku – nie wtedy, kiedy państwo Malfoy'owie przeżywali szok.

Pomimo niewątpliwie bolesnej dla nich sytuacji, nie dali po sobie poznać, jak bardzo ich to dotknęło. Zachowali kamienne miny i Draco mógł się tylko domyślać, jak wściekli będą i jaka okrutna kara go czeka.

- Proszę, proszę... Pan Potter – wysyczał przez zaciśnięte zęby Lucjusz.

Harry drżał lekko ze strachu, ale odwzajemnił spojrzenie. W głębi ducha Draco podziwiał go za odwagę, która często była źródłem kłopotów Gryfona, ale budziła także dziwny respekt. Ojciec od małego uczył go, że nie należy okazywać strachu swojemu wrogowi.

- Draco, zawiodłeś mnie. Sądziłem, że lepiej cię wychowałem – oznajmił chłodno Lucjusz, przenosząc wzrok na syna.

Ślizgon nie odpowiedział. Nie miał nic na swoje usprawiedliwienie, tym bardziej, że jeszcze zanim zdążył podjąć świadomą decyzję, postanowił zostać z Harry'm na dobre i złe. Zrobi wszystko, żeby chronić ich związek. „Trzydniowy związek" – podpowiedział cichy głosik w jego głowie. Draco zarumienił się jeszcze bardziej i spuścił wzrok.

Narcyza założyła ręce na piersi i rozejrzała się ukradkiem po salonie. Jej oczy nieznacznie rozszerzyły się, gdy dostrzegła świąteczne dekoracje. Nachyliła się do męża i wyszeptała mu coś na ucho. Lucjusz pokiwał w zadumie głową i odpowiedział, przez cały czas nie spuszczając oczu z dwóch chłopców.

Tymczasem Draco odważył się zerknąć na stojącego obok Harry'ego. Gryfon nadal był spięty a szczęki miał mocno zaciśnięte. Chciał mu dać znać, żeby przestał się martwić, że wszystko będzie dobrze, ale zamiast uśmiechu wyszedł mu tylko krzywy grymas. Harry odpowiedział tym samym. Dobrze wiedział, na co się pisze, podejmując taką a nie inną decyzję. Postanowił zmierzyć się z rodzicami Dracona, choć wiedział, jak na niego zareagują. Dodało to blondynowi otuchy, bowiem zdał sobie sprawę, że Harry'emu zależy na nim równie mocno, i to po zaledwie trzech dniach!

- Doprawdy, nie spodziewałem się, że po powrocie zastanę w moim dworze dom rozpusty.

- Ojcze...

- Zamilcz! – Draco cofnął się o krok i zacisnął zęby, rozpaczliwie starając się nie skulić ramion. Zamiast tego zmusił się do uniesienia brody i spojrzenia śmiało na ojca. – Wyjeżdżamy w ważnych sprawach, zostawiając ci pod opiekę nasz majątek, a ty sprowadzasz sobie jakiegoś... – nie dokończył, machając ręką w stronę Harry'ego. – Żeby chociaż był odpowiednią partią! Ale nie, on musi być Zbawcą czarodziejskiego świata! Musi być wrogiem i niewychowanym, pozbawionym gustu miłośnikiem mugoli. Jak nisko upadłeś, Draco?

Lucjusz przerwał, żeby pokręcić głową ze smutkiem. Najwyraźniej nie oczekiwał od swego syna żadnej odpowiedzi, a Draco nie zamierzał jej udzielić. Prawdę powiedziawszy, ledwo słuchał, co ojciec ma mu do powiedzenia, w myślach kalkulując szanse ucieczki.

W swojej skrytce u Gringotta miał trochę pieniędzy, większość rzeczy potrzebnych w szkole nadal znajdowała się w kufrze, więc nie musiałby marnować czasu na pakowanie się. Fundusze pozwolą mu wynająć pokój w Dziurawym Kotle. Zresztą nie wątpił, że i Harry mu pomoże, byli przecież razem, prawda?

- Sprowadzasz hańbę na nasze nazwisko. Wystawiasz nas na pośmiewisko ludzi, druzgoczesz moją pracę, całe lata, kiedy z wysiłkiem odbudowywałem szacunek do naszego rodu!

Lucjusz zbliżył się do chłopców i uniósł dłoń, przygotowując się do uderzenia. Draco nie mógł uwierzyć, że ojciec posunie się do tego przy świadkach – co innego, gdyby zostali sami. Najwyraźniej miał Harry'ego za nikogo.

Powstrzymała go Narcyza, położywszy dłoń na ramieniu. Odwrócił się ku niej i wymienili twarde spojrzenia. Ustąpił, opuścił rękę i ze złością wpatrzył się w Pottera. Po raz pierwszy, odkąd wrócili, ujawnił jakiekolwiek emocje.

- Potter, obawiam się, że jestem zmuszony nalegać, żebyś zachował milczenie. Nie mam jednak pewności, czy dotrzymasz słowa, zatem pozostaje mi tylko użyć zaklęcia.

- Nie! – krzyknął Draco, stając przed Harry'm i zasłaniając go własnym ciałem.

Lucjusz wygiął usta w grymasie wściekłości.

- Czy mam ci przypomnieć, gdzie jest twoje miejsce, Draco? – zapytał oschle, a w jego dłoni pojawiła się różdżka.

- Nie pozwolę ci go skrzywdzić. Ani odebrać wspomnień – Draco wyrzucał z siebie słowa szybko, w obawie, że nie będzie miał szansy powiedzieć ich po raz drugi. Właściwie po raz pierwszy w życiu sprzeciwia się ojcu, po raz pierwszy zachowuje się lekkomyślnie i pod wpływem impulsu. Ślizgoni nigdy tak nie postępują, ale w tej chwili miał to gdzieś. Liczyło się tylko to, żeby Harry był bezpieczny.

- Jakie to wzruszające – powiedział cicho Lucjusz, gdy jadowite spojrzenie zwrócił na obiekt swojej nienawiści. – Zachowujesz się niedorzecznie, zupełnie jak Gryfon, którego bronisz. Może powinienem zastanowić się, czy nie jesteście siebie warci – wysyczał.

Dracona zmroziło. Doskonale wiedział, do czego zmierza jego ojciec. Poczuł ciepłą dłoń wślizgującą się w jego własną i zacisnął palce, jednocześnie próbując pocieszyć Harry'ego jak i samego siebie.

Spojrzał na matkę, ale ta wpatrywała się w choinkę a wyraz twarzy miała nieprzenikniony. Mógł się domyślić, że nie stanie w jego obronie. Nigdy nie stawała, nawet wtedy, kiedy jako małe dziecko dostawał tęgie cięgi od ojca za byle błahostkę. Czemu więc miałaby to zrobić teraz?

- Idź do swojego pokoju i spakuj się.

Słowa przecięły powietrze niczym strzał z bicza. Draco poczuł, że do oczu napływają mu łzy. Walcząc z nimi, odwrócił się plecami do rodziców i, wciąż trzymając Harry'ego za rękę, pociągnął go w stronę korytarza.

Accio Potter!Where stories live. Discover now