XVIII

6.5K 488 448
                                    

Kiedy Draco wsunął się do salonu tuż za swoim chłopakiem, Lucjusz i Narcyza już na nich czekali. Oblicza mieli kamienne, oczy zimne i obce. Draco skulił się pod wpływem tych kłujących spojrzeń, na szczęście Harry nie zatrzymał się ani na moment, nie dając im możliwości przyjrzeć się wydziedziczonemu synowi.

Potter podszedł do Lucjusza Malfoy'a, ciskając wokół gromy z jadowicie zielonych oczu. Dracona zdziwiło, że ojciec nie cofnął się ani o krok – furia bruneta była niemal namacalna w nagle zgęstniałym powietrzu. A potem chłopak zrobił coś, co sprawiło, że Draconowi zrobiło się słabo.

Harry wycelował palec w sam środek wypiętej piersi Lucjusza i dźgnął nim mężczyznę z całej siły. Draco stanął tuż za zielonookim i pociągnął go do tyłu mamrocząc coś pod nosem, kiedy Śmierciożerca otworzył usta, ale Potter wyrwał się z jego uścisku i jeszcze raz pchnął Malfoy'a.

- Ty odrażający, bezduszny hipokryto! – krzyknął, owiewając oddechem twarz blondwłosego. – Jak śmiesz nazywać się arystokratą?! Jak możesz się wywyższać nad innych, ty obślizgły...

- Harry! – jęknął Draco.

- Jeszcze nie skończyłem – odpowiedział mu prawie spokojnie. – Nie wtrącaj się, proszę.

- Ale to mój ojciec!

Harry odwrócił się do niego, w jego oczach dostrzegł niebezpieczny błysk.

- Przypominam ci, że od kilkunastu minut nie masz ojca – warknął.

Draco zamarł na ułamek sekundy, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w bruneta. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że Harry nie powiedział tego, żeby go zranić, ale żeby on, Draco, przestał się przejmować. Lucjusz był w równie wielkim szoku – nie poruszył się nawet o milimetr, kiedy dwaj chłopcy rozmawiali.

- Droga wolna – machnął ręką w stronę swoich byłych rodziców.

- Dziękuję – Harry uśmiechnął się złośliwie, odwracając z powrotem w kierunku Lucjusza. – Jesteś kupą łajna, Malfoy! – ryknął na całe gardło, ogłuszając wszystkich w pokoju. – Na kolana!

Ale Lucjusz nie poruszył się. Zamrugał i sięgnął za pazuchę szaty, jednak Harry okazał się szybszy. Draco nawet nie zauważył, kiedy w jego dłoni pojawiła się różdżka.

- Na kolana – wycedził Złoty Chłopiec.

Malfoy, widząc wycelowaną w siebie różdżkę, powoli opadł kolanami na miękki dywan. Na jego twarzy malowała się wściekłość. „Jeśli Harry się rozproszy, ojciec go zaatakuje" – zrozumiał Draco. – „On mu nie daruje, zabije go!"

Podjęcie decyzji nie zajęło mu wiele czasu. Stanął u boku swego chłopaka, końcem różdżki mierząc w twarz Lucjusza. Harry obrzucił go zaskoczonym spojrzeniem, a potem posłał mu krótki, aczkolwiek ciepły uśmiech. Lucjusz obserwował to wszystko z mieszaniną złości i obrzydzenia, jakby nie mogąc się zdecydować, która emocja lepiej odpowiada temu, co widzi.

- Błagaj Dracona o przebaczenie – rozkazał chłodno Harry.

Wszyscy wytrzeszczyli na niego oczy, ale Harry tego nie zauważył – spojrzenie utkwił w swoim wrogu.

- Na co czekasz?!

Lucjusz warknął, ale mając przeciw sobie dwóch uzbrojonych czarodziejów nie miał innego wyjścia, jak być posłusznym. Obejrzał się na małżonkę, jednak ta stała z rękami założonymi na piersi i wyniosłą miną.

- Nie będę walczyć przeciw rodzinie – oznajmiła, zauważając uniesione brwi Lucjusza.

Chcąc nie chcąc, Lucjusz otworzył usta, jednak słowa nie chciały mu przejść przez gardło. Draconowi wydawało się, że to wszystko mu się śni. Potter broniący jego honoru i poniżający jego ojca, który tak łatwo daje sobą pomiatać, oraz matka, która nie staje po jego stronie... Smutek wyparło obrzydzenie, kiedy usta mężczyzny wykrzywił oczekiwany przez Harry'ego wyraz.

- Przepraszam.

- Tylko na to cię stać? – wysyczał Harry.

Lucjusz poczerwieniał. Chwycił skraj szaty syna i zbliżył go do twarzy, szykując się do małego przedstawienia, które – jak Draco doskonale wiedział – często odstawiał przed Czarnym Panem. Szarooki chłopak nie mógł wytrzymać. Odtrącił stopą dłoń ojca, mrużąc oczy.

- Draco?

- To plugastwo paskudzi mi szatę – odparł, uciekając spojrzeniem.

- Nie postarałeś się, Lucjuszu – powiedział Harry cichym, ale przerażającym głosem. Draconowi zjeżyły się włoski na karku. – Twoje przeprosiny zostały odrzucone. Obawiam się, że nie pozostawiłeś mi wyboru...


Specjalnie dla _patryxja_

Accio Potter!Onde histórias criam vida. Descubra agora