XX

6.4K 521 142
                                    

Po ponownym unieruchomieniu Lucjusza, Narcyza poprowadziła ich do gabinetu ojca, gdzie z olbrzymiego biurka wyjęła ciężką sakwę i wręczyła synowi. Powiedziała, że przy oszczędnym trybie życia powinno mu wystarczyć pieniędzy aż do wakacji. Draco wziął od kobiety mieszek i schował do kieszeni.

- A to – dodała Narcyza, ściągając z palca jeden z pierścieni – klucz do mojej skrytki u Gringotta. Lucjusz nie ma o niej pojęcia. Nie ma tam wiele, ale z pewnością ci się przyda.

Draconowi głos uwiązł w gardle. Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy, a potem Narcyza złagodniała.

- Zawsze będziesz moim synem. Jednak gdy przekroczysz próg dworu, nic już nie będę mogła zrobić.

Blondyn skinął głową i obejrzał się na Harry'ego. Na chłopaka, dla którego robi to wszystko. Tylko dzięki niemu odważył się na to, o czym myślał od kilku lat. Miał ogromną nadzieję, że Potter nie schrzani. Nie chciał zostać na świecie sam.

- Chodźmy – uśmiechnął się Harry i wyciągnął do Dracona rękę. Draco uścisnął ją z ochotą i razem wyszli z pokoju. Narcyza patrzyła za nimi z osobliwą mieszaniną smutku i radości.

Zatrzymali się dopiero przed drzwiami wejściowymi. Draco obejrzał się na pusty korytarz. Gdzieś tam Lucjusz („Już nie ojciec!" – napomniał się w duchu) wyplątywał się z zaklęcia, wściekły na cały świat, i prawdopodobnie wyładowywał furię na matce... wróć! Narcyzie.

- Chodź – Harry objął go ramieniem i wyprowadził do ogrodu. – Myślę, że Narcyza cię kocha, na swój sposób – wyszeptał blondynowi do ucha.

- Uhm...

Zawsze uczono go, że nie powinno się pokazywać słabości. Że Malfoy'owie nie płaczą. Ostatecznie nie był już Malfoy'em, mógł zatem ulżyć sobie. Zatrzymał Harry'ego i wtulił się w zagłębienie w jego szyi, mocząc łzami szatę czarodzieja. Harry otoczył go opiekuńczo ramionami.

- Ciiiii... Już dobrze. Dobrze – szeptał mu do ucha Harry, ale Draco zdawał sobie sprawę, że najgorsze jeszcze przed nim.

- G-gdzie idzie-e-emy teraz?

Zawstydził się swoich łez i szlochów, wtulił się więc głębiej w bruneta, aby ten nie mógł dostrzec jego twarzy.

- Najpierw musimy odwiedzić Dursley'ów i zabrać moje rzeczy. A potem zobaczymy.

Czuł, że Harry się uśmiecha. Co mógł dostrzec w tej małej tragedii, że wywołało u niego taką reakcję? Aż odsunął się, żeby na niego spojrzeć.

- Co...?

- Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy byli razem – odparł Gryfon, uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Hogwart... – rzucił słabo Draco. Łobuzerski uśmiech zielonookiego zaparł mu dech w piersiach.

Harry uniósł jedną brew ku górze i pogładził blondyna po policzku, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Będą musieli pogodzić się z tym, że dwaj najbardziej pożądani czarodzieje są już zajęci – odpowiedział zupełnie poważnie.

Accio Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz