XVII

6.6K 560 67
                                    

Draco wziął się w garść. Przez kilka sekund spoglądał w intensywne, zielone oczy a potem zabrał się energicznie do pakowania. Otworzył swój kufer, na który dawno temu rzucił zaklęcie powiększające, i zaczął wrzucać do niego różne przedmioty. Krążył po sypialni, zabierając tylko te rzeczy, bez których nie potrafił się obejść. Nie obyło się bez machnięcia różdżką na sporą biblioteczkę, z której ponad połowa książek wylądowała w kufrze. Kolejne zaklęcie i ubrania natychmiast wyleciały z szafy, aby grzecznie poskładać się jeszcze w powietrzu i ułożyć w równych stosikach we wnętrzu kufra.

- Szpetek!

Skrzat pojawił się z cichym trzaskiem, kłaniając uprzejmie.

- Przynieś moje wino – rozkazał Draco, nie przerywając czarowania.

Szpetek, zamiast spełnić rozkaz, stał pośrodku pokoju i wielkimi, wypełnionymi łzami oczami wpatrywał się w blondyna.

- Sir – pisnął.

Draco okręcił się na pięcie, żeby odkryć, że skrzat wciąż przebywa w jego sypialni.

- Co tu jeszcze robisz? – podniósł głos, ale ciche „Draco!" Harry'ego sprawiło, że momentalnie się opamiętał.

Skrzat tymczasem wykręcał sobie ręce, z nieszczęśliwą miną obserwując Ślizgona.

- Szpetek ma zakaz pomagania paniczowi. Szpetek nie może spełnić żadnych jego życzeń.

Draco, który właśnie pochylał się nad szufladą, wyprostował się jak struna. Nim zdążył spiorunować skrzata wzrokiem, przypomniał sobie, że to nie jego wina, i że jest z tego powodu wyraźnie strapiony.

- Dobrze – odparł wypranym z emocji głosem. – Możesz iść.

Skrzat zniknął, pozostawiając Dracona wpatrującego się z przerażeniem w Harry'ego. Był na krawędzi, tylko jeden krok dzielił go od paniki, która jak ciemna mgła zakradała się ukradkiem do jego serca.

- Jestem przy tobie – wyszeptał mu do ucha Harry, obejmując mocno.

Draco po raz wtóry wtulił się w niego, pozwalając uspokajać potokiem szeptanych słów.

- Harry, nie wiem, co robić – pożalił się, rezygnując z tej reszty dumy, jaka mu została.

- To nic złego, każdy czasem ma takie chwile – odparł brunet, zaglądając Draconowi w twarz i uśmiechając się do niego.

- Ale ja właśnie straciłem rodzinę!

- Rodzinę, która nigdy nie traktowała cię jak syna. Która na ciebie nie zasługiwała – Draco nie mógł powstrzymać smutnego uśmiechu. Może Potter był Gryfonem, ale czasami miał rację. – Po za tym to moja wina – zakończył grobowym tonem zielonooki.

- Co ty wygadujesz? – oburzył się Draco.

Harry obdarzył go spojrzeniem, w którym czaił się bezbrzeżny smutek i złość – Draco domyślił się, że brunet jest wściekły na samego siebie.

- Nie powinienem zostawać – oznajmił, po czym odwrócił wzrok, żeby Ślizgon nie mógł dłużej zaglądać w jego duszę.

Nim zdążył zastanowić się nad tym, co robi, Draco podszedł do Harry'ego i pocałował go długo i namiętnie.

- To była tylko kwestia czasu.

- Więc powinniśmy ukrywać to przed całym światem, albo w ogóle zapomnieć po powrocie...

- Cholera, przestań tak mówić! – krzyknął Draco. – Jeżeli mielibyśmy... znowu... być tylko.... Gryfonem i Ślizgonem... to już wolę to, co dzieje się teraz – zakończył ze zwieszoną głową.

Harry chwycił go pod brodę i uniósł lekko do góry, żeby móc spojrzeć mu w oczy. Draco nie bronił się przed tym. Potrzebował go w tej chwili tak bardzo, że był gotów obnażyć się w całości, wyjawić wszystkie swoje lęki i kompromitujące tajemnice. Byle tylko Potter z nim został, najlepiej już na zawsze.

- Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić – obiecał, przybierając poważną minę i surowy ton głosu. – Na Merlina, im nie pozwolę cię krzywdzić!

Harry odsunął się od Dracona i chwycił różdżkę.

- Spakowany? – spytał twardym głosem, a widząc kiwającego głową blondyna, pomniejszył jego kufer i schował do kieszeni. – W takim razie idziemy.

Po czym, nie oglądając się za siebie, opuścił sypialnię. Draco pospieszył za nim, rozważając, czy podoba mu się ta nowa, opiekuńcza postawa Harry'ego.

- MALFOY! LEPIEJ, ŻEBYŚ BYŁ W SALONIE za pięć minut, jeśli nie chcesz, żebym sam cię znalazł! – ryknął Harry ile sił w płucach.

Draco stwierdził, że jednak podoba mu się gryfońska troskliwość. Przyspieszył, żeby dogonić ukochanego.

Accio Potter!Donde viven las historias. Descúbrelo ahora