01. ROZDZIAŁ PIERWSZY

2.8K 113 66
                                    


― Nie będę pracował z żadną gówniarą. – warknął blondyn, gasząc papierosa na dębowym stole.

― Jest od Ciebie tylko rok młodsza. – zauważył słusznie mężczyzna stojący przy oknie.

― Przecież mówię, że nie będę pracować z gówniarą! – jego głos naprawdę miał temperaturę zera, o ile nie minusową.

Anthony westchnął ciężko, próbując zrozumieć swojego kolegę, ale to chyba było niemożliwe. Mężczyzna był po prostu trudny. Bardzo trudny. Wojna mocno go wyniszczyła. Wyglądał na zmęczonego i tak też w rzeczywistości się czuł, ale absolutnie, za żadne skarby nie przyznałby się do tego. Był zbyt dumny. To wszystko sprawiło, że nawet jego wygląd zewnętrzny się zmienił. Jego włosy nie były już platynowe, były zdecydowanie krótsze i ciemniejsze, a skóra nie przypominała już mleka, godziny w słońcu sprawiły, że zyskała kolor lekkiego brązu. Nikt z czasów szkolnych chyba by go nie poznał, a może to i dobrze? Może ten nowy wizerunek miał odzwierciedlać również zmiany, które nastąpiły wewnątrz?

― Posłuchaj, to są ważne akcje. Potrzebuję zaufanych ludzi.

― I dlatego przyprowadzam Ci kogoś zaufanego. – odparł spokojnie Anthony.

― A co ja mam z nią niby zrobić, co? Wysłać na pewną śmierć? – jego głos był podniesiony, bo ten pomysł naprawdę mu się nie podobał.

W oddziale mieli niewiele kobiet i bardzo mu się to podobało, po tym, co zafundowali jego matce, nie chciał włączać w swoje działania żadnych kobiet. Większość z nich tutaj zajmowała się papierami i pracami na miejscy, nie włączali ich w żadne akcje. Dlaczego więc tym razem miałoby być inaczej?

― Ona naprawdę można Ci się przydać. Jest świetna w zdobywaniu informacji.

― Mamy już od tego ludzi. – Malfoy oparł się o blat zniszczonego biurka i potarł twarz.

― Ona potrafi zdobywać informacje bez konieczności torturowania i masakrowania twarzy. – zaśmiał się pod nosem Anthony, co nie uszło uwadze Dracona. Uniósł lekko brew, jakby nie rozumiejąc, że mogą istnieć inne, równie skuteczne metody. – Sam zobaczysz.

I nagle zniknął. Drzwi zamknęły się szybko, a trzask rozległ się po całym pomieszczeniu. To trwało może kilka sekund, ale Dracona była to cała wieczność. Nie był przekonany i miał wiele obaw. Miał jednak nadzieję, że dziewczyna okaże się być bezużyteczna i jednak sobie nie poradzi. Blondyn wsadził kolejnego papierosa do ust i wyciągnął zapałki, aby go odpalić. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, czasami chciał odpocząć od magii, więc wykonał proste czynności bez jej użycia. Kiedy tylko ogień przyłożył do wystającego tytoniu, zaciągnął się, a w tym samym czasie Anthony wszedł do pokoju z ową dziewczyną. Kiedy odsłonił ją i stanął obok, zapadła chwila ciszy, a Draco przez dłuższą chwilę zatrzymał dym w ustach. Zwyczajnie w świecie został zbity z tropu urodą kobiety. Nie odrywając od niej wzroku, wypuścił dym z ust, zachowując całkowitą powagę na twarzy.

― Draco, poznaj Adelajdę. – Anthony spojrzał na swojego kolegę, który uważnie mierzył wzrokiem przybyszkę.

Adelajda była niską kobietą, jednak o proporcjonalnej sylwetce. Na sobie miała czerwoną sukienkę z długim rękawem, odcinaną w pasie do połowy łydek, jej ramiona były odkryte, a na smukłej szyi przewiązana była czarna apaszka w białe grochy. Kręcone włosy w kolorze orzechów laskowych opadały swobodnie na ramiona i plecy, a pełne i ciemne usta zdobił szeroki uśmiech. Niewątpliwie była piękną kobietą, o nietypowej urodzie. Rysy jej twarzy były bardzo łagodne, oczy zaś naprawdę duże i w kolorze bursztynu. Wyglądała kobieco, ale niewinnie. I to było ten powód, dla którego Draco pokręcił głową.

― Nie. – odpowiedział nagle, stanowczo i pewnie, co wprawiło w zdziwienie zarówno Adelajdę jak i Anthony'ego.

― Co Ty.. – zaczął, jednak Malfoy natychmiast złapał go za ramię i szarpnął w stronę okna.

― Nie zgadzam się. – ściszył głos tak, aby dziewczyna go nie usłyszała. – Spójrz na nią. Sam nie wierzę, że to mówię, ale jest po prostu za ładna.

― Podoba Ci się. – uśmiechnął się szeroko Anthony, na co blondyn sprostował go morderczym spojrzeniem.

― Zgwałcą ją przy pierwszej okazji. Są niewyżyci i pozbawieni wszelkich skrupułów. Jak myślisz, co zrobią, gdy zobaczą taką kobietę? Hm? – głos Dracona naprawdę wydawał się być śmiertelnie poważny, a jego intonacja mówiła, że to nie są żarty.

Anthony się wyprostował, próbując znaleźć jakiś konkretny argument, który mógłby przekonać Malfoya do dziewczyny. Jednak jak się okazało, odsiecz przyszła sama.

― Jutro o godzinie 17 przy ulicy Bright 534 zaczynacie akcję. Rozstawiacie się w pięciu miejscach, chcąc móc zaatakować z każdej strony. Idzie Was 11, Pan dowodzi całą misją,ponieważ jest dla Pana osobiście ważna. 6 z 10 czarodziejów nie ma swojej różdżki i nie są pewni, czy będą im posłuszne, gdy dojdzie do walki. Chcecie odbić jednego z Aurorów, który posiada cenne dla Was informacje, a jeśli Was sypnie, możecie mieć spore problemy i siatka padnie. – głos Adelajdy był opanowany i spokojny, miał bardzo łagodny ton, który byłby w stanie uspokoić każdego, jednak nad wyraz wyraźny i można było usłyszeć lekki włoski akcent.

Malfoy i Anthony skierowali swoje spojrzenie w stronę brunetki, która właśnie odgarniała kosmyki swoim kasztanowych włosów za ucho.

― Wystarczyło mi kilka minut w tamtym korytarzu... – tu wskazała palcem na drzwi, przez które została wprowadzona. ― ... żeby zdobyć te wszystkie informacje.

Draco musiał przyznać, że był pod wielkim wrażeniem. Naprawdę mu zaimponowała. Zdobyła informacje, które powinny być poufne. No właśnie.. poufne!

― Ja pierdole. – oparł się czołem o ścianę, nie wierząc w to, co się dzieje. – Pracuję z idiotami. Który wsypał?

Wzrok skierował w stronę Adelajdy. Nie był w stosunku do niej zbyt uprzejmy, ale wcale się tym nie przyjmował. Był w pracy, to nie miejsce na spoufalania się.

― A czy to ważne? Mogę się Wam przydać. – odparła i zrobiła krok w stronę mężczyzny. Wpatrywała się w niego bardzo uważnie swoimi ciemnymi oczami, uważnie lustrując.

Miała rację. Mogła się im przydać, szczególnie, że ich siatka informująca pomału padała, brakowało im środków i metod. Bezwiednie skierował swoje spojrzenie na jej dłonie, zauważając, że nie ma na palcu obrączki. Sam nie wiedział dlaczego to go zainteresowało, może żeby nie rozgrywały się tutaj żadne miłosne dramaty i błagania?

Adelajda trzymała w dłoniach swoje czarne rękawiczki, które ściągnęła dosłownie chwilę temu. Draco wziął głęboki wdech i wypuścił go spokojnie, kierując swoje spojrzenie w stronę Anthony'ego.

― Witam w oddziale Panno..

― Usignolo. – odpowiedziała z uśmiechem kobieta.

― Słowiku. – Dracon uśmiechnął się pod nosem, gdy na twarzy kobiety wystąpił lekki rumieniec. Wyciągnął w jej stronę dłoń, kobieta odruchowo również wyciągnęła swoją, jednak nagle się zawahała i cofnęła rękę. Nie uszło to uwadze blondyna, jednak nie zdążył się nawet odezwać.

― W takim razie, do zobaczenia jutro. – odparła nagle i zniknęła.

Tak po prostu zniknęła. 

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz