15. ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

963 49 23
                                    


Jest i rozdział piętnasty! Mam nadzieję, że Wam się spodoba! 

Piszcie w komentarzach, czy uważacie, że Draco ma szansę, aby być dobrym? Mam wrażenie, że zło jest w nim tak głęboko zakorzenione, że to prawie niemożliwe.. 

______________________________________________________________________


― Zabini mnie ściągnął, co wy tu wyprawiacie? – do pomieszczenia wszedł szatyn z uśmiechem na ustach, choć wyglądał na lekko poturbowanego.

Nikt jednak nie podzielał jego entuzjazmu. Remus Lupin wstał i uściskał młodego mężczyznę, a chwilę później rękę podał mu Arthur Weasley.

― A co wy wszyscy tacy.. ?

― Siadaj, Anthony. – mruknął nagle Snape, wskazując brunetowi miejsce.

Ten natomiast wyprostował się i zmarszczył brwi. Podczas jego nieobecności dużo musiało go ominąć. Czuł się już dużo lepiej, choć wciąż był osłabiony. Nic dziwnego dostał mocnym zaklęciem.

― Gdzie Draco? – zapytał po chwili, zajmując miejsce na krześle przy stole, rozglądając się po pomieszczeniu.

― Musieliśmy podać mu eliksiry uspokajające i usypiające.

― Co? – skrzywił się Thony, nie rozumiejąc, co się tutaj wyprawia. – Uśpiliście naszego dowódcę? Do reszty zgłupieliście? Wszyscy na niego czekają. Bez Malfoya cały oddział leży. Ja nie jestem jeszcze w pełni zdrowy, żeby przejąć dowództwo.

Severus westchnął ciężko i podniósł się.

― Chodź. – nie czekając na Anthony'ego wyszedł z kuchni.

Zdezorientowany mężczyzna spojrzał po reszcie aurorów, którzy wyglądali na całkowicie zgaszonych. Nie zastanawiając się dłużej, wstał i poszedł za czarnowłosym czarodziejem.

― W co Ty pogrywasz, Snape? – mruknął Anthony, przeczesując swoje włosy.

Severus w końcu zatrzymał się przed drzwiami, które otworzył, stając w nich. Młodszy mężczyzna ponownie zmarszczył brwi i spojrzał pytająco na Snape'a. Ten jednak tylko skinął głową, dając znak, aby Anthony wszedł do pokoju.

Brunet westchnął ciężko i zrobił to, o co poprosił go Snape. Przeszedł przez drzwi i zamarł. Tego się nie spodziewał. Wpatrywał się bez słowa w łóżko.

Naprawdę tyle go ominęło? Jego zielone oczy były duże i wyrażały niezrozumienie, ale także strach. Zmarszczył brwi, chcąc coś powiedzieć, ale żadne słowa nie przychodziły mu do głowy.

― Sam więc rozumiesz, że uśpienie Dracona było konieczne. – nagle dotarł do niego głos Lupina.

Anthony zacisnął pięści i wstrzymał powietrze na chwilę.

― Kto jej to zrobił? – powiedział, wypuszczając je z ust.

W pewien pokręcony sposób poczuł się odpowiedzialny. Przecież to on ją sprowadził do kwatery, to on namawiał Malfoya, by mogła brać udział w akcjach, choć ten go ostrzegał, że wykorzystają jej urodę, jej delikatność, że ją skrzywdzą.

I skrzywdzili.

― Śmierciożercy. – głos Severusa rozbrzmiał mu w głowie.

Młody mężczyzna spojrzał jeszcze raz na łóżko, na którym leżała Adelajda. Jej ciemne włosy rozlały się po poduszce, ciemne, malinowe usta były dużo bledsze niż zwykle. Jej twarz była poobijana, poraniona, jak reszta jej ciała. Klatka unosiła się ledwo zauważalnie.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Where stories live. Discover now