13. ROZDZIAŁ TRZYNASTY

836 47 41
                                    


Tak, jak obiecałam. Z okazji tysiąca wyświetleń, rozdział trzynasty! 

Wcześniej już podkreślałam, że opowiadanie w pewnym stopniu jest 18+ ze względu na swoją fabułę i niektóre sceny. 

Miłego czytania, choć wiem, że to nie będzie do końca przyjemny rozdział! Buziaki! <3 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Atmosfera była napięta. Od dwóch dni przebywali w kwaterze Zakonu Feniksa, szykując plan „spotkania" Adelajdy z Albertem Fouxem. Czuła się z tym dziwnie, wszyscy wiedzieli o tym, co robiła przez ten cały czas. No właśnie.. robiła to już wcześniej, nigdy nie potrzebowała ochrony, zawsze załatwiała to po swojemu. Jednak Draco się uparł. Powiedział, że albo szatynka dostanie pełną ochronę, albo przeteleportuje się do Fouxa samodzielnie i załatwi tę sprawę po swojemu. W dalszym ciągu nie popierał tego rozwiązania, nie odzywał się praktycznie do nikogo, warczał i buczał pod nosem. Adelajdy unikał, gdy tylko pojawiała się w tym samym pomieszczeniu, traktował ją jak powietrze, a gdy zostawali przypadkiem sam na sam, natychmiast miał coś do załatwienia.

Skłamałaby, gdyby powiedziała, że się nie boi. To nie była prawda. Bała się cholernie. Bała się za każdym razem, gdy musiała tam iść, gdy musiała się z nim spotkać, gdy go widziała, gdy słyszała jego głos, gdy ją dotykał. Nie dało się do tego przyzwyczaić.

― Draco? Możemy porozmawiać? – zapytała nagle, kiedy wpadła na chłopaka w korytarzu.

Ten jednak nie spojrzał nawet na nią.

― Jestem zajęty. – mruknął tylko pod nosem i wyminął ją. – Patrz jak łazisz, Zabini!

Malfoy warknął w stronę Blaise, choć to on na niego wpadł i skręcił do najbliższego pokoju. Adelajda zdusiła w sobie jęk i ból, przymykając oczy i przeczesała swoje orzechowe włosy. Starała się opanować, lecz na jej twarzy można było zobaczyć zmarszczkę, wyrażającą grymas bólu.

― Wszystko w porządku? – dotknął jej ramienia Zabini, na co dziewczyna podskoczyła. – Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć.

― Nic się nie stało. – wysiliła się na lekki, lecz ciepły uśmiech w jego stronę. Musiała przyznać, że Zabini zawsze był jej życzliwy.

― Nie przejmuj się nim. Jego humorki to norma. – zażartował po chwili, uśmiechają się w jej stronę.

― Tak, norma.. – powtórzyła cicho, kiwając głową i ponownie uśmiechnęła się.

Jednak gdy chłopak tylko poklepał ją delikatnie po ramieniu i poszedł dalej, wyraz jej twarzy radykalnie się zmienił. Chłód Dracona w stosunku do niej był tak trudny do zniesienia, że ledwo dawała sobie z tym radę. Wiedziała, że już nic tego nie zmieni.

Po chwili weszła do kuchni, w której czekał już Snape z poważnym wyrazem twarzy.

― Coś się stało? – zapytała niepewnie, podchodząc do blatu i nalewając sobie kawy.

― Naprawdę chcesz to zrobić?

Zdziwiło ją jego pytanie. Bo niby od kiedy pytał ją o zdanie? Przecież to był jego pomysł.

― A jakie to ma znaczenie? – upiła łyk kawy i spojrzała przez okno.

― Dla mnie? Żadne. – na te słowa dziewczyna lekko prychnęła pod nosem. – Ale dla mojego chrześniaka... już duże.

Odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała na niego. Co on sobie wyobrażał?

― Naprawdę Pan myśli, że to jest to, czego chcę? – spojrzała na niego z lekkim zirytowaniem. – Że miałam ochotę być jego erotyczną zabawką? I teraz jedyne o czym marzę, to ponownie wskoczyć do jego łóżka?

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Where stories live. Discover now