19. ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

718 54 22
                                    


Zapraszam Was na kolejny rozdział, który zbliża nas do finału. Zdecydowałam się go podzielić na dwa, ponieważ podoba mi się zakończenie. Miłego czytania!

________________________________________________________________________________

Znacie to uczucie, gdy ogarnia Was coś na kształt paniki, bezradności, chwilowego paraliżu? Ten moment, gdy w głowie jest czarna dziura, pustka, nicość. Ciało sztywnieje. Oddech przyspiesza. Ta niepewność sprawia, że zaczynacie tracić zmysły, a do głowy pomału wkradają się obrazy z przeszłości, które podsumowują Wasze życie. Coś na kształt szybkiego rachunku sumienia. W ciągu kilku sekund próbujecie przeanalizować swoje życie, wszystkie podjęte decyzje i dochodzić do punktu, w którym trzeba zastanowić się, czy jesteście gotowi by stawić czoła najczarniejszej dziurze? Śmierci.

Każdy normalny człowiek czułby się w podobny sposób, nie ma się czego wstydzić. Może nawet to i zdrowsze? Niestety Draco taki nie był, jego duma nie pozwalała mu, by strach przed śmiercią nim zawładnął. Nigdy jej się nie bał, więc czemu teraz miałoby się to zmienić?

Zaciskając palce na swojej różdżce próbował rzucić zaklęcie. Kolejne, kolejne i kolejne. Jednak jego magiczny atrybut jakby stracił całą swoją moc. Nie wydobywała się z niego nawet iskra, żadna struga światła. Nic. Cisza.

Malfoy reagując bardzo szybko na nowa sytuację, postanowił wykorzystać magię niewerbalną. Skupił swoje stalowe spojrzenie na Fouxie, jednak nic się nie wydarzyło. Nie rozumiał, to go frustrowało. Dlaczego nie mógł nic zrobić? Dlaczego nie mógł czarować? Dlaczego do cholery żadna magia nie działała? Był wściekły, jednak nie pokazał tego po sobie. Wiedział, że nie może. Znał zagrywki Śmierciożerców. Nie musiał długo myśleć, by zrozumieć, że to pułapka. Spuścił wzrok, by rozejrzeć się po ziemi i szybko zlokalizował krąg, który go otaczał, czerwony, zdecydowanie namalowany krwią. Nie potrafił przypomnieć sobie żadnych czarów, uroków, zaklęć, które przebiegałyby w taki sposób. To musiała być niezwykle stara magia.

Po kilku sekundach podniósł swoje spojrzenie przepełnione nienawiścią na Śmierciożercę, który szyderczo uśmiechał się stojąc poza kręgiem i wpatrując się w młodego czarodzieja. Draco dumnie uniósł głowę, nie dając po sobie poznać, że to go zaskoczyło.

- Wpadłeś w pułapkę, chłopcze. – zaśmiał się Foux. – Żadne Twoje niezwykłe umiejętności się tutaj nie przydadzą. Bo widzisz jestem sprytniejszy od Ciebie. Wydawało Ci się gówniarzu, że skoro przez krótką chwilę byłeś Śmierciożercą, to jesteś w stanie mnie pokonać? Wiem rzeczy, które Ci się nawet nie śniły. Mogę sprawić, że będziesz płakał, z bólu i błagał o litość, lecz rozczaruję Cię..

Jego spojrzenie było szalone, pozbawione jakichkolwiek ludzkich emocji, współczucia, czy odrobiny empatii. Czarne oczy, przepełnione mrokiem i złem, którego pragnęły tylko jednego.

- Jedyne, co Cię dziś czeka to długa i bolesna śmierć. – syknął nagle, a jego potężny głos rozniósł się po całej rezydencji.

Wzrok Fouxa utkwiony był w Draconie, który wciąż stał z uniesioną głową i z twarzą nie wyrażającą żadnych emocji wpatrywał się w Śmierciożercę. To lekko wyprowadziło Alberta z równowagi, przez co zacisnął swoje pięści i zrobił krok w stronę młodego arystokraty.

- Jesteś tak piekielnie dumny, ociekasz tą swoją zasraną arystokratyczną krwią i wydaje Ci się, że jesteś ponad to wszystko. Zupełnie jak Twój żałosny ojciec. – zaśmiał się ironicznie, oblizując wargi. – Choć nie.. zdecydowanie bardziej przypominasz swoją matkę.

Na te słowa Draco zacisnął pięści i szczękę. Zagotowało się w nim, gdy przypomniał sobie wszystko, co powiedziała Adelajda o jego matce i o tym, co zrobił jej Foux. Co jednak mógł zrobić? Próbował układać w głowie jakiś plan, znaleźć rozwiązanie, jakąś lukę w tym chorym planie, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Miał ochotę krzyczeć, jednak zachował zimną krew. Nie mógł walczyć, więc jedyne, co mu zostało, to nie dać Albertowi satysfakcji. A nic go tak bardzo nie irytowało, jak brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Malfoya, brak lęku w jego oczach, czy niepewności.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Where stories live. Discover now