02. ROZDZIAŁ DRUGI

1.8K 84 55
                                    


Draco nie spał całą noc. Musiał przyznać, że kobieta, która zaczęła z nimi współpracę, zaintrygowała go. I nie chodziło tutaj o jej wygląd. Owszem, była bardzo atrakcyjna, przyciągała spojrzenie, ale w tym było coś więcej. Nie podała mu ręki. Dlaczego? Może nie zwróciłoby to jego uwagi, gdyby nie fakt, że chciała to zrobić, ale jakby coś jej się przypomniało. Nie wiedział o niej nic, jaką miał pewność, że może jej ufać? Ale jeśli Anthony mówi, jest pewnym człowiekiem, to nie zamierzał się z tym spierać. Zawsze mógł na niego liczyć, w obliczy wojny nigdy go nie zawiódł.

― Ta kobieta już mnie irytuje. – mruknął pod nosem, siadając na sofie i przecierając twarz dłońmi. Nie sypiał dobrze odkąd zaczęła się wojna, nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Nocami tylko opracowywał różne plany, myślał, kreślił, przeklinał i rozwalał wszystko dookoła, gdy coś nie szło po jego myśli. A konkretniej, właśnie wtedy, gdy dopadała go bezsilność.

Były rzeczy, o których nie mógł zapomnieć, obrazy, które nie opuszczały jego myśli. Był potworem i zdawał sobie z tego sprawę. Przecież zabijał ludzi, stosował na nich brutalne i okrutne metody, jakie ma więc znaczenie, po której stronie jest, skoro i tak musi to robić? Draco był przekonany, że wojna sprawi, że nigdy nie będzie zdolny do miłości. Jeśli jego serce wcześniej jeszcze odrobinę biło, tak teraz przestało już całkowicie.

Z tych przemyśleń wyrwało go głośne stukanie do drzwi. Blondyn wiele nocy spędzał w tym swoim obskurnym gabinecie, ponieważ nie lubił wracać do pustego domu, w którym rzeczy matki zostały nietknięte. Nie zwracają na nic uwagi, leniwie podniósł się z kanapy i w samych dresach skierował się w stronę drzwi. Lekko jeszcze zaspany, otworzył je i zmrużonymi powiekami spojrzał przed siebie, jednak niewiele widział, sam nie wiedział dlaczego. Dopiero po chwili zorientował się, że widzi przed sobą tylko bujne włosy, wiec jego oczy powędrowały w dół. Napotkały bursztynowe tęczówki Adelajdy, która wpatrywała się w niego uważnie.

― Musimy porozmawiać. – mruknęła i przeszła pod ramieniem Dracona, który opierał się o futrynę drzwi. Blondyna ta sytuacja pewnie by rozbawiła, ponieważ dziewczyna była od niego sporo niższa, gdyby nie fakt, że przyszła z samego rana i to w dodatku bez uprzedzenia. Nie wspominając już, że wprosiła się do jego gabinetu, nie pytając go o pozwolenie. Do cholery, przecież on też mógł być zajęty.

Już chciał na nią nakrzyczeć i wyrzucić, kiedy zmierzył ją wzrokiem i zorientował się, że nie wygląda tak, jak jeszcze wczoraj wieczorem. Zmarszczył brwi, nie bardzo rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi.

― Musisz odwołać akcję. – jej głos brzmiał bardzo poważnie i można było wyczuć delikatne drżenie. – Nie możecie dzisiaj atakować.

― Co? Niby.. – zaczął Draco, jednak Adelajda szybko pokręciła głową.

― Po prostu wiem. Nie możecie tego zrobić. – przeczesała swoje włosy, które w ogóle nie przypominały tych pięknie ułożonych loków. Były w nieładzie, dokładnie jak ona cała. Nie miała na sobie już eleganckiej sukienki. Malfoy dopiero teraz zauważył, że była ubrana w męska koszulę i marynarkę. To wszystko. No prawie. Na dłoniach miała czarne rękawiczki.

― Oni o wszystkim wiedzą. O wszystkim. Wiedzą dokładnie, gdzie będziecie stać, ilu Was jest, jakie macie różdżki. Będą na Was czekać i zabiją Was, zanim zdążycie się zorientować. – wszystko to mówiła na jednym tchu, a jej źrenice nienaturalnie się rozszerzyły.

W pewnej chwili zakręciło jej się w głowie, jednak refleks Dracona nie pozwolił jej upaść, podtrzymał ją za ramię i natychmiast posadził na sofie.

Nie rozumiał praktycznie niczego z tego natłoku słów, ale miał dziwne przeczucie, że dziewczyna mówi prawdę. No bo w innym wypadku po co przychodziłaby do niego o 4 nad ranem i to jeszcze w takim stanie? Wyczarował natychmiast szklankę wody i podał ją kobiecie.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Where stories live. Discover now