18. ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

746 48 9
                                    


Przede wszystkim dziękuję Wam za ponad dwa tysiące wyświetleń tej historii! Jestem bardzo wzruszona. A dziś zapraszam Was na rozdział osiemnasty, który zbliża nas do finału. Jestem ciekawa, czy udało mi się Was chociaż trochę zaskoczyć!

__________________________________________________________________

- O czym myślisz, Draco? – zapytała go nagle, gdy siedzieli na jakiejś pustej polanie.

Na dźwięk swojego imienia wzdrygnął się lekko, uwielbiał, gdy tak go nazywała. W jej ustach brzmiało, jakby to było coś dobrego, jakby on był dobry, a przecież nie był, oboje to wiedzieli. Co miał jej niby powiedzieć? Jak miał wyrzucić z siebie te wszystkie myśli, które gdzieś kołatały się w jego głowie? Tak bardzo nie potrafił tego robić.

Podniósł swoje jasnoszare tęczówki i przyjrzał jej się uważnie. Jej brązowe, długie loki, opadały swobodnie na szczupłe, dość kościste ramiona, wydawała się być taka drobna, delikatna, niewinna, a jednak walczyła na wojnie, razem z nimi, towarzyszyła mu, dźwigała z nim ogromny ciężar, który niejedna od razu zostawiłaby za sobą.

- Jesteś piękna, wiesz? – zbił ją z tropu, spuściła lekko głowę i założyła kosmyk włosów za ucho. Na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Taki właśnie był Draco, nieprzewidywalny, nie prawił jej co chwilę komplementów, nie zasypywał czułościami i słodkimi słówkami, jednak gdy już to robił, zawsze spadało to na nią jak grom z jasnego nieba, ujmował ją tym wszystkim, swoją powściągliwością, lecz ogromną troską i subtelnością, którą nosił pod tą wielką skorupą.

Z każdym dniem poznawali się coraz bardziej, ufali sobie, spędzali ze sobą więcej czasu i choć Adelajda wiedziała, że nie powinna mu tego robić, tak bardzo chciała być blisko niego, chciała podarować mu ten ogrom wiary, jaką w niego miała i jakiej nie podarował jej nikt inny. Zasługiwał na to.

- Nie tylko na zewnątrz, ale także wewnątrz. Jesteś najpiękniejszą osobą, jaką dane mi było poznać. – wyznanie na jakie się zdobył, wiele go kosztowało.

Malfoy chwycił dłoń szatynki i delikatnie ją ścisnął. Niczego nie rozumiał, to wszystko wydawało się być po prostu nierealne.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo nie zasługuję na Twoją obecność, wiarę, zrozumienie i wsparcie. – na te słowa Adelajda lekko zmarszczyła brwi i przyjrzała się uważnie mężczyźnie, który siedział naprzeciwko niej. Chyba musiała mu coś wyjaśnić.

Młoda Włoszka szybko zmieniła pozycję, by usiąść między rozłożonymi nogami Dracona. Pokręciła głową i ciężko westchnęła, gdy tylko zdobyła jego uwagę.

- Draco. – zaczęła spokojnie, z lekkim uśmiechem. – Nie nauczono Cię kochać i nie możesz mieć o to pretensji do siebie. Twoja matka zrobiła wszystko, żeby to zmienić, jednak Twój ojciec skutecznie to utrudnił.

Na wspomnienie o rodzicach blondyn wzdrygnął się, choć emocje jakie towarzyszyły mu w stosunku do matki i ojca były zupełnie różne.

- Nie jesteś zły. – te słowa wypowiedziała bardzo powoli, ostrożnie, jakby chcąc się upewnić, że doskonale ją rozumie i słyszy. – Nigdy nie byłeś. Pamiętasz, co Ci kiedyś powiedziałam? Podczas naszej pierwszej rozmowy w kuchni? Każdy ma swoje demony.

Przy niej wszystko wyglądało inaczej, jego świat miał więcej barw, okazywał się mniej brutalny i okrutny. Jej delikatność i sposób bycia pokazywał mu, że istnieje tak wiele dróg i rozwiązań, że może podjąć jeszcze tyle decyzji.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Where stories live. Discover now