08. ROZDZIAŁ ÓSMY

1K 55 42
                                    


W ramach rekompensaty, ponieważ ostatni rozdział był krótki, wrzucam kolejny! 

Jak myślicie, czy ich relacja ma jakiekolwiek szanse?

______________________________________________________________________

Po każdej burzy wschodzi słońce. Tak mówią.

Draco znalazł swojego anioła stróża, lecz chyba sam o tym nie wiedział. Bo przecież nie mógł wiedzieć. Adelajda wciąż była owiana tajemnicą. Wciąż robiła swoje, nikomu o tym nie mówiąc. Na swój sposób chroniła chłopaka. Tylko kto ochroni ją?

― Malfoy, daj spokój. – burknął po raz kolejny Anthony. – Nie możesz w ten sposób się zachowywać.

Draco jednak nie słuchał, wiedział, że ma rację i nie będzie z tego nic dobrego. I choć on i Ada nigdy nie wrócili w rozmowie do tamtego dnia, oboje czuli się inaczej. Stali się dla siebie ważni, ale zdawali sobie sprawę, że nikt inny tego nie zrozumie. Nie była to relacja prosta. Każde z nich miało swoją przeszłość, a przede wszystkim teraźniejszość.

― Proszę Cię tylko, żebyś miał ją na oku. Nic więcej. – odpowiedział spokojnie blondyn.

― A nie wydaje Ci się, że to za dużo? Nie możesz jej kontrolować. Od kiedy zaczęło interesować Cię jej życie? – brwi Anthony'ego uniosły się, nie rozumiejąc intencji swojego przyjaciela.

Widział, że stosunki tej dwójki były skomplikowane i z każdym dniem ich relacja się zmieniała. Żyli w pewnego rodzaju symbiozie, choć on sam nie potrafił tego objąć. Jak do tego doszło? Co przeoczył w tej układance? Nie był pewny, czy to wszystko będzie miało happy end. Jednak z drugiej strony, obecność kobiety w życiu młodego Malfoy'a mogłaby mu pomóc. Miał jednak wrażenie, że Adelajda skrywała jakąś tajemnicę i trudną historię. Czy ta dziewczyna była w stanie udźwignąć jeszcze więcej? Anthony nie mógł przecież wiedzieć, że szatynka dźwiga ze sobą więcej ciężarów, niż mógł sobie tylko wyobrazić.

― Jest w moim oddziale. Muszę dbać o moich ludzi. – Malfoy skrzyżował ręce na piersi, ale nie brzmiał szczególnie przekonująco.

― Jakoś mnie nie każesz mieć na oku. – wzruszył ramionami Thony.

― Bo nie masz 160 cm, długich włosów i nie jesteś atrakcyjny dla facetów. – warknął blodnyn.

Anthony tylko westchnął ciężko i pokręcił głową, ale wyciągnął ręce w geście kapitulacji.

― Masz u mnie dług, stary.

Draco po prostu się martwił. Ada wyglądała gorzej niż zwykle, schudła, jej skóra była bledsza niż zwykle, a kilka razy zdarzyło jej się zasłabnąć. W dodatku wracała bardzo późno i znikała. Czuł jej obecność, czuł w końcu jakąkolwiek obecność przy sobie, czuł, że ktoś jest dla niego. To pozwoliło mu trochę zebrać się w sobie i podnieść z tego wielkiego dołka.

***

Zbliżała się już dwudziesta trzecia, na dworze panowała głucha ciemność. Pokój był niewielki, dość obskurny, tapety były pozdzierane, a meble mocno zużyte. Na środku stało wielkie łóżko w kolorze hebanu, wyglądało na naprawdę stare.

― Dziś wyglądasz niesamowicie. – głos starszego mężczyzny rozległ się po pokoju, przerywając panująca tam ciszę. – Jeszcze lepiej niż zwykle.

Mężczyzna miał może 175 cm wzrostu, brodę i długie ciemne włosy. Na twarzy miał bliznę, a oczy były praktycznie czarne. Złapał mniejszą od siebie kobietę mocno za nadgarstek i wciągnął ją do pokoju. Jednym ruchem pchnął ją w stronę łóżka.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Where stories live. Discover now