10. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

872 52 15
                                    

Kiedy Draco przeniósł się razem z dziewczyną do Malfoy Manor, towarzyszyły mu różne emocje. Wracał tutaj pierwszy raz od śmierci matki i nie był do końca pewny, czy poradzi sobie z tym, co tam zastanie.

Nie widział jednak innej drogi. Jego dom był naprawdę dobrze strzeżony i wiedział, że tutaj będą bezpieczni. Po śmierci rodziców, Draco stał się jedynym spadkobiercom całego majątku i choć obecnie nie przydawało się mu to do niczego, był to naprawdę pokaźny spadek.

Blondyn był wyczerpany, praktycznie nie spał, do tego ta akcja i sprawa z pożarem. Miał prawo poczuć zmęczenie, jednak nie sądził, żeby uda mu się zasnąć. Jednak, gdy Adelajda poszła wziąć prysznic i odświeżyć się, mężczyzna usiadł na kanapie w salonie z ogromnym kominkiem, a gdy tylko wróciła na dół, zastała go śpiącego. Uśmiechnęła się pod nosem. Cieszyła się, że w końcu choć trochę odpocznie. Ostatnio też był w marnym stanie, a zmęczenie było widoczne gołym okiem.

Gdy skończyła brać prysznic, nie bardzo miała się w co przebrać. Widocznie musiała trafić do prywatnej łazienki Dracona, ponieważ były w niej jego rzeczy. Zarzuciła na siebie szarą bluzę chłopaka, która była zdecydowanie za duża, zresztą Malfoy był bardzo postawnym mężczyzną, nie było więc w tym nic zaskakującego. Na nogi wsunęła dresy, choć z powodzeniem zmieściłaby się w jednej nogawce. Musiała podciągnąć je wysoko i związać mocno sznurkiem, żeby z niej nie spadły.

Od razu poczuła się lepiej. Tego było jej trzeba. I choć nie chciała się rządzić, bo przecież nie była u siebie, nie miała serca obudzić chłopaka. Podeszła tylko bliżej i przykryła go kocem, a po chwili nachyliła się na nim i przeczesała jego włosy. Nie spodziewała się, że ten człowiek może stać się dla niej tak ważny. Bała się jednak, że niedługo to wszystko, co się między nimi wytworzyło, legnie w gruzach i nie będzie już czego zbierać.

Przejechała wierzchem dłoni po jego policzku i poczuła jak ciepło ogarnia jej ciało. W tej samej chwili rozejrzała się po domu i zrozumiała, dlaczego ten dom zajmował tak wiele miejsca w głowie Dracona. Ada podeszła do kominka, na którym stały różne zdjęcia. Nie były one jednak takie, jak można sobie wyobrazić rodzinne fotografie. Większość z nich była pozowana, bardzo sztuczna, sztywna i bez jakiejkolwiek miłości. Wzięła do ręki jedno zdjęcie, na którym był Draco ze swoim ojcem – Lucjuszem. Chłód płynący z oczy Malfoya Seniora naprawdę zatrważał, a obojętność na twarzy nastoletniego Dracona mówiła sama za siebie. Gdy szatynka dotknęła fotografii, wyczuwała towarzyszące emocje w dniu jej robienia. To było naprawdę przykre i smutne, jak nieszczęśliwe dzieciństwo musiał mieć blondyn.

Jej spojrzenie jednak przykuły drzwi z błyszczącym złotym napisem Narcyza Malfoy. Nie zastanawiając się nawet, czy powinna tam wchodzić, po prostu złapała za gałkę i weszła do środka. Pokój był dużo mniejszy, ale bardzo przytulny, cały w bieli i złocie. Po prawej stronie stał wielki regał z książkami, a po lewej ściana pokryta w całości zdjęciami. Zaciekawiona Adelajda podeszła bliżej, przyglądając się wiszącym fotografią. Te zaś były zupełnie inne niż te w salonie, radosne, bardziej rodzinne, z bijącym od nich ciepłem. Uśmiech sam wchodził na jej usta, gdy patrzyła na roześmianego Dracona ze swoją matką. Nie musiała dotykać tych zdjęć, by wiedzieć, że chłopak był na nich po prostu szczęśliwy. Jedno jednak zwróciło uwagę szatynki. Na żadnym z tych zdjęć nie było Lucjusza. Może właśnie dlatego wydawali się na nich tacy szczęśliwi? Jedno wiedziała na pewno. Narcyza bardzo kochała swojego syna.

Na samą myśl o tym, czego dowiedziała się od Alberta Fouxa, robiło jej się niedobrze. Z jednej strony chciała chronić Dracona, nie chcąc by dowiedział się o tym wszystkim, chciała oszczędzić mu cierpienia. Jednak.. czy miała prawo o tym decydować? Może Malfoy miał prawo wiedzieć i pomścić swoją matkę? Natłok tych wszystkich myśli sprawił, że dziewczyna nawet nie zauważyła, że w drzwiach stoi Draco. Gdy podłoga zaskrzypiała, odwróciła się nagle zdezorientowana i dopiero odczuła ulgę, gdy ujrzała blondyna. Jednak ulga ta szybko zniknęła, widząc twarz chłopaka. Chyba jednak nie powinna była tutaj wchodzić. Draco jednak nic nie powiedział, patrzył tylko na nią beznamiętnym wzrokiem, a po dosłownie kilkunastu sekundach wyszedł. Chwilę później dało się usłyszeć trzask zamykanych drzwi.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum