Z okazji Dnia Dziecka mały prezencik! Kolejny rozdział i pomału odkrywamy tajemnice.
Miłego czytania!
_______________________________________________________________________
Minęło kilka dobrych dni od tamtej nocy. Adelajda i Draco wciąż ze sobą nie rozmawiali. Na drugi dzień blondyn podjął próbę wyjaśnienia tej całej sytuacji, ale dziewczyny nigdzie nie było, a kiedy się już zjawiła, unikała go jak ognia.
To takie typowe, dla wszystkich kobiet, myślał Draco. Był zły, nienawidził takich sytuacji. W dużej mierze był wściekły przede wszystkim na siebie, przecież wiedział, że nie powinno do tego dojść. Mieli razem pracować, a takie incydenty nigdy nie wróżyły nic dobrego.
― Draco, czy Ty możesz się obudzić? – głos Anthony'ego wybił chłopaka z rozmyślania. – Jesteś nam teraz potrzebny.
Malfoy mruknął tylko coś pod nosem i wyprostował się na swoim fotelu. Przez chwilę miał wrażenie, że ktoś mu się przygląda, ale zignorował to. Nie odezwał się ani słowem, jedynie skinął głową w stronę Ewrola. Anthony był naprawdę świetnym czarodziejem i bardzo dobrze im się razem pracowało, rzadko dochodziło do sytuacji, w których podważaliby swoje pomysły, czy też plany.
Blondyn jednak nie mógł się skupić, ponieważ ciągle czuł na sobie czyjś wzrok. Podniósł głowę i natychmiast spotkał się ze spojrzeniem Adelajdy. Chwilę tak trwali, jednak po kilku sekundach Ada odwróciła głowę. Draco tylko westchnął i pokręcił głową. Cała ta sytuacja nie uszła oczywiście Atkinsownowi, którego chyba największym celem w życiu było szukanie jakiegoś haka na Malfoy'a.
― Jak macie ochotę się pieprzyć, to po prostu stąd wyjdźcie. Niektórzy chcą tutaj pracować, a my potrzebujemy porządnego dowódcy. Do niczego nie przyda się taki, który traci głowę dla byle dziwki. – przy ostatnich słowach Thomas rzucił wymowne spojrzenie w stronę Słowika.
Zapadła cisza. Malfoy wyprostował się jeszcze bardziej. Rzucił tylko krótkie spojrzenie w stronę szatynki, która stała jak spetryfikowana. Chyba nie spodziewała się takiego ataku. Zresztą no chwila, jakie on miał prawo, żeby w ten sposób o niej mówić? Zwyczajnie w świecie musiała dać mu kosza już na początku.
― Wyjdź. – powiedział spokojnym głosem, o temperaturze zdecydowanie ujemnej, Draco.
Atkinson tylko się zaśmiał i ani drgnął.
― Powiedziałem wyjdź. – powtórzył jeszcze raz z pozornym spokojem.
― Draco.. – zaczął Anthony, wiedząc do czego to wszystko zmierza.
― Wypierdalaj stąd. – warknął nagle blondyn, podnosząc się z fotela.
W tej chwili uśmiech na twarzy Atkinsona nieco zmalał. Przecież nie mógł go stąd wyrzucić, co on miał niby zrobić ze sobą?
― Nie ośmielisz się. – odpowiedział Thomas podnosząc się i stając naprzeciwko Dracona.
Ten tylko zaśmiał się pod nosem z wyraźnym rozbawieniem na twarzy. W całym pokoju wszyscy wstrzymali oddech. Malfoy zrobił krok w stronę Atkinsona. Mężczyźni byli podobnego wzrostu, może Draco był trochę wyższy i szerszy w ramionach.
― Zabieraj się stąd i wypierdalaj. Bo przysięgam, że rozpierdolę Ci głowę i nogi z dupy, kurwa, powyrywam. – wyzywające spojrzenie Dracona i absolutna powaga na jego twarzy zbiły z tropu Atkinsona.
Zapadła chwila cisza. Naprawdę, to była chwila. W końcu Thomas odwrócił się i złapał za swój plecak, a następnie skierował się w stronę Ady, która stała nieopodal drzwi.
![](https://img.wattpad.com/cover/222801881-288-k67644.jpg)
CZYTASZ
WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z]
FanfictionPołączyła ich śmierć, obraz rozpaczliwego upadku człowieka, którego cząstka już do końca pozostać miała martwa. Historia poświęcenia, rozpaczy, oddania i bezsilności. Wojna nikogo nie oszczędza. Draco Malfoy coś o tym wie. Walczy, bo co innego mu...