06. ROZDZIAŁ SZÓSTY

1K 63 57
                                    


Z okazji Dnia Dziecka mały prezencik! Kolejny rozdział i pomału odkrywamy tajemnice. 


Miłego czytania! 

_______________________________________________________________________

Minęło kilka dobrych dni od tamtej nocy. Adelajda i Draco wciąż ze sobą nie rozmawiali. Na drugi dzień blondyn podjął próbę wyjaśnienia tej całej sytuacji, ale dziewczyny nigdzie nie było, a kiedy się już zjawiła, unikała go jak ognia.

To takie typowe, dla wszystkich kobiet, myślał Draco. Był zły, nienawidził takich sytuacji. W dużej mierze był wściekły przede wszystkim na siebie, przecież wiedział, że nie powinno do tego dojść. Mieli razem pracować, a takie incydenty nigdy nie wróżyły nic dobrego.

― Draco, czy Ty możesz się obudzić? – głos Anthony'ego wybił chłopaka z rozmyślania. – Jesteś nam teraz potrzebny.

Malfoy mruknął tylko coś pod nosem i wyprostował się na swoim fotelu. Przez chwilę miał wrażenie, że ktoś mu się przygląda, ale zignorował to. Nie odezwał się ani słowem, jedynie skinął głową w stronę Ewrola. Anthony był naprawdę świetnym czarodziejem i bardzo dobrze im się razem pracowało, rzadko dochodziło do sytuacji, w których podważaliby swoje pomysły, czy też plany.

Blondyn jednak nie mógł się skupić, ponieważ ciągle czuł na sobie czyjś wzrok. Podniósł głowę i natychmiast spotkał się ze spojrzeniem Adelajdy. Chwilę tak trwali, jednak po kilku sekundach Ada odwróciła głowę. Draco tylko westchnął i pokręcił głową. Cała ta sytuacja nie uszła oczywiście Atkinsownowi, którego chyba największym celem w życiu było szukanie jakiegoś haka na Malfoy'a.

― Jak macie ochotę się pieprzyć, to po prostu stąd wyjdźcie. Niektórzy chcą tutaj pracować, a my potrzebujemy porządnego dowódcy. Do niczego nie przyda się taki, który traci głowę dla byle dziwki. – przy ostatnich słowach Thomas rzucił wymowne spojrzenie w stronę Słowika.

Zapadła cisza. Malfoy wyprostował się jeszcze bardziej. Rzucił tylko krótkie spojrzenie w stronę szatynki, która stała jak spetryfikowana. Chyba nie spodziewała się takiego ataku. Zresztą no chwila, jakie on miał prawo, żeby w ten sposób o niej mówić? Zwyczajnie w świecie musiała dać mu kosza już na początku.

― Wyjdź. – powiedział spokojnym głosem, o temperaturze zdecydowanie ujemnej, Draco.

Atkinson tylko się zaśmiał i ani drgnął.

― Powiedziałem wyjdź. – powtórzył jeszcze raz z pozornym spokojem.

― Draco.. – zaczął Anthony, wiedząc do czego to wszystko zmierza.

― Wypierdalaj stąd. – warknął nagle blondyn, podnosząc się z fotela.

W tej chwili uśmiech na twarzy Atkinsona nieco zmalał. Przecież nie mógł go stąd wyrzucić, co on miał niby zrobić ze sobą?

― Nie ośmielisz się. – odpowiedział Thomas podnosząc się i stając naprzeciwko Dracona.

Ten tylko zaśmiał się pod nosem z wyraźnym rozbawieniem na twarzy. W całym pokoju wszyscy wstrzymali oddech. Malfoy zrobił krok w stronę Atkinsona. Mężczyźni byli podobnego wzrostu, może Draco był trochę wyższy i szerszy w ramionach.

― Zabieraj się stąd i wypierdalaj. Bo przysięgam, że rozpierdolę Ci głowę i nogi z dupy, kurwa, powyrywam. – wyzywające spojrzenie Dracona i absolutna powaga na jego twarzy zbiły z tropu Atkinsona.

Zapadła chwila cisza. Naprawdę, to była chwila. W końcu Thomas odwrócił się i złapał za swój plecak, a następnie skierował się w stronę Ady, która stała nieopodal drzwi.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz