21. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY

651 49 9
                                    

Muszę przyznać, że bardzo trudno pisze mi się te rozdziały. Są emocjonalnie wyczerpujące. Właśnie skończyłam butelkę prosecco! 

Mam nadzieję, że Was nie rozczaruję. 

__________________________________________________________________________

― Nie zrozum mnie źle, Draco. Ja nie chcę Cię zmuszać do wchodzenia w żaden związek, a tym bardziej do małżeństwa. Nie chcę byś popełnił ten sam błąd, co ja i Twój ojciec. Zaaranżowane małżeństwa ciążą na człowieku do końca życia.. Wiesz, że nawet teraz.. gdy Twojego ojca nie ma.. nie jestem wolna i nigdy nie będę.. – głos Narcyzy wydawał się być lekko drżący, choć brzmiał bardzo łagodnie. – Wszystkie decyzje Lucjusza odcisnęły piętno na naszej rodzinie, wiesz o tym.

Zatrzymała swoje spojrzenie na swoim pierworodnym, przyglądając mu się przez chwilę. Zawsze wszyscy mówili, że Draco jest tak bardzo podobny do ojca, niczym dwie krople wody, jednak to nie była prawda. Lucjusz wytresował swojego syna, chciał stworzyć go na swój obraz, jednak nie udało mu się. Teraz to widziała.

Uśmiechnęła się lekko pod nosem, widząc jak młody, wysoki i naprawdę przystojny mężczyzna również przygląda jej się zatroskanym wzrokiem. Zawsze to robił, gdy się widywali, po prostu sprawdzał, czy na pewno wszystko jest w porządku. Była z niego dumna.

― Nie takiego życia chcę dla Ciebie, synu.

― Mamo..

― Nie, Draconie. Miłość jest ważna. To ona nas definiuje, to ona może nas wyzwolić, to ona daje nam szczęście, choć to nie znaczy, że zawsze taka jest. Czasami najpiękniejsza i najczystsza miłość boli najbardziej, ale warto ją przeżyć.

Zapadła cisza. Cisza, która wierciła mu dziurę w brzuchu. Nie potrafił tego przetrawić, nie potrafił zrozumieć. To była dla niego abstrakcja, wyrwana strona z jakiejś książki, fikcja.

― Daj się pokochać, Draco. – te słowa Narcyza Malfoy wypowiedziała z taką troską, że aż ściskało za serce.

Młody Malfoy przekrzywił lekko głowę i podszedł do matki, by złapać ją za dłonie i ucałować. Westchnął ciężko i pokręcił głową.

― Jesteś jedyną miłością mojego życia, matko.

***

Gdy ból przeszywa Cię na wskroś, łamiąc kolejno kawałki Twojej duszy, osłabiając i kalecząc ciało, w głowie pojawiają się różne obrazy.

Obrazy z przeszłości, wspomnienia, które zachowały się w pamięci i nie wiedzieć czemu, postanowiły się właśnie ujawnić. Wtedy tylko one trzymają przy życiu, choć świadomość już dawno odeszła, jest jeszcze właśnie ten niezwykły moment, w którym człowiek przenosi się w inny wymiar. Widzi rzeczy, o których wydawało mu się, że zapomniał, rozumie to, co było dla niego zawsze niepojęte, a niektóre wydarzenia z życia zaczynają tworzyć całość.

Wtedy w głowie pojawia się pytanie, czy to wszystko naprawdę było zaplanowane? Czy ktoś wcześniej ułożył scenariusz życia, nie dając nam możliwości wybrania zakończenia? Czy to wszystko oznacza, że jesteśmy tylko aktorami? Odgrywamy rolę, którą ktoś nam powierzył? Że nie ma miejsca na interpretację i tak naprawdę wszystkie złe wybory były tymi właściwymi?

Ciało Dracona było wiotkie. Jego twarz już nie przypominała tego przystojnego młodzieńca, który czarował wszystkich dookoła. Foux bawił się wyśmienicie, rzucając na blondyna różne zaklęcia, oprócz bólu psychicznego, który spowodowany był rozdzieraniem duszy, nie był łaskawy dla jego fizyczności. Po twarzy Malfoya spływała stróżka krwi, jego bluza była rozszarpana, ukazując poobijane i pokaleczone ciało. Draco był wrakiem. Wrakiem katowanym od kilku godzin.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Donde viven las historias. Descúbrelo ahora