14. ROZDZIAŁ CZTERNASTY

870 52 34
                                    

I jest rozdział czternasty! Tylko dla osób z mocnymi nerwami. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę!  

__________________________________________________________________

― Dlaczego to tak długo trwa? – syknął Draco, chodząc po kuchni w kwaterze Zakony Feniksa.

Była już prawie 24:00, a Adelajdy i Ronalda nie było. Martwił się. Cholernie się martwił. Był wręcz przerażony.

― Kurwa.

― Uspokój się, Draco. – powiedział chłodno Snape, jednak chrześniak go zignorował.

― Przysięgam, jeśli nie wrócą.. to zabiję wszystkich, którzy staną mi na drodze. – zmroził wszystkich spojrzeniem.

Remus, Arthur, Moody, Snape patrzyli uważnie na młodego Malfoya, nie widząc już w nich tego małego, przerażonego chłopca z Hogwartu. To był dorosły mężczyzna, odważny, silny, niesamowicie utalentowany, inteligentny i.. zakochany. Każdy z nich to widział, nie byli ślepi, jednak nie mogli pozwolić, aby tak bezmyślnie reagował. Jego zachowanie podyktowane było adrenaliną i emocjami, nie był w stanie trzeźwo myśleć.

― Siadaj. – rozkazał beznamiętnie czarnowłosy czarodziej, mierząc lodowato swojego chrześniaka.

W głowie blondyna kołatało się tysiące myśli, sam nie był pewny, co ma ze sobą zrobić. Krzątał się w kółko, warczał, rozwalał coś, co chwilę i przeklinał na wszystkich. Inni członkowie Zakonu postanowili go unikać, był niebezpieczny w takim amoku.

Rzucił tylko chłodne spojrzenie w stronę Snape'a i wyszedł na zewnątrz, by usiąść przed domem. Zapalił papierosa, nie wiedział którego już dzisiaj, chociaż to go uspokajało.

― Powinieneś odpocząć, Draco. – usłyszał nagle za sobą głos, który dobrze znał.

Przymknął oczy i westchnął ciężko.

― Czego tutaj chcesz? – mruknął nieuprzejmie w stronę blondynki, która zajęła miejsce obok niego na schodach.

― Martwię się o Ciebie, źle wyglądasz. – miała przyjemny, ciepły głos.

― Nie ma potrzeby, Lily. – wywrócił oczami, nie mając zbytnio ochoty na towarzystwo kobiety.

Jeśli coś się między nimi wydarzyło, to była już przeszłość, do której nie chciał wracać.

― Jest tego warta? – zapytała po chwili ciszy, na co blondyn uniósł brew. – Ta włoska prostytutka.

― Nie nazywaj jej tak. – syknął Malfoy, na co tak się zaśmiała pod nosem.

― A czy to nie właśnie tym się zajmowała, Draco? – w jej głosie można było wyczuć pewnego rodzaju pogardę.

― A czy to nie właśnie Ty, spałaś z całym moim rocznikiem Slytherinu? – odpowiedział cynicznie, pytaniem na pytanie.

Doskonale wiedział, że Lily sypiała prawie z każdym jego kumplem w szkole, z nim może trochę częściej, ale jednak.

Blondynka zacisnęła swoje dłonie i spojrzała na twarzy Dracona.

― To była inna sprawa.. Byłam po prostu w wielu związkach, mniej lub bardziej zobowiązujących. – odparła z wyraźną urazą w głosie.

Draco zaciągnął się papierosem i zaśmiał pod nosem, unosząc brwi ku górze. Po chwili przeniósł na nią swoje jasne tęczówki i zbliżył twarz, stykając się nosem z blondynką. Na ten drobny gest, kobieta zareagowała bardzo instynktownie, wzdrygając się z podniecenia.

WŁOSKI SŁOWIK (+18) [Z] Kde žijí příběhy. Začni objevovat