Rozdział 2

2.8K 63 24
                                    

W dzieciństwie często zastanawiałam się czemu niektórych stać na wszystko, podczas gdy drudzy oglądają złotówkę z każdej strony. Życie z dnia na dzień nie jest proste, często zastawałam mamę liczącą pieniądze i rozkładającą je na każdy dzień tygodnia, tak aby starczyło nam na najpotrzebniejsze rzeczy. Dlatego teraz, kiedy znajduje się w zupełnie innym środowisku, przyłapuje się na odkładaniu różnych rzeczy na półkę, mimo iż z nieznanych mi przyczyn teraz mnie na nie stać.

Szybko przyzwyczaiłam się do nowego miejsca, w ciągu tygodnia odwiedziło nas kilku sąsiadów. Na przeciwko nas mieszka niewiele ode mnie starsza dziewczyna, Hannah. Wydaje się całkiem miła, jednak do jej domu często zagląda starszy mężczyzna, którego nazywa swoim dobrym przyjacielem. Jednak  wydaje mi się, że łączy ich coś więcej. Fajnie byłoby mieć tu kogoś bliższego, nie mam co robić, całymi dniami albo siedzę w mieszkaniu, albo spaceruje po okolicy.

- Chodź ze mną do klubu, albo chociaż na jakiegoś drinka. - Mówi Hannah, kiedy stawiam przed nią kawę i talerzyk z ciasteczkami.

Spoglądam na nią. Jej idealnie wyprostowane, brązowe, długie włosy opadają na ramiona. Ma ciemną karnację, idealnie pasującą do jej prawie czarnych oczu. Makijażu musi się uczyć od 8 roku życia, bo nigdy nie widziałam kogoś, kogo twarz jest tak idealnie wyrysowana.

- To raczej nie dla mnie. - Uśmiecham się krzywo.

- Nie możesz wiecznie siedzieć w domu. To niezdrowe. Dodatkowo moja przyjaciółka jest teraz na wakacjach, a ja potrzebuje jakiejś rozrywki.

Przewracam oczami. Posyła mi swój słodki uśmiech.

- No proszę, nie na długo, jak znajdę tylko jakąś zdobycz od razu oddeleguje Cię do domu. Nawet zapłacę Ci za taxi!

Myśle przez chwile. W Saignaw kluby nie wyglądały za ciekawie, często wpadała tam policja i kogoś zabierała. Raz odwiedziłam takie miejsce, kiedy namówiła mnie do tego Sarah. Pamietam że uganiała się wtedy za jakimś chłopakiem, którego imienia dziś już nie pamietam. Jednak może tu jest inaczej? Nie wydaje mi się żeby w takim miejscu było aż tak źle. No cóż, jak to mówią, próba nie strzelba nie zabije.

- No dobra. - Wzdycham. - Problem jedynie polega na tym, że ty masz i wyglądasz na skończone 21 lat, ale ze mną może być problem.

Spogląda na mnie podekscytowana.

- Daj mi dwie godzinki.

I tyle tez spędzam w mieszkaniu Han, a kiedy spoglądam w lustro aż nie mogę uwierzyć własnym oczom.

Mam pięknie podkreślone oko, błyszczy się na złoto, które przechodzi w ciemny gładki brąz. Moje naturalne brwi są dość gęste, więc dziewczyna podkreśliła je tylko kredką. Han podkreśliła rysy mojej twarzy. Wyglądam naprawdę zjawiskowo, wręcz jak nie ja. Ubrałam zwykła czarną ołówkową sukienkę, z dekoltem w kształcie V. Hannah stwierdziła, że musimy koniecznie wyjść na zakupy, bo w mojej szafie nie ma nic fajnego. Zakładam jedyne czarne szpilki jakie mam i wychodzimy.

Wsiadamy do taksówki i już wkrótce jesteśmy pod zatłoczonym klubem, nie ma nawet 19, a kolejka już ciągnie się na chodnik. Han bierze mnie za rękę omijając kolejkę i podchodzi do ochroniarza.

- Pracowałam tu kiedyś. - Mówi przez ramie, po czym odwraca się do osiłka. - Hej, Valer, co słychać?

Łysy mężczyzna spogląda na nią, a jego kącik ust mimowolnie drga.

- Hej, Han. Jak zwykle nie masz w planach stać w kolejce?

- Nie. - Uśmiecha się szeroko i mija go, wchodząc do środka. Mężczyzna spogląda na mnie szybko, po czym odwraca się do oburzonych ludzi w kolejce.

Znajdź mnie, jeśli potrafisz  / Zakończone ❤️Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ