Rozdział 16

1.9K 60 36
                                    

Siedzę w salonie z Taizo, który już od 30 minut próbuje załatwić jakąś bardzo ważną sprawę na swoim laptopie. Ethan zazwyczaj korzystał ze sprzętu znajdującego się w piwnicy, więc nie wiem czy umiejętności chłopaka są wystarczające na to stanowisko.

- Czyli ty i Aaron to para? - Pyta nagle zerkając na mnie. - Jak się poznaliście?

- Gdybym Ci powiedziała musiałabym Cię zabić. - Wzruszam ramionami. Naprawdę zaczynam się upodabniać do chłopaków.

- To wasze jakieś ulubione powiedzonko? Jestem tu od wczoraj i słyszałem je już z 15 razy. - Przewraca oczami.

- Raczej nie dowiesz się tu za wiele o naszym życiu osobistym.

- Z Tobą to nawet nie wiem czy mogę rozmawiać. - Azjata uśmiecha się złośliwie. - Twój chłopak jest bardzo zazdrosny.

- Nie ma o co. - Odwzajemniam jego uśmiech. - Popatrz, Aaron jest chodzącym ideałem. Wysoki, blondyn, wysportowany, mądry. Gdyby tyle nie pracował, pewnie uganiały by się za nim wszystkie dziewczyny w San Diego, a on wybrał akurat mnie. Raczej nie zmarnuje takiej okazji.

- Miło to słyszeć. - Odwracam się, słysząc głos blondyna.

- Chodź raz wszedłeś w momencie, kiedy mówiłam o Tobie dobrze. Myślałam, że nie doczekam takiej chwili. - Mówię uśmiechając się złośliwie.

- Nie podoba mi się, że ostatnio jesteś taka wyszczekana. - Mówi, zajmując miejsce obok mnie.

- Uczę się od najlepszych.

Chłopak jedynie obejmuje mnie ramieniem i zwraca się tym razem do Taizo.

- Jak Ci idzie? - Mówi beznamiętnie.

- Zaraz skończę. - Odpowiada krótko. - Zauważyłem też kilka błędów we wcześniejszym grafiku przyjmowania dostaw, znalazłem lepsze rozwiązanie.

Aaron wstaje i stając za Taizo przygląda się ekranowi.

- Tutaj. - Azjata pokazuje coś na palcem. - Mógłbyś przyjmować większą dostawę, ale zmienić trasę na objazdową, wtedy skrócisz czas całego przejazdu o 38 minut, a dotrzesz do wszystkich miejsc. Dawno nie aktualizowaliście mapy, a są nowo powstałe drogi i objazdy.

- Jest możliwość na większe dostawy?

- Tak, ale wiąże się to z ryzykiem. Tu, tu i tu często zatrzymują. Mogą zacząć coś podejrzewać. No chyba, że znajdziemy na to sposób.

- Jakie są szanse na to, że się zorientują?

- Nie mam zielonego pojęcia. - Azjata drapie się po głowie. - Jak to możliwe, że przy tak rozwiniętej sieci nie macie nikogo w policji?

- Bo tych cholernych psów z San Diego nie da się przekupić. Nie chcą kasy. - Aaron prostuje się.

- A brudy? Szantaż? - Taizo patrzy na blondyna.

- To nie film. - Aaron przewraca oczami. - Jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, to wszyscy słono za to zapłacimy. Wiedzą o nas i tylko czekają aż podamy im wszystkie dowody na tacy.

- No chyba, że nie damy im do tego powodu. - Azjata uśmiecha się i zerka na mnie. - Mam pewien plan, ale wam się nie spodoba.

Unoszę brew i podchodzę do chłopaków, żeby spojrzeć w ekran laptopa.

- To moi drodzy jest Leon Rodriguez. - Spoglądam na zdjęcie przystojnego bruneta o piwnych oczach. - Stanowi on nasz problem, ponieważ większość czasu spędza teraz na komendzie. Zostawiła go dziewczyna i żeby odciągnąć się od tego tematu ucieka w prace. Problem jest taki, że przykleił się akurat do przemytu drogą śródlądową. Wieczory często spędza w barze blisko swojego domu. Mieszka sam, bo w zeszłym tygodniu jego ex zabrała swoje rzeczy. Na przeciwko niego tak się składa jest wolna kawalerka.

Znajdź mnie, jeśli potrafisz  / Zakończone ❤️Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon