Rozdział 5

2.3K 72 47
                                    

Czasami zastanawiałam się, jak to jest umierać. Myśle, że każdy z nas pomyślał o tym chociaż raz w życiu. Co się dzieje z duszą po śmierci, czy rzeczywiście istnieje piekło i niebo? Dużo ludzi narzeka na swój los. Nawet Ci, którzy żyją dobrze, a o małe niepowodzenie wyklinają Boga. To zabawne, bo często Ci spisani na stracenie mają w sobie więcej empatii niż Ci którzy myślą, że po śmierci staną najbliżej Boga. A co jeśli ten wtedy zapyta nas: No i co? Jak było w niebie.

Aarona nie ma od kilku dni, w domu panuje dość napięta atmosfera, Ethan powiedział że policja zaczęła węszyć wokoło jednego z ich interesów. Staram się nie wychodzić z pokoju, żeby nikomu nie przeszkadzać. Patrzę przez okno, nie mam widoku na podjazd, ale będąc w kuchni często słyszę wjeżdżające i wyjeżdżające na podwórko samochody. Z racji panującego zamieszania, nie miałam przyjemności zobaczyć jak wyglada podwórko od drugiej strony. Chciałabym sobie znaleźć jakieś zajęcie, siedząc całymi dniami w tym pokoju strasznie mi się dłuży.

Nocą atmosfera się trochę uspokaja, postanawiam się przejść po domu. Wyglądam na podjazd przez jedno z okien. Jest piękny, wyłożony biała kostką w kształcie ronda, po jednej stronie zabudowany zielenią, a po drugiej znajduje się wjazd, przypuszczam, do podziemnego parkingu. Na podwórko wjeżdża czarny sedan, opieram się o ścianę i obserwuje co się dzieje. Z samochodu wysiadają sami mężczyźni, w tym blondyn o szarych oczach. Pokazuje coś wskazując na bagażnik samochodu. Staram się dostrzec co robią, ale jest trochę zbyt ciemno. Dostrzegam że wyciągają coś z bagażnika, ale nie mam okazji uważnie się przypatrzeć, bo Aaron rusza w stronę domu. Mam wrażenie że patrzy wprost na mnie. Nie zdążę umknąć do pokoju, więc bez namysłu wskakuje na kanapę, włączam telewizor i przykrywam się kocem. Po chwili słyszę jak drzwi wejściowe się otwierają, a do salonu wchodzi Aaron.

- Ty śpisz w dzień i funkcjonujesz nocą? - Pyta opadając na kanapę obok mnie. Widać, że jest zmęczony.

- Tak wyszło, że od kilku dni panowało tu spore zamiesznie. - Zerkam na niego. - Gdzie byłeś?

- Wiesz, że są pytania na które Ci nie odpowiem? - Odwraca wzrok w stronę telewizora. - To właśnie jest jedno z nich. Raczej będziesz szczęśliwsza nie wiedząc gdzie jestem i co robię.

Po plecach przechodzi mnie mimowolny dreszcz. W sumie to praktycznie go nie znam, ostatecznie to jestem jego więźniem, ale w jakiś sposób jestem mu wdzięczna, że nie traktuje mnie tak jak ten typ z taksówki. Ale z drugiej strony, tak czy siak, przetrzymuje mnie w tym domu.

- W takim razie o co mogę zapytać? Jak Ci minął dzień? - Cały czas patrzę na niego.

- Całkiem przyzwoicie. Jestem tylko trochę zmęczony. - Znów odwraca wzrok w moją stronę.

- To idź spać, proste.

- Muszę Cię pilnować, żebyś nie zrobiła czegoś głupiego, kiedy jesteś sama. - Uśmiecha się.

- Co głupiego miałabym ty zrobić? - Marszczę brwi.

- Nie wiem. - Wzrusza ramionami. - Wy - baby - macie czasami głupie pomysły.

- Ja takich nie mam, jestem bardzo mądra. - Posyłam mu cwaniacki uśmiech.

- Tak? Nie zauważyłam. - Chłopak śmieje się gardłowo.

Uderzam go w ramię, a on szturcha mnie w bok. Po chwili przepychanek chłopak łapie moje nadgarstki jedną ręką i przygniata mnie do kanapy, zawijając nade mną.

- No i co, kto wygrał? - Śmieje się.

Ja jestem już zdyszana, nigdy nie przepadałam na sportem, on natomiast nie pokazuje po sobie śladu ruchu, nawet jeśli jest zmęczony, nie chce pokazać słabości. Jest dużo silniejszy ode mnie, na pewno trenuje, w sumie nie widziałam w tym domu źle zbudowanego mężczyzny.

Znajdź mnie, jeśli potrafisz  / Zakończone ❤️Where stories live. Discover now