Rozdział 4

2.6K 63 55
                                    

Zawsze zastanawiałam się, czemu ludzie popełniają przestępstwa. Wielu z nich, nawet gdy wychodzi z więzienia, znów popełnia te same błędy i wraca do aresztu. Zostawiają dzieci i żony na pastwę losu, nie mając możliwości ich utrzymać. Dodatkowo dają im przykład i pokazują że można tak żyć, przez co z roku na rok przestępczość jest coraz większa.

Czuje się nieswojo siedząc na stołku, podczas gdy Aaron nakłada mi na talerz leczo, potrawę której nigdy nie jadłam, ale według niego jest bardzo dobra. Dom wygląda pięknie, widać tu rękę architekta wnętrz. Wygląda całkiem jak zwykły, duży dom, jednak jego domownicy odchodzą od normy. Nie widziałam tu jeszcze kobiety, za to o mężczyzn tu nie trudno. Aaron stawia przede mną talerz, kiedy podchodzi do nas jeszcze jeden chłopak. Obaj siadają przy stole.

- To Ethan. - Mówi blondyn, a ciemnoskóry chłopak uśmiecha się do mnie. - Czyli nie wiedziałaś kto jest twoim ojcem, zanim Strzelec Ci tego nie powiedział?

Przecząco kiwam głową biorąc się za jedzenie.

- I cały czas mieszkałaś w San Diego? - Tym razem to Ethan zadaje pytanie. - Odpowiadaj na pytania szczerze, raczej i tak wszystkiego się dowiemy.

- Nie, przeprowadziłyśmy się tu z mamą z Saignaw. - Mówię nie patrząc na nich.

- To kawałek stąd. - Stwierdza. - Ale czemu zamieszkałyście tu, skoro z twoimi korzeniami to dość niebezpieczne?

- Nie wiem. - Spoglądam na chłopaka. - Mama z dnia na dzień oznajmiła mi, że się przeprowadzamy, ledwo dowiedziałam się gdzie. Nie powiedziała mi też skąd mamy na to pieniądze.

- Tutaj chyba mógł pomóc twój ojciec. - Stwierdza Aaron. - Raczej nie może narzekać na brak finansów. Ale czemu nie zrobił tego wcześniej?

- Może nie widział. - Stwierdza Ethan. - Wiesz, nikt nigdy nie widział go z kobietą, bynajmniej od kiedy stał się bardziej znany.

- To racja. - Stwierdza blondyn. - Dokładki? - Pyta zerkając na mnie.

- Nie, dziękuje. - Ethan bierze mój talerz i wstawia go do zmywarki. - Mogę już iść?

- Do pokoju, oczywiście. Łazienka jest na przeciwko, jeśli chciałabyś skorzystać. - Mówi, a ja wstaje bez słowa i wracam do pokoju.

Chwila dla mnie. Podsumowując, nie wiem gdzie jestem, ale jest tu pełno ludzi, najprawdopodobniej uzbrojonych, na nodze mam opaskę, przez którą nie mogę opuścić tego miejsca, dodatkowo jest ono otoczone lasem, nie wiem jak dużym. Nie głodzą mnie, nie związali i nie położyli na brudnej macie. Mogę się poruszać po domu, ale to chyba zbyt dużo jak na jeden dzień. Muszę zrobić przede wszystkim wycieczkę do łazienki.

Biorę z szafy czarną koszulkę i spodenki w kratkę oraz czysta bieliznę i idę do łazienki. W sumie to beznadziejne że jacyś faceci grzebali mi w szafkach, w tym w bieliźnie. Pukam do drzwi, a kiedy nikt nie odpowiada wchodzę do środka. Jest sterylnie i ładnie, kolorystyka zachowana w klasycznej bieli i czerni. Zamykam drzwi od środka i rozbieram się, tylko do bielizny bo nie czuje się tu jeszcze zbyt pewnie. Biorę szybki prysznic i ubieram się. Wracam do pokoju i kładę się, mimo iż jest jasno, a ja niedawno się obudziłam, to wciąż czuje zmęczenie. Usypiam zupełnie jakbym leżała w swoim łóżku.

***

Kiedy się budzę jest już noc. Przeciągam się i wstaje, wyglądam na korytarz i widząc że nikogo na nim nie ma postanawiam rozejrzeć się po domu. Schodzę na dół, gdzie już byłam, ale pod czujnym okien Aarona nie zdążyłam się rozejrzeć. Kuchnia jest ogromna, na środku stoi wyspa przy której są wysokie stołki, jednak główna jadalnia znajduje się w następnym pomieszczeniu. Tam jest miejsce dla 16 osób, więc rodzinne obiadki w niedziele są jak małe imprezy okolicznościowe. Przechodzę dalej do salonu. Telewizor jest włączony, ale nikt nie siedzi na kanapie. Chcę podejść, żeby go wyłączyć, ale czuje na swoim karku czyjś oddech.

Znajdź mnie, jeśli potrafisz  / Zakończone ❤️Where stories live. Discover now