Rozdział 17

1.9K 55 45
                                    

Tak jak się umówiłyśmy przyjeżdżam do Ashley w piątek. Idziemy najpierw razem na zakupy, a potem do kosmetyczki na paznokcie. Jak to stwierdziła Ash musimy być jutro najpiękniejsze, w końcu jesteśmy od Hillów.

- Aaronowi na pewno spodoba się swoją sukienka. - Mówi blondynka, kiedy wchodzimy do jej apartamentu. - Będziemy się błyszczeć jak diamenty.

Ash wybrała dla mnie ołówkową srebrną sukienkę, z mocnym dekoltem zarówno z przodu, a z zakrytymi plecami. Jest pięknie wykonana, a materiał jest lekki i rozciągliwy. Sama postawiła na ten sam krój sukienki, z marszczeniami na brzuchu, tak żeby przykryć już lekko widoczną wypukłość. Suknia jest w kolorze szampańskim, idealnie pasujących do dziewczyny.

- Jak wyglądają takie przyjęcia? - Pytam, kiedy odkładamy torby z zakupami.

- W sumie to tak jak na filmach. Wszyscy elegancko ubrani, panowie rozmawiają o biznesach o kobiety stoją u ich boku i tylko się uśmiechają. Jako panna Hill, teraz pani Hill-Forest, muszę zawsze na nich bywać.

- I nie czujesz się głupio, że traktują Cię pobłażliwie?

- W sumie, to zawsze okazywali mi duży szacunek, No bo wiesz, ojciec trzyma ich wszystkich w garści, więc nikt nie chciał się narazić na mój gniew. Ojciec miał wiele kobiet, ale żadna nie była u jego boku zbyt długo, dlatego to mnie już dawno uznano za kobietę reprezentującą rodzine Hill. Teraz stanie się to twoją rolą.

- Co? Aaron nic mi nie mówił.

- Ojciec nie ma aktualnie nikogo, a ja jestem teraz bardziej Forest niż Hill, wiesz jak to jest. Kobieta zawsze u boku męża. Zwłaszcza, że teraz jestem w ciąży.

- To posrane. - Stwierdzam kiwając głową.

- Przyzwyczaisz się, przynajmniej przekąski mają dobre.

Uśmiecham się do blondynki, po czym idę się położyć. Jutro zapowiada się długi dzień.

***

- Zawsze uważałem, że Aaron ma słaby gust do kobiet. - Mówi Matt patrząc na mnie. - Z Tobą jednak, muszę przyznać, udało mu się.

Brunet ma na sobie garnitur, koszule i buty w kolorze czarnym. Jedynie jego mucha i poszetka są w kolorze chabrowym.

- Trafiło się ślepej kurze ziarno. - Stwierdzam uśmiechając się do niego złośliwie. - Ty też miałeś niezłe szczęście z Ash. Diabeł ją chyba podkusił, że za Ciebie wyszła.

- Nie diabeł, tylko John. Nie zapominaj, że nasze małżeństwo było zaaranżowane.

Spoglądam na niego. Nie mogę wyczytać nic z jego twarzy. Zabawne jak bardzo podobni są z Aaronem. Jednak z Mattem jest mi trudniej, nie rozmawiałam z nim zbyt wiele. Jestem ciekawa czy noc poślubną spędzili leżąc obok siebie i nie odzywając się. Drzwi otwierają się, a do środka wchodzą Aaron, Jack i Alex. Są ubrani dokładnie tak jak Matt, różnią się jedynie kolorystyką much. Wszyscy mają równie poważne miny. Aaron podchodzi do mnie pierwszy, jego mucha jest w kolorze czarnym, a sam chłopak patrzy na mnie w ten tajemniczy sposób.

- Pięknie wyglądasz. - Mówi mi wprost do ucha, całując policzek.

Uśmiecham się jedynie nonszalancko, po czym spoglądam na Jack'a i Alexa. Obaj kiwają głową z uznaniem, a brunet nawet posyła mi uśmiech. Po chwili zjawia się Ash i wszyscy wychodzimy, każdy wsiada do innego samochodu.

Znajdź mnie, jeśli potrafisz  / Zakończone ❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz