10. CHŁÓD

53 13 4
                                    

Chłód wypełniał każdy zakątek domu Fosterów. Zakradał się do ciężkich gobelinów, ukrywał w złoconych ramach obrazów i niczym szpieg władał oczami jego domowników.

Z pokolenia na pokolenie służba przekazywała sobie okrutne opowieści i twierdziła, że zaczęło się to od pierwszej cegły. Podwieczorki wypełniał szmer historii, powielanych przez lata tak często, że straciły już swój kształt. Rodzina udawała, iż nie wie o tych plotkach, lecz nie raz spędzano sen z powiek pokojówkom i stajennym zachciankami oraz życzeniami, które prześcigały wyobraźnię niejednego bajkopisarza.

Nikt tak naprawdę nie wiedział, co kryło się w okazałej rezydencji na wzgórzu, a nieliczni goście wymigiwali się od odpowiedzi na ciekawskie pytania mieszkańców okolicznego miasteczka. Jedno było jasne — dla własnego dobra lepiej omijać takie miejsca.

Ktoś powiedział kiedyś, że na pewno zamordowano tam jakiegoś krewnego; ktoś inny, że może Fosterowie to wampiry; a ktoś inny jeszcze, że to przez nierozcieńczoną krew.

Być może każdy z nich miał rację. Charakterystyczne srogie brwi Fosterów, orle nosy i niemalże przeźroczysta skóra przywoływały na myśl istoty z ludowych opowiadań, szeptanych przez matkę przy kominku. W ich ruchach tkwiła stanowczość — i mrożąca krew w żyłach nieustępliwość.

Nigdy nie bywali w miasteczku. Po zakupy zawsze wysyłano ochmistrzynię, która może i w zamkniętej kuchni przewodziła plotkom, lecz po wyjściu za bramę jak zaklęta gryzła się w język i ignorowała każde pytanie. Tak samo było z pokojówkami i ogrodnikiem. Zaciśnięte usta, nieobecne spojrzenie.

Powiedzieć, że bano się Fosterów, to za mało. Byli legendą. Baśnią, którą straszono niegrzeczne dzieci.

A w baśniach nigdy nie szuka się prawdy.

Joe Gillis powinien o tym wiedzieć, zanim nieproszony przekroczył bramę domu Fosterów.

Zanim spostrzegł, że jest już za późno.

Zanim zauważył, że chłód bywa zdradziecki.

I czasami skrywa najgorętsze pożary.

Brawura; #writetober ✔Where stories live. Discover now