{6}

697 36 1
                                    

Dzwonił mój telefon, a mnie ból rozrywał czaszkę. Ledwo otworzyłam oczy. Ręką szukałam nieznośnie brzęczącego urządzenia, który normalnie zostawiłabym na szafce nocnej. Niestety go tam nie znalazłam. Jęknęłam głośno i zsunęłam się na podłogę. Na czworakach podeszłam do biurka i wymacałam telefon.

- Halo? - spytałam. Ledwo coś wycharczałam, miałam kompletną Saharę w ustach.

- Telefon specjalnie znalazł się na biurku. Mam pewność, że zwlekłaś się z łóżka. - rozpoznałam głos Talluli. Zmarszczyłam brwi.

- Skąd masz mój numer? - zapytałam.

- Estelle zaraz ci wszystko opowie. Ja miałam tylko cię obudzić. Widzę, że skutecznie. Nie przeszkadzam, przeżywanie pierwszego kaca jest trudne. Do usłyszenia, Carpenter. - rozłączyła się. Odłożyłam telefon obok siebie i złapałam się za głowę. Starałam się sobie przypomnieć cokolwiek z poprzedniego wieczora, ale w mojej głowie szumiała pustka. Usłyszałam kroki na schodach, modliłam się, żeby to nie byli rodzice. Usłyszałam czyjeś delikatne pukanie i po chwili w drzwiach stanęła Estelle z moją torebką w dłoni i dwoma kubkami kawy ze Starbucksa.

- Dzień dobry. - uśmiechnęła się do mnie. - Matko, wyglądasz okropnie. - dziewczyna odłożyła torebkę i kawy na szafce nocnej i zaczęła mi ścielić łóżko.

- Co tu robisz? - wymamrotałam, podnosząc się do pionu. Zachwiałam się, dlatego przytrzymałam się biurka. Potrząsnęłam głową. Wtedy mój żołądek ścisnął się niebezpiecznie.

- Kibel? - zapytała Estelle, patrząc mi prosto w oczy. Przysunęłam dłoń do ust i rzuciłam się pędem do łazienki, brunetka podążyła za mną. Otworzyłam deskę i zwymiotowałam do toalety, kiedy Estelle trzymała mi włosy. Gdy skończyłam, odsunęła się. - Dam ci się ogarnąć. Będę na dole, załatwiłam ci śniadanie. - powiedziała i opuściła łazienkę.

Spuściłam wodę i podniosłam się, by spojrzeć w lustro. A obiecałam sobie, że nie tknę alkoholu. Nadzieja matką głupich. Wypłukałam usta i obmyłam twarz zimną wodą. Związałam włosy w wysokiego kucyka i wytarłam z twarzy resztki makijażu. Wróciłam do pokoju. Przebrałam się w luźną bluzkę i dresy. Wzięłam do ręki telefon. Było kilka minut po dwunastej. Otrzymałam kilka wiadomości, od razu wzięłam się za czytanie.

AC: Jestem z rodzicami u dziadków za miastem. Namówiłam ich, żeby cię nie budzić, żebyś odespała. Słyszałam, że nie wróciłaś sama... Wrócimy wieczorem, wszystko mi opowiesz, najlepiej ze szczegółami :P

Wywróciłam oczami. Napisała do mnie Carly z prześmiewczym pytaniem, czy kac mnie nie męczy i wysłała zdjęcie, jak całuje w policzek jakiegoś przystojnego szatyna, który wciąż śpi w jej łóżku. Nie wiedziałam, co to miało na celu, ale postanowiłam jej nie odpisywać.

TP: Mam nadzieję, że Estelle dobrze się tobą zajmie. Napisz później, jak się czujesz.

Zdziwiła mnie wiadomość od Talluli. Zapamiętałam, że odpisać jej później.

Numer strzeżony: Nie zbliżaj się do Phillips.

Zabrzmiało to co najmniej jak groźba. Przełknęłam resztki śliny i odrzuciłam poczucie niepokoju. Zeszłam na dół, czując zapach jedzenia. Estelle stała przy wyspie kuchennej i pisała z kimś. Na blacie stała kawa i dwie kanapki z Subwaya.

- Nie wiem, co lubisz, ale mam nadzieję, że jest okej. - spojrzałam na zawiniątka.

- Jasne. - usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. - Um, mam parę pytań...

- Tak, to zrozumiałe. Coś czuję, że nic nie pamiętasz. Pozwól, że ci opowiem. - Estelle usiadła obok mnie. - Kiedy wszyscy dookoła cię upijali, my miałyśmy cię na oku. Ja, Tallulah i Helen. Koło pierwszej zauważyłyśmy, że ledwo stoisz na nogach, więc ukradkiem cię eskortowałyśmy do twojego domu. Zabrałam ci torebkę z dwóch powodów. Twój dowód, konkretniej adres i klucze. Spokojnie, wszystko oddałam z powrotem. Ja stanęłam na czatach, Tallulah pomogła ci wejść na górę i ułożyła cię do spania. Koniec. - upiła kilka łyków kawy. - Jakieś jeszcze pytania?

- Ja... Nie wiem, co powiedzieć. Dziękuję. Za wszystko. Nie wiem, jak wam się zrewanżuję. - spojrzałam na brunetkę. Uśmiechnęła się półgębkiem i wzruszyła ramionami.

- Nie ma za co. - podsunęła mi tabletkę. - Na ból głowy. - uśmiechnęłam się lekko.

- Nie robiłam wam kłopotów? - spytałam nieśmiało.

- Nie. W samochodzie byłaś bardzo grzeczna, nawet nie zarzygałaś mi tapicerki. - odparła Estelle. Zarumieniłam się. - Spoko, bywało gorzej. Ty nie jesteś najebaną w trzy dupy Carly, która jak jest pijana, chce się ruchać ze wszystkim, co się rusza. - wytrzeszczyłam oczy. - Wiem, brzmi dziwnie. Taka prawda. - wstała, nalała wody do szklanki i postawiła przede mną naczynie. Gdy przełknęłam ostatni kęs kanapki, wypiłam kilka łyków wody, po czym łyknęłam tabletkę.

- Naprawdę dziękuję. - powiedziałam raz jeszcze.

- Luz. Ja muszę się już zbierać. Musisz odpocząć, a chata wolna, to masz sporo możliwości. Już ci lepiej? - pokiwałam głową. - Świetnie. Do zobaczenia jutro w szkole.

- Do zobaczenia. - Estelle opuściła mój dom.

Uśmiechnęłam się szeroko. Nigdy wcześniej nikt się mną tak nie zajął jak te dziewczyny. Czułam, że między nami zaczyna się rozwijać jakaś więź.

𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?Where stories live. Discover now