{31}

489 33 1
                                    

- Za napisane egzaminy! - wykrzyknęłyśmy, stuknęłyśmy się kieliszkami i wypiłyśmy po shocie. Skrzywiłam się i odkaszlnęłam, podczas gdy Tallulah i Estelle zaśmiały się z mojej reakcji.

Wreszcie tygodnie ciężkiej harówki się zakończyły. Egzaminy napisane, teraz tylko zaczekać na wakacje i można składać papiery na uczelnię. Nie mogłam się doczekać czasu wolnego. Wreszcie będę mogła robić wszystko, na co będę mieć ochotę bez strachu o kaca, reakcję rodziców, pogorszone stopnie i tym podobne. Spędzę więcej czasu z moją najlepszą przyjaciółką i dziewczyną. Lepiej być nie może.

- To co? Gdzie wyjeżdżamy, jak już ten cały burdel się skończy? - zapytała Estelle, wyciągając się na ławce. Postanowiłyśmy, że pojedziemy do lasu, niedaleko od miejsca kryjówki dziewczyn. Tallulah zaparkowała na parkingu, odeszłyśmy dosłownie kilka metrów od niego i zajęłyśmy stolik. Wyciągnęłyśmy alkohol, ciastka oraz słone przekąski i zaczęłyśmy biesiadę.

- W sensie? - ugryzłam precelka.

- Pomyślałyśmy, że oprócz wyjazdu na studia, przydałoby się zrobić jakiś wypad gdzieś. - odparła Tallulah. Skinęłam głową. - Pytanie tylko, dokąd. Bo Estelle oczywiście chciałaby do Disneylandu.

- Disneyland jest zajebisty. - brunetka wskazała Tallulę palcem, na co zachichotałam.

- Może i tak, ale ja myślałam o czymś dalej. Jest takie nieduże miasteczko, nazywa się Eureka, prawie dziesięć godzin samochodem, samolotem coś koło dwóch. Całkiem nieźle to wygląda. - powiedziała Tallulah i napiła się piwa. - Wystarczy tylko ogarnąć zakwaterowanie i na parę dni można by tam pojechać. - zamyśliłam się.

- Hm, myślę... Że to całkiem niezły pomysł. Chętnie bym się gdzieś wybrała, taki damski wypad. - Tallulah uśmiechnęła się, natomiast Estelle, nie kwapiąc się o nalanie wódki do kieliszka, pociągnęła łyk z gwinta. Jej ruch był jakiś dziwny, a mina jeszcze dziwniejsza. Zmarszczyłam brwi. - Coś nie tak?

- E... Nie, skąd, dlaczego pytasz? - Tallulah zlustrowała ją wzrokiem.

- Czego nam nie mówisz? - spytała wprost. Estelle zakręciła butelkę.

- No dobra, kawa na ławę. Spotykam się z kimś. - wytrzeszczyłam oczy, a Tallulah prawie spadła na ziemię z wrażenia. - Nie jest to jakoś mega na poważnie, ale... Jest całkiem słodki. Przyzwoity. Nie rzućcie się na mnie, ale rok młodszy...

- Załatwił sobie sugar mommy. - skomentowała Tallulah, na co wybuchnęłam śmiechem. Estelle popatrzyła na nią z politowaniem. - Jak ma na imię?

- Uwaga, hit sezonu. To młodszy brat Clive. - zapadła cisza. Tym razem śmiała się Estelle. - Ale poważnie, jest słodki jak cukierek.

- Nadziałaś się na Christiana Clive'a? - Tallulah zadała to pytanie półszeptem. Brunetka wywróciła oczami.

- Zaraz nadziałam. Do niczego nie doszło. Poza tym to niedoświadczona płotka. - upiła łyk piwa.

- Który to? - nie wiedziałam nawet, że Suzanne miała brata.

- Nie chodzi do naszej szkoły, tylko do jakiejś prywaty. - wyjaśniła Estelle. - Mówię wam dopiero teraz, bo ostatnio mój maluszek zadzwonił do mnie po pijanemu i skomlał, że za mną tęskni, nie wyobraża sobie życia beze mnie i najchętniej to by gdzieś daleko ze mną uciekł. - Tallulah strzeliła sobie dłonią w czoło. Ja nie wiedziałam, co powiedzieć. - Tak więc no...

- Jeżeli chciałaś pieska, to mogłaś powiedzieć, dogadałabym się z twoją mamą i może udałoby się nam coś skołować. - parsknęłam śmiechem.

- Ej, on nie jest pieskiem. Owszem, ma zadatki na pantoflarza, ale ma własne zdanie. On tylko boi się mi postawić, bo myśli, że jak się ze mną nie zgodzi, to go zostawię. - zasłoniłam usta dłonią, ponieważ nie mogłam przestać się uśmiechać. - Ale chyba go nie zostawię.

- Chyba? - Tallulah patrzyła na nią znacząco.

- No. Najwyżej na ślubnym kobiercu Suzanne dostanie ataku spazmów. - ryknęłam śmiechem, już się nie powstrzymując.

- W takim razie powodzenia życzę. Za nowy związek Estelle. - Tallulah rozlała wódki i wzniosłyśmy toast.

Nagle zauważyłyśmy, że na parkingu zaparkował srebrny dodge. Uśmiech Talluli nagle zbladł i wyprostowała się, przyjmując bojową minę. Spojrzałam w stronę pojazdu. Z samochodu wysiadła Carly, Tamara oraz Jane. Zmarszczyłam brwi.

- A te co tu robią? - syknęła cicho Estelle. Spokojnie czekałam na rozwój wydarzeń. Wyglądało to tak, jakby grupka Carly wpadła na ten sam pomysł, co my i również postanowiły pójść do lasu świętować napisanie egzaminów. Wyjęły z bagażnika kilka toreb, zatrzasnęły samochód i stanęły przy pojeździe, niepewnie się w nas wpatrując. W końcu przeszły koło nas.

- Tallulah, Estelle. - Carly skinęła do dziewczyn głową; odpowiedziały tym samym. - Sabrino, możemy porozmawiać? - popatrzyła mi w oczy. Tallulah puściła moją dłoń, którą nawet nie wiedziałam, kiedy złapała i delikatnie pokiwała głową. Wstałam z ławki i podeszłam do Carly.

- Słucham.

- Chciałam cię serdecznie przeprosić za tę całą sytuację z Suzanne. Nie mam bladego pojęcia, co jej odbiło. Strasznie mi za nią wstyd. - miała skruszoną minę. Kompletnie się tego nie spodziewałam. - Wiem, że może nie powinnam, ale... - wyjęła z torebki bransoletkę, którą rozbiłam. Nie wyglądała, jak poprzednio; nie biło od niej przepychem, a skromną elegancją. Miała zwykły złoty łańcuszek i jeden mały rubin. - Chciałam ci ją oddać, w końcu to twój prezent. Jeżeli jej nie chcesz, to to zrozumiem.

- Nie, chętnie przyjmę ją z powrotem. - wystawiłam nadgarstek. Carly zapięła mi bransoletkę. - Dziękuję. I przepraszam, że ją rozbiłam. Działałam pod wpływem impulsu. A co do Suzanne... Cóż, nie myślałam, że jest zdolna do takich rzeczy. Ale cieszę, że wszystko już w porządku. - uśmiechnęłam się do niej. Odwzajemniła gest.

- Zaproszenie was na piknik byłoby nietaktem, więc pozwolisz, że oddalimy się w swoją stronę. - zaśmiałyśmy się. - Do zobaczenia kiedy indziej.

- Do zobaczenia. - Carly, Tamara i Jane odeszły, a ja wróciłam na ławkę.

Nie rozmawiałyśmy o Carly, Suzanne, ani o czymkolwiek takim. Cieszyłyśmy się chwilą, bawiłyśmy się świetnie, bez uwagi na konsekwencje.

𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?Where stories live. Discover now