{37}

410 29 5
                                    

- Sabrino. - odwróciłam się do mamy, gdy stałam przy drzwiach w balowej sukni gotowa do wyjścia. - Oczekujemy, że tuż po balu wrócisz do domu, ponieważ chcemy z tobą porozmawiać. - powiedziała poważnym tonem, patrząc mi prosto w oczy. Zaraz obok niej stał tata z surową miną. Abigail siedziała w pokoju, bojąc się rodziców. Ostatnio dowiedzieli się, że moja siostra chodzi ze studentem i ona również nie miała lekko. Wychodziłam na bal, więc i z nią mogli przeprowadzić poważną rozmowę.

- Wrócę prosto do domu. - skinęłam głową. Rodzice bez słów wrócili do salonu i usiedli na kanapie przed telewizorem. Odetchnęłam głęboko, uśmiechnęłam się delikatnie i wyszłam z domu. Tallulah czekała na mnie oparta o swój samochód. Ubrana w białą koszulę, czarne spodnie, od których biegły szelki, z marynarką przewieszoną przez ramię. Uśmiechnęła się na mój widok.

- Wyglądasz olśniewająco. - otworzyła mi drzwi.

- A ty seksownie jak zawsze. - puściłam jej oczko, czym wywołałam jej firmowy uśmiech. Wskoczyła za kierownicę i zaczęłyśmy jechać w stronę szkoły. - Estelle...?

- Przejedzie z Chrisem, a jakże. Obstawiam czarnego jak noc mercedesa. Chyba że wynajął limuzynę. - zaśmiałyśmy się.

Tallulah zaparkowała na szkolnym parkingu i akurat jak pomagała wysiąść mi z samochodu, przed szkołę zajechała biała limuzyna. Pierwszy wysiadł Chris, ubrany w czarny garnitur, a zaraz za nim Estelle. Zaskoczył mnie brak jej dredów. Dziewczyna najwyraźniej musiała je rozplątać. Odrobinę przycięła włosy; nie próbowałam zgadnąć, czy miała naturalnie kręcone, czy wykorzystała lokówkę. Wyglądała jak księżniczka, a Chris idealnie ją uzupełniał.

- Mówiłam, że limuzyna. - Tallulah prychnęła pod nosem.

- Marki mercedes. - zachichotałam.

Estelle posłała nam mordercze spojrzenie, na co my pokazałyśmy jej kciuki w górę. Ukłoniła się nam, wzięła Chrisa pod ramię i ruszyli w stronę sali gimnastycznej. Gdzieś za parą dostrzegłam czerwoną od wściekłości Suzanne, która starała się wyszarpać z uścisku Tamary oraz Jane. Koło nich stała Carly, która posłała mi uśmiech szczerszy, niż ten w sklepie. Skinęłam jej głową. Wyglądała pięknie w bladozielonej sukni.

- Idziemy? - Tallulah jak na komendę odwróciła wzrok od jakiegoś punktu, w który wpatrywała się przez chwilę. Wystawiła mi swoje ramię, które złapałam i udałyśmy się do sali gimnastycznej.

- Tallulah, Sabrino. - zatrzymałyśmy się tuż przed wejściem do sali. Przed nami stała Helen, ubrana w granatowy garnitur. Zmarszczyłam brwi, mocniej złapałam szatynkę.

- Czego chcesz? - zapytała zimno Tallulah.

- Chciałam was przeprosić. Estelle już powiedziałam swoje, wam też powinnam. Zachowałam się jak ostatnia kurwa i bardzo, szczerze was za to przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale cokolwiek by to nie było, nic mnie nie tłumaczy. Wybaczcie mi, proszę. Wstyd mi za to i żałuję. - spuściła głowę, a mnie zmiękło serce. Cała jej postawa i ton głosu świadczyły o tym, że naprawdę żałuje. Zerknęłam na Tallulę i posłałam jej jednoznaczne spojrzenie.

- Wybaczamy ci. - powiedziała tylko i poprowadziła mnie do sali. Odwróciłam głowę za ramię i uśmiechnęłam się lekko do Helen, której łzy spłynęły po policzkach. Kiwnęła do mnie głową, odpowiedziałam tym samym. Przynajmniej nie kończyłam liceum ze świadomością, że była mojej dziewczyny nienawidzi mnie całym sercem i nie chce mnie już pogrzebać żywcem.

Bawiłyśmy się chyba dwie godziny. Nie liczyłam czasu, za dobrze się bawiłam. Tańczyłam, piłam (posłuchałam Estelle; zakupiłam sobie piersiówkę, którą przemyciłam w torebce i dolewałam swojego alkoholu do ponczu do kubka, gdy nikt nie patrzył) i przede wszystkim zapomniałam o poważnych minach rodziców, kiedy wychodziłam. Domyślałam się, co będą chcieli mi zakomunikować. Nie liczyłam, że nagle magicznie się zmienili.

Kiedy Estelle szalała z Chrisem na parkiecie, a Tallulah poszła po kolejnego drinka, zostałam złapana za ramię, wywleczono mnie z sali i zamknięto w jakiejś klasie. Po chwili światło zapaliła Carly we własnej osobie.

- Carly? Co ty robisz? Co się dzieje? - zapytałam zaniepokojona.

- Dłużej nie wytrzymam. Nie mogę tego tak zostawić. Ja... Muszę ci wszystko powiedzieć. - zaczęła dziewczyna, kiedy do sali wpadła Tallulah. Zatrzasnęła drzwi i zamknęła je na klucz. Zlustrowała wzrokiem mnie, następnie Carly i zmrużyła oczy.

- Co ty wyprawiasz, Hughes? - założyła ręce na piersi.

- Doskonale wiesz, Tallulah. To już czas, by poznała całą prawdę. - oznajmiła Carly. Tallulah prychnęła. - Ja nie żartuję. - zauważyłam, jak moja dziewczyna się spina.

- O co chodzi? - spytałam ponownie.

- Lepiej sobie usiądź. To może chwilę zająć. - poleciła mi Hughes. Posłusznie usiadłam na jednej z ławek, czekając na rozwój wydarzeń. - Ty jej powiesz, czy ja mam zacząć?

𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz