{12}

598 31 1
                                    

Z racji tego, że zbliżają się wakacje, rozdziały będę wstawiać częściej, oczywiście o nieregularnych porach 😁 Enjoy!


Spędziłam z Estelle kilka dni. Nie rozmawiałyśmy tylko o Talluli oraz Carly. Poznawałyśmy się coraz lepiej. Dziewczyna okazała się naprawdę ciekawa. Opowiedziała mi o jej dużym domu, o jej mamie zarabiającej krocie, o ojczymie pilocie. Pokazała mi nawet tatuaż, który zrobiła sobie nielegalnie. Była to mała kotwica na prawej kostce. Powiedziała mi, że razem z Tallulą i Helen zrobiły sobie tego samego dnia tatuaże, choć nie zdecydowały się na wspólny. Jej głos był hipnotyzujący i bardzo przyjemnie mi się jej słuchało.

Carly unikała mnie jak ognia, udając, że mnie nie widzi. Tallulah natomiast próbowała złapać ze mną czy Estelle jakiś kontakt, ale postanowiłyśmy, że musi się trochę wysilić, zanim my odpowiemy na jej zaczepki. Szło nam to świetnie, czasami nawet się z tego śmiałyśmy.

- Słuchaj tego. "Estelle, widzę, że odczytujesz moje wiadomości, więc odpowiedz mi do cholery, bo mija już dziewięć dni, odkąd zaczęłaś milczeć". - zaśmiały się głośno.

Zaprosiłam dziewczynę do siebie, ponieważ skrócono nam lekcje i miałyśmy prawie trzy godziny wolnego. Tallulah nie próżnowała i pisała do nas. Po jej wiadomościach szybko wywnioskowałyśmy, że nasze milczenie musi ją niesamowicie irytować.

- Jaka dokładna. - otarłam łzę śmiechu.

- Cała Tallulah. Ona ci potrafi powiedzieć, o której dokładnie godzinie zobaczyła cię po raz pierwszy z dokładnością sekundową. Mówię poważnie. - Estelle odłożyła telefon. - Wcześniej jakoś nie przyglądałam się twojemu pokojowi. Bardzo tu... Pastelowo. I różowo.

- Zabrzmiało to tak, jakby twój pokój zamieszkiwały wampiry. - zachichotałam.

- Jakby się tak zastanowić... To tak, można to tak określić. - Estelle uśmiechnęła się szeroko. Odpowiedziałam jej tym samym. - W kółko gadam o sobie. Może ty coś ciekawego mi powiesz? - brunetka położyła się na plecach, opierając nogi pionowo na ścianie.

- Nie jestem zbyt interesująca. Głównie się uczę, spędzam czas z rodziną, czytam, uprawiam jogę. Nic nadzwyczajnego. - wzruszyłam ramionami.

- Hm. Czyli twoje przeniesienie do tej szkoły też nie jest czymś nadzwyczajnym? - spuściłam głowę, zagryzając wargi. - Aha, więc to jest twoja tajemnica. Opowiadaj.

- Nie wiem, czy powinnam... - spięłam się. Nie lubiłam o tym mówić, a wspomnienia o tym wywoływały u mnie dreszcze.

- Co ci szkodzi. Ja nikomu farby nie puszczę. Poza tym ty wiesz o moim tatuażu, a o nim nie wie nawet moja mama. - podniosłam wzrok i ujrzałam ciemne oczy Estelle. Dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie, dając mi tym znak, że mogę jej zaufać.

- Ale obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. - powiedziałam poważnie. Brunetka skinęła głową. Odchrząknęłam. - Początkowo miałam chodzić do tej szkoły i taki właściwie miałam plan. Wiem, jak się traktuje uczniów szkół prywatnych, chciałam tego uniknąć. Rodzice jednak wymarzyli sobie dla mnie świetlaną przyszłość, więc wysłali mnie do Justice. Nie narzekamy na brak pieniędzy, mogliśmy sobie na to pozwolić. Wbrew pozorom nie było tak źle, wytrzymałam tam całkiem długo. Aż... Em... - zawiesiłam się na moment. Wspomnienia nawiedziły ponownie moją głowę.

- Aż co? Wyrzucili cię? - spuściłam wzrok. - Bez jaj, serio? - zapłonęły mi policzki.

- Tak. Wyrzucili mnie. Mimo że byłam jedną z najlepszych uczennic w całej szkole, miałam pieniądze i szanowanych rodziców. No ale po kolei. - przełknęłam ślinę. - Nie miałam przyjaciół jako tako. Byli to bardziej znajomi z klasy i akademika, z którymi uczyłam się w bibliotece lub jadałam lunch. Któregoś dnia jedna ze znajomych powiedziała mi, że podobam się super przystojnemu, popularnemu dzieciakowi z równoległej klasy. Było to dla mnie niesamowicie dziwne, bo ludzie przeważnie nie zwracali na mnie uwagi. Od razu coś było dla mnie nie tak, gdy zaprosił mnie na pierwszą randkę.

- Nawet nie pytam, jak poszło. - Estelle uśmiechnęła się krzywo.

- Paskudnie. Może i jego twarz jest ładna, ale duszę to on ma zepsutą do szpiku. W każdym razie byliśmy na kilku randkach, ale już po piątym spotkaniu miałam go naprawdę dosyć. Był strasznie natrętny, chciał mnie zaciągnąć do łóżka na wszelkie możliwe sposoby. Odważyłam się i postawiłam się mu. Powiedziałam, że to nie ma sensu, że do siebie nie pasujemy i absolutnie nic z tego nie będzie. Nie przewidziałam tego, jak bardzo zmieni się jego nastawienie...

- Groził ci? - brunetka przejęła się, wywnioskowałam to po jej tonie.

- I to nie raz. Obyło się bez tłuczenia szkła czy pomazanej szafki, ale... Minęło kilka tygodni, aż pewnego dnia do akademika wpadła policja. Przeszukali mój pokój i okazało się, że pod łóżkiem miałam schowany spory woreczek kokainy. Skuli mnie i zawieźli na przesłuchania. - Estelle wytrzeszczyła oczy. - Na początku miałam iść do poprawczaka na rok za handel nielegalnym towarem, jednak brakowało dowodów co do tego handlu. Towar zarekwirowała policja, wlepiono mi sporą karę, którą zapłacili rodzice i wyrzucono mnie ze szkoły. Wiedziałam, że to sprawka tego pędraka, ale nie miałam tego jak udowodnić, dlatego siedziałam cicho. I tak nikt by mi nie uwierzył. - odetchnęłam. Zszokowana Estelle wpatrywała się we mnie.

- Co za chuj. - zaśmiałam się cicho. - Urażone ego mężczyzny jest najgorsze.

- Tak, myślę, że tak... Dzięki. - dziewczyna uniosła brew.

- Za co?

- Że mnie nie oceniasz i że mi wierzysz. - Estelle przysunęła się do mnie i przytuliła mnie mocno. To był pierwszy raz, kiedy tak mnie objęła. Pachniała kwiatowymi perfumami.

- Nie śmiałabym. Twój sekret jest ze mną bezpieczny. - telefon Estelle zaczął wibrować. Dziewczyna odskoczyła jak poparzona i spojrzała na wyświetlacz. - Psia mać, muszę już iść, bo się spóźnię na karate. - uniosłam brwi.

- Karate? Dajesz radę z tymi włosami? - jej dredy były naprawdę gęste i długie. Estelle uśmiechnęła się szeroko.

- Trzeba sobie jakoś radzić. Kilka gumek i spinek daje radę. - wzruszyła ramionami.

Odprowadziłam brunetkę na dół, pożegnałyśmy się i wyszła. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wcześniej nikomu nie powiedziałam o moim wyrzuceniu z Justice. Zrzuciłam z siebie kamień i zrobiło mi się naprawdę lekko na sercu.

𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu