{36}

451 31 5
                                    

- Jak Clive się dowie, że idziesz z jej bratem na bal, to utnie ci głowę najostrzejszym nożem, jaki znajdzie. Ba, wyciągnie piłę łańcuchową. - zaśmiałam się na słowa Talluli. Estelle tylko wzruszyła ramionami i widocznie gotowa na śmierć z rąk Suzanne, upiła łyk swojej kawy ze Starbucksa.

Minęło dziesięć dni. Z Tallulą... Miałam nadzieję, że naprawdę jest dobrze, jak to mi mówiła. Nie mówiła więcej o Craigu, a ja jej nie zmuszałam. Spotkałyśmy się kilka razy; czułam, że mnie potrzebowała, a nie zamierzałam jej zostawić samej. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, dzieliłyśmy się przeżyciami i historiami różnej treści. Liczyłam po cichu na to, że to już naprawdę koniec z tajemnicami szatynki i wreszcie będziemy mogły normalnie iść przez życie.

Skoro zapowiedziano bal na zakończenie naszej edukacji, musiałyśmy się wybrać na zakupy. Udałyśmy się do naszej ulubionej galerii i po wypiciu kawy znalazłyśmy się w sklepie, skąd wzięłam sukienkę na homecoming. Tak samo tym razem, nie wiedziałam, czego szukam.

- Musimy ci znaleźć jakąś zajebistą kieckę, żebyś znowu wyglądała jak księżniczka. - Tallulah otoczyła mnie ramieniem, przyciągnęła do siebie i zaczęłyśmy iść między alejkami. 

- Jak ja mam być księżniczką, to ty kim? - spytałam, przyglądając się kolorowym tiulom.

- Będę twoim rycerzem na białym koniu. - zachichotałam.

- Co myślicie? - Estelle wyszła z przymierzalni ubrana w workowatą sukienkę z długimi rękawami w kolorze ostrej żółci. Zasznurowałam usta, Tallulah strzeliła się dłonią w czoło. - Aż tak ekstrawagancko?

- Aż za. - odparła szatynka. Rozejrzałam się i znalazłam delikatną sukienkę w kwiaty. Sięgała lekko ponad ziemię, nie miała rękawów, dekolt wycięty w serek. Była prześliczna.

- Przymierz tę. - podałam Estelle sukienkę. Popatrzyła na mnie jak na opętaną. - Wiem, że to nie jest twój styl i tak dalej, ale skoro pierwszy raz idziesz na bal z kimś, to może raz przebolejesz zwyklejszą sukienkę? Pomyśl o minie Chrisa, jak cię zobaczy. - uśmiechnęłam się do niej porozumiewawczo. Brunetka zlustrowała podejrzliwym wzrokiem kreację i po chwili wyrwała mi ją z ręki. Zniknęła w przebieralni.

- Masz dar przekonywania. Teraz ja tobie coś znajdę. - Tallulah zaczęła przesuwać sukienki na wieszakach. - Tylko co by do ciebie pasowało...? Na pewno nie może wyglądać tak, jak ta, którą wybrałam ci na homecoming. - zmarszczyłam brwi.

- Że co? - zauważyłam chytry uśmiech dziewczyny. Szturchnęłam ją ramieniem. - To ty mi ją podstawiłaś pod nos! - pisnęłam.

- Oczywiście. Gdyby Hughes wcisnęła ci jakąś kiecę, nie umiałabyś jej odmówić i jeszcze przyszłabyś, wyglądając jak beza lub tania zdzira. A na to nie mogłam pozwolić. - puściła mi oko. - A teraz daj mi chwilę, idę poszukać czegoś dla mojego koteczka.

- Żadnych koteczków! - krzyknęłam za oddalającą się szatynką.

- Już dawno za późno, koteczku! - odkrzyknęła, na co parsknęłam cicho.

- Sabrina, ja chyba nie jestem co do tego przekonana. - usłyszałam głos Estelle. Wywróciłam oczami.

- Jak już obejrzałaś się z każdej możliwej strony, może wyjdziesz i się pokażesz? - założyłam ręce na piersi. Po chwili brunetka wyszła z przebieralni, wyglądając jak z jakiegoś filmu. Dekolt delikatnie zaznaczał jej piersi, talię dokładnie opinał materiał sukienki, spódnica miała o kilka centymetrów dłuższy tył, co razem prezentowało się niesamowicie.

- Nie mówiłaś, że masz tatuaż. - spostrzegłam na jej prawej kostce czarną kotwicę owiniętą sznurkiem. Estelle odruchowo zerknęła na tatuaż.

- To ten, który robiłam razem z Lulą i Helen. - wyjaśniła.

- Ja mam taki. - szatynka nagle pojawiła się koło mnie i wystawiła do mnie prawą dłoń. Na wnętrzu z lewej strony środkowego palca miała tatuaż faz księżyca. Mogłabym się założyć, że na co dzień ukrywała go pod pierścionkami lub rękawiczkami, ponieważ wcześniej go nie zauważyłam. Tallulah przyjrzała się Estelle i gwizdnęła z podziwem. - Bierzesz ją i nawet nie dyskutuj.

- Ale...

- Powiedziałam coś. - brunetka wystawiła jej język i zasłoniła się kotarą. - Dla ciebie, koteczku, przyniosłam coś takiego. - pokazała mi czerwony materiał, przyjemny w dotyku. Przyjęłam sukienkę i weszłam do przebieralni obok Estelle. Szybko ubrałam się w kreację. Przez moment nie mogłam uwierzyć, że to ja stoję w lustrze.

- Biorę ją. - pokazałam się Talluli oraz Estelle, która stała obok szatynki, ubrana w swoje ubrania. Obydwie energicznie pokiwały głowami. Obróciłam się w miejscu, co spowodowało rozwianie spódnicy i utratę mojej równowagi. Tallulah od razu do mnie doskoczyła i złapała mnie w pasie, zanim gruchnęłam na posadzkę. Zaśmiałyśmy się, gdy stawiała mnie do pionu.

Wtedy dostrzegłam coś dziwnego. Kilka metrów od nas Carly wpatrywała się w nas ze zmrużonymi oczami, lecz kiedy spostrzegła mój wzrok, od razu się zreflektowała i uśmiechnęła się do mnie sztucznie. Odwróciła się na pięcie i prędko wyszła ze sklepu. Było to co najmniej dziwne. Wyglądała, jakby... Była zazdrosna.

𝙰𝚖 𝙸 𝚜𝚞𝚛𝚎?Where stories live. Discover now