16

3.4K 115 19
                                    

Autorka pov.

Wyszła z uczelni ze sztucznym uśmiechem. Zdała kolokwium co oznacza, że teraz będzie mogła mieć trochę przerwy od nauki. Stanęła przed janym, płytowym budynkiem czekając na Dohyun, która po nie długim czasie wyszła z budynku i zeszła po dużej ilości schodów.

- Gotowa, na imprezę? - zapytała ale dziewczyna tylko westchnęła.

- Chciałabym spędzić trochę czasu z Jimin'em - skłamała. Tak naprawdę od ich ostatniej sytuacji ich relacja wisiała na włosku. Wymijali się w przejściu. Nie odzywali się do siebie przez co w domu panowała grobowa cisza.

- Oh, okej - powiedziała - Wszystko okej? - zapytała a brunetka przytaknęła. Zaraz obie wsiadły do auta i pojechały w stronę domu Jimin'a.

- Wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? - zapytała a ona przytaknęła uśmiechając się blado po czym wysiadła z samochodu. Weszła powoli do domu odrazu pozbywając się niewygodnych butów. Weszła do salonu i odrazu rzuciła się na kanapę.

Jej wzrok odrazu skierował się na schody, po których schodził blondyn. Ich wzrok zablokował się ale mężczyzna odrazu przerwał kontakt po czym udał się do kuchni. Kobieta podniosła się i skierowała po schodach do pokoju. Przebrała się z niewygodnych i eleganckich rzeczy w te bardziej wygodne. Wzięła laptopa i kilka podręczników. Założyła na nos jej robocze okulary i całą swoją uwagę skupiła na zapełnionych przez literki kartkach.

Podeszła spowrotem do garderoby by założyć jakąś zwiewną sukienkę. Gdy była w miarę ogarnięta wzięła torebkę i wyszła z domu informując o tym szybko i oschle blondyna.

Chodzenie w tak upalny dzień nie było łatwe przez pojawiające się zawroty głowy. Jak zawsze kawiarnia pękała w szwach więc musiała się bardziej przykładać do pracy i być szybsza. Jak zawsze byli klienci wybredni, przez co jej i tak już zły humor się pogarszał.

- Wszystko dobrze, skarbeńku? - obok niej zjawiła się starsza kobieta, której wypieki szczyciły się w całym Seoul'u.

- Tak, w jak najlepszym porządku - wysiliła się na uśmiech.

- Wiem, że powinnaś iść już do domu ale jednak pani Chang się rozchorowała i zostawiła sprzątanie mnie. Pomogłabyś mi? - zapytała a jako iż dziewczyna nie potrafiła odmówić starszej, zgodziła się. Założyła spowrotem fartuch i zaczęła powoli myć stoliki i zakładać na nie krzesła. Na dworze było już całkowicie ciemno a dopiero teraz wychodziła z pracy. Lekko siwa kobieta zamknęła kawiarnie i dziękując dziewczynie udały się w swoje strony. Dziewczyna nie czuła się pewnie chodząc sama po ciemnej ulicy, na której była zaledwie garstka ludzi. Chciała by teraz obok niej był blondyn, nie chciała się bać.

Jej przemyślenia przerwało zderzenie się z czyimś trosem. Lampa nad nimi idealnie oświetlała ich twarze przez co mogła dostrzec twarz osobnika przed nią.

Poczuła jak nagle nie ma czym oddychać a świat wokół niej się zatrzymał. Była sama z nim na pustej ulicy oświetlonej jedynie lampami.
Jej nogi stały się jak z waty, jej ręcę zaczęły drżeć a w oczach pojawiły się mało widoczne łzy. Mężczyzna spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął.

- Tęskniłaś? - powiedział a dziewczyna zamarła - Nic się nie zmieniłaś - parsknął ale ona nie była w stanie wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa.

- Za to ty bardzo - powiedziała drżący głosem ale nie dała po sobie poznać, że się boi - Nie jesteś już taki umięśniony - założyła ręcę na piersi a ten parsknął śmiechem.

- Przepraszam ale śpieszę się do domu - dodała a ten tylko przytaknął.

- Wybacz, że cię zatrzymałem. Do zobaczenia - odpowiedział a ona tylko przytaknęła czując jak wszystkie emocje zaczynają się bić z jej myślami. Oboje odeszli od siebie a dziewczyna odrazu sięgnęła po telefon i nie wahając się dłużej wcisnęła numer.

- Przyjechałbyś po mnie? - zapytała a ten tylko mruknął i się rozłączył. Kobieta przystępowała z nogi na nogę próbując się nie rozpłakać. Właśnie spotkała osobę, o której tak bardzo chciała zapomnieć. Zaraz obok niej zatrzymał się biały mustang a w nim mężczyzna. Kobieta otworzyła drzwi i odrazu wsiadła do auta po czym zapieła pas. Jej emocje puściły a ona się rozpłakała. Jimin spojrzał na nią marszcząc brwi by po chwili odpiąć swój jak i jej pas. Ostrożnie wziął dziewczynę u sadzając bokiem na swoich kolanach. Soyeon zacisnęła dłoń na koszulce chłopaka starając się uspokoić.

- Powiesz mi co się stało? - zapytał a ona otarła kostką kciuka łzy, które dalej kaskadami spływały po jej bladym policzku.

- Nie teraz - wyszeptała i zdając sobie sprawę, iż siedzi na blondynie odrazu z niego zeszła siadając na swoje miejsce. Jechali w nieprzyjemnej ciszy przez, którą dziewczynę przechodził dreszcz. Mężczyzna zaparkował a brunetka bez zastanowienia odrazu wysiadła z auta i otworzyła dom, w którym zastała kilku znanych już jej mężczyzn. Soyeon weszła do pokoju i odrazu usiadła na łóżku po czym opadła plecami na materac.

Usłyszała jak drzwi się otwierają a po chwili materac obok niej się ugina. Ręcę oplotły ją w talii przyciągając do klatki przez co się spieła. Obróciła się w stronę blondyna a on podniósł się do pozycji wpół siedzącej co zrobiła później dziewczyna. Jimin przeniósł swoją dłoń na jej talie a drugą gładził jej włosy.

- Powiesz mi co się stało? - zapytał a ona pokiwała głową i zaczęła mówić gdy ten przyglądał jej się z zainteresowaniem ale i ze złością.

Nic jej nie odpowiedział. Był cholernie wściekły na nią jak i na samego siebie. Mógł jej nie puszczać do pracy ale ona mogła się go posłuchać i nie wychodzić sama.

- Przepraszam, że wtedy...to powiedziałam - kobieta odezwała się podnosząc do siadu. Obróciła się do niego głową ale nie spojrzał na nią. Z kamiennym wyrazem twarzy patrzył się w ścianę, lecz po nie długim czasie powoli uraczył ją wzrokiem ale się nie odezwał.

- Fakt.. Zabolało mnie to ale nie.. - zaciął się - Nie potrafię się na ciebie gniewać - dodał i delikatnie się uśmiechnął po czym wystawił w kierunku dziewczyny dłoń, którą po nie długim czasie złapała. Mężczyzna przyciągnął ją do siebie i nie wypuścił przez resztę wieczoru nie przejmując się chłopakami na dole, którzy z domu zaczęli robić pobojowisko.

☂︎ ☂︎ ☂︎

Ił ten rozdział to jest chyba najgorszy jaki w życiu mogłam napisać.

𝐒𝐮𝐠𝐚𝐫 𝐃𝐚𝐝𝐝𝐲 | 𝐏𝐚𝐫𝐤 𝐉𝐢𝐦𝐢𝐧 Where stories live. Discover now