25

2.3K 99 23
                                    

- Gyuhyun, zejdź z Dohyeok'a. Chłopak ledwo oddycha - westchnęła mama do jej młodszego syna. Gyuhyun jak i Minyoung - jego siostra bliźniaczka. Zostali adoptowani przez mamę jak i jej partnera gdyż oboje nie mogli mieć dzieci. Po jakimś czasie starań na świat w ostatniej chwili przyszedł Youngsu.

Chłopiec zszedł z ledwo zipiącego nastolatka podbiegając do swojej siostry bliźniacczki, z którą zaczęli biegać po salonie.

- Nie odbierzesz? - spojrzałam na Seyoung, która przyglądała mi się badawczo, gdy co chwila wyciszałam telefon.

- Nie - westchnęłam wyłączając całkowicie telefon. Jimin próbował się do mnie dodzwonić, ale naprawdę nie miałam ochoty na rozmowę z nim. A szczególnie teraz. Gdy między nami nie było najlepiej. Wstałam z krzesła kierując się do kuchni, gdzie mama poprosiła mnie o pomoc. Dogadywałam się z wszystkimi, bardziej niż myślałam. Traktowali mnie nie jak obcą osobę, a jak członka rodziny. To było coś, co przytrzymywało mnie i powodowało uśmiech na twarzy. Nie wiedziałam ile chce spędzić tutaj czasu, ani nie wiedziałam czy uczelnia mi na to pozwoli. Okazało się, że w całej uczelni zepsuł się prąd i zajęcia na jakiś czas zostały odwołane, co naprawdę bardzo mnie ucieszyło.

- Kochanie zaraz będzie obiad, zanieś proszę cię na stół sałatkę - poprosiła mnie. Wzięłam szklaną miskę i zaniosłam do jadalni. Po niedługim czasie stół został nakryty i wszyscy zaczęli jeść, rozmawiając na wszystkie możliwe tematy jakie istniały.

- Na ile tutaj zostajesz? - spojrzałam na Dohyeok'a, który był nadawcą pytania. Lekko się zmieszałam nie obmyślając jeszcze planu powrotu.

- Dohyeok - westchnął starszy patrząc się z przekąsem na swojego syna.

- Nie, nic nie szkodzi. Za dwa trzy dni wyjadę. Muszę też trochę pomieszkać w domu. Nie chcę też wam przeszkadzać, macie dużo spraw na głowie - powiedziałam ciszej, grzebiąc widelcem w jedzeniu.

- Nie, oczywiście, że nam nie przeszkadzasz, kto ci nagadał takich bzdur, możesz zostać tutaj na tyle na ile chcesz. I tak siedzę w domu z Youngsu, a przyda mi się trochę towarzystwa - odezwała się kobieta na co starszy przytaknął, będąc jak najbardziej za, za wypowiedzią matki. Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Pamiętaj, że możesz przyjachać tutaj zawsze - powiedziała Seyoung. Moje serce roztapiało się na te słowa. Ale nie mogłam zostać na dłużej, musiałam porozmawiać z Jiminem o jego zachowaniu i o tym co było między nami.

Park Jimin pov.

- Jeong Sohee - powiedziała w moją stronę kobieta. Nie byłem zadowolony z tego spotkania, wcale. Nie chciałem tu być.

- Park Jimin - powiedziałem znudzony tonem, modląc się by móc wyjść stąd jak najszybciej.

- Okazałbyś może trochę więcej szacunku - warknęłam matka, gdy nie ucałowałem dłoni młodszej kobiety. Zrobiłem to co nakazała widząc, jak niska brunetka zarumieniła się na ten gest. Przewróciłem niewidocznie oczami, siadając ponownie na kanapie.

- Jako, iż nasze firmy nawiążą ogromną współpracę, będziemy musieli mieć jakieś podparcie, by nie zrezygnować. Dobrze wiecie, że tym podparciem ma być wasz ślub - powiedział ojciec, na co westchnąłem, zamykając oczy. Nie podobał mi się ten pomysł - Dlatego też będziecie musieli zerwać wszelkie związki, na rzecz naszej współpracy.

- Oczywiście - dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, obejmując moje ramię swoimi dłońmi. Nie chciałem zrywać z Soyeon, a raczej nie miałem odwagi tego zrobić. Tak jak powiedziała "zbyt mocno cię kocham, by cię zostawić"

Spojrzałem lekko zniesmaczony na dziewczynę, której wyraźnie ten pomysł przypadł do gustu.

- Dlatego też udacie się na kolację, gdzie dobrze się poznacie przed ślubem, który odbędzie się za trzy miesiące - powiedziała matka dziewczyny.

- Słucham? - trzy miesiące to było zdecydowanie za krótko. Po krótkiej rozmowie, wstałem z nie przestającą się uśmiechać dziewczyną, i wyszedłem z korporacji idąc w stronę samochodu.

- Możesz mnie puścić? - spytałem widząc iż ta trzyma się nadal mojego przed ramienia.

- Och, wybacz - powiedziała - To gdzie jedziemy? - spytała, na co wzruszyłem ramionami. Jechałem w stronę jakiejś losowej, bogatszej restauracji. Nie ukrywałem, że nie chciałem z nią rozmawiać.

- Ile masz lat? - spytała nagle.

- Dwadzieścia pięć* - powiedziałem szybko, widząc jak na szybie zaczynają pojawiać się pierwsze krople deszczu - A ty? Wyglądasz na jakieś szesnaście.

- Mam dziewiętnaście* - powiedziała, przez co, musiałem poważnie odkaszlnąć, gdyż powietrze stanęło mi w gardle - Coś nie tak?

- Tak, nie wierzę, że mam wyjść za ledwo pełnoletnią dziewczynę - zaśmiałem się. W głębi byłem przerażony - Żeby było jasne, Sohee. Mam dziewczynę, także nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego, rozumiesz? Od razu po podpisaniu tego pieprzonego kontraktu, o ile do niego dojdzie daje Ci papiery rozwodowe. Także nie licz na super długi związek - powiedziałem od razu, widząc jak dziewczyna smętnieje, ale w jej oczach pojawiło się coś tajemniczego, czego nie mogłam odgadnąć. Coś czego chyba najbardziej się bałem.

- Oczywiście kochanie - powiedziałam, z naciskiem na ostatnie słowo, przez co zacisnąłem dłonie mocniej na kierownicy. Chciałem by ten pieprzony koszmar się skończył, i żebym mógł ponownie przytulić się do Soyeon. Nigdy nie będę w stanie zapomnieć jej mimiki twarzy, gdy się uśmiechała i ten uśmiech przez moją oschłość zaczął znikać. Chciałem by się do mnie zdystansował i zakończyła związek

Bo ja byłem i jestem cholernym tchórzem.

𝐒𝐮𝐠𝐚𝐫 𝐃𝐚𝐝𝐝𝐲 | 𝐏𝐚𝐫𝐤 𝐉𝐢𝐦𝐢𝐧 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz